Legnica. "Stał w deszczu i podlewał kwiaty. Bezmyślne"
Mieszkanka Legnicy (woj. dolnośląskie) zaalarmowała media o sytuacji, która mocno ją zdenerwowała. Kobieta twierdzi, że była świadkiem, jak zatrudniony przez miasto mężczyzna podlewał rośliny na jednej z ulic, chociaż w tej samej chwili padał deszcz. Sprawę wyjaśniają urzędnicy.
Do zdarzenia miało dojść w poniedziałek przy Alei 100-lecia Odzyskania Niepodległości w Legnicy.
Mieszkanka miasta jadąc autem z mężem i córką zauważyła, jak pewien mężczyzna podlewa miejskie kwiaty. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że w Legnicy padał akurat deszcz.
- Stał i lał wodę w jedno miejsce. Szlag mnie trafił, bo jestem mamą małego dziecka i wiem, jak ważne jest oszczędzanie mocno już wyczerpanych zasobów, w tym wody - podkreśla w rozmowie z TVN24 kobieta, która całe zdarzenie zdążyła szybko sfotografować. Jej zdaniem to, co zobaczyła na legnickiej ulicy, było "pokazem bezmyślności" i "głupoty". Podkreśliła, że po długiej suszy drzewa faktycznie wciąż potrzebują wody, ale ten konkretny mężczyzna miał podlewać i tak wilgotne już od deszczu kwiaty.
Co ważne, pracownika lejącego wodę i firmę dbającą o utrzymanie zieleni zatrudnia Zarząd Dróg Miejskich. Stacja telewizyjna skontaktowała się więc z ich biurem i zapytała o zaistniałą sytuację.
ZDM poinformował, że wie o sprawie i wyjaśnia szczegóły zdarzenia. Urzędnicy chcą wyjaśnić między innymi to, w którym momencie deszcz zaczął padać i kiedy rozpoczęło się podlewanie. Pracownik mógł bowiem uznać, że przelotne opady nie są wystarczające, by utrzymać rośliny w dobrej formie.
Zobacz także: Rząd buduje most pontonowy na Wiśle. Minister zdradza szczegóły
Mirosław Wronkowski, zastępca dyrektora ZDM zastrzega: "Firma, którą wynajmujemy do zajmowania się zielenią opłacana jest ryczałtowo. Nawet gdyby potwierdziło się, że podlewanie odbywało się w trakcie deszczu, to nie ma to bezpośredniego przełożenia na pieniądze, które płacimy za wykonanie usługi".
Źródło: TVN24