Lekarz pogotowia nie rozpoznał zawału
Jerzy P. przeszedł rozległy zawał serca. – Gdyby lekarz pogotowia postawił właściwą diagnozę i zlecił szpital, uszkodzenie serca mogłoby być mniejsze – napisał jego prawnik.
09.02.2004 | aktual.: 09.02.2004 08:02
W pozwie skierowanym łódzkiego sądu skarży Wojewódzką Stację Ratownictwa Medycznego, domagając się dla swego klienta 122 tysięcy złotych.
3 kwietnia 2000 roku Jerzy P. poczuł się źle i zadzwonił do pogotowia. Karetka przyjechała po godzinie (w tym czasie dwukrotnie ponawiono wezwanie). Lekarz zrobił EKG, zaaplikował leki i zalecił dalsze leczenie w przychodni.
Następnego dnia pan Jerzy P. zgłosił się do lekarza rodzinnego. Po obejrzeniu EKG wykonanego przez kolegę z pogotowia, natychmiast wezwał erkę, która przewiozła chorego do szpitala. Diagnoza brzmiała: rozległy zawał mieśnia sercowego. Dalsze badania kardiologiczne wykazały konieczność wszczepienia bypassów. I taki zabieg wykonano trzy miesiące później.
Rzecznik odpowiedzialności zawodowej podejrzewając błąd w sztuce lekarskiej uznał winę lekarza pogotowia.
Jerzy P. wnosi też o zasądzenie renty. W pozwie zastrzega, że w przyszłości będzie się ubiegać o 5 tysięcy złotych.
(st)