Plazmid to mały fragment DNA z zapisaną instrukcją genetyczną. W plazmidzie użytym do tego eksperymentu znajdowała się instrukcja, jak budować nowe naczynia krwionośne - tłumaczy gazeta.
Zabieg, któremu poddano pana Eugeniusza, trwał ponad pięć godzin. Przeprowadził go zespół trzech ekspertów: prof. Witolda Rużyłły, doc. Adama Witkowskiego i dr. Zbigniewa Chmielaka. Pacjenta nie trzeba było usypiać - przez cały czas był świadomy.
Do lewej komory jego serca, przez tętnicę udową, lekarze wprowadzili najpierw cewnik zakończony elektrodą, aby można było uzyskać przestrzenny obraz serca. Następnie tą samą drogą wprowadzono igłę i wstrzyknięto plazmid - w sumie dziesięć zastrzyków - relacjonuje Gazeta Wyborcza.
Jeśli wszystko pójdzie dobrze, za dzień-dwa pan Eugeniusz wyjdzie do domu, a za trzy miesiące wróci na kontrolne badania. Dziennik pisze, że przed zamknięciem numeru na stole u prof. Rużyłły był już następny pacjent.
Profesor podkreśla, że przy tym zabiegu nie otwiera się klatki piersiowej. Jego zdaniem, w ten sposób będzie można ratować około 10% pacjentów z chorobą wieńcową.
Przeprowadzona w poniedziałek operacja odbyła się w ramach międzynarodowego programu, opracowanego przez Klinikę Karolińską w Sztokholmie. To właśnie Szwedzi pierwsi przeprowadzili w ubiegłym roku tego typu zabieg - informuje Gazeta Wyborcza. (jask)