Lekarz się nudzi, a pacjenci czekają miesiącami na wizytę. Przez takich ludzi są gigantyczne kolejki
Zapisywanie się na wizyty u lekarza z kilkumiesięcznym - o ile nie kilkuletnim - wyprzedzeniem to w Polsce norma. Okazuje się, że w dużej mierze winni są sami pacjenci.
Na problem uwagę zwróciła jedna z internautek, która zapisywała syna na wizytę u okulisty. Okazało się, że najbliższy możliwy termin to sierpień 2017 r. Czy rzeczywiście kolejki są aż tak olbrzymie? Są, ale tylko na papierze.
Pani z rejestracji listę pacjentów faktycznie wypełnioną ma do sierpnia przyszłego roku. Tyle tylko, że wielu z nich w międzyczasie rezygnuje. Niestety, już niewielu informuje o tym, że w poradni się nie zjawi. To z kolei prowadzi do sytuacji, gdy lekarz przez 8 godz. nie przyjmuje żadnego pacjenta.
Mieliście podobne doświadczenia? Podzielcie się nimi w komentarzach na fanpage'u WP Wiadomości na Facebooku.
oprac. Patryk Skrzat