Leczył raka ziołami. Śledztwo ws. znachora
Przez dwa lata kobieta cierpiąca na raka piersi leczyła się u irydologa zamiast trafić pod opiekę lekarzy onkologów. Kiedy w końcu trafiła do specjalistów ze szpitala na szczecińskich Pomorzanach, okazało się, że nowotworu nie da się leczyć operacyjnie. Sprawą zajęła się prokuratura.
- Lekarze zawiadomili prokuraturę, że może zachodzić uzasadnione podejrzenie popełnienia przestępstwa, które polegało na narażeniu na bezpośrednie niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu pokrzywdzonej pacjentki - mówi Joanna Biranowska-Sochalska, rzeczniczka prasowa Prokuratury Okręgowej w Szczecinie.
Śledczy nie podają, w jakim stanie zdrowia jest kobieta.
Irydologia to dział medycyny alternatywnej, zajmujący się diagnozowaniem chorób na podstawie wyglądu tęczówki.
Zobacz też: Tak w Krakowie jedzą dzieci chore na raka
Lekarze: strata czasu i pieniędzy
Lekarze z Samodzielnego Publicznego Szpitala Klinicznego nr 2 PUM w Szczecinie, do którego trafiła kobieta, ostrzegają przed korzystaniem z usług osób, nie mających kompetencji do leczenia.
"Gorąco apelujemy o zachowanie rozsądku i rozwagi w zawierzaniu swojego 'leczenia' osobom niemającym wiedzy na temat współczesnej medycyny, możliwości diagnozowania i leczenia. Zwłaszcza jeśli te osoby nakazują pacjentom zrezygnowanie z tradycyjnej medycyny i zawierzenie tylko metodom alternatywnym" - napisano w komunikacie.
Zdaniem lekarzy, osoby podające się za cudotwórców ratujących życie często żerują na strachu pacjentów i wykorzystują ich łatwowierność, mamiąc wizją cudownego ozdrowienia. "Tym samym przyczyniają się niestety do nieodwracalnego rozwoju choroby. Chory traci czas, wielokrotnie pieniądze i - co najważniejsze i bezcenne - szansę na właściwą diagnozę i powrót do zdrowia" - napisano w komunikacie.
Źródła: PAP, RMF FM