PolskaLeczenie bez pieniędzy

Leczenie bez pieniędzy

20.06.2005 06:59

Szpitale onkologiczne nie mają pieniędzy na
leki. Żeby leczyć, zadłużają się. Niektóre wstrzymały przyjęcia
pacjentów. Tak jest na Kujawach, Pomorzu, Mazowszu i Śląsku, a
Narodowy Fundusz Zdrowia czeka na szpitalne raporty - alarmuje
"Gazeta Wyborcza".

W bydgoskim Centrum Onkologii nie ma już ani złotówki na herceptynę - lek stosowany u kobiet z rakiem piersi. Skończyły się też pieniądze na lekarstwo o nazwie mabhtera, bez którego nie mogą się obyć chorzy na chłoniaka. - Dostaliśmy za mało pieniędzy z Narodowego Funduszu Zdrowia. Na oddział wracają chorzy z przerzutami, NFZ w ustalaniu warunków kontraktu nie wziął ich pod uwagę - mówi Jerzy Tujakowski, kujawsko-pomorski konsultant chemoterapii. Centrum nie przyjmuje na razie nowych pacjentów, ale starych leczy - z pieniędzy z innych programów. Niektórym chorym podaje leki zastępcze.

Bydgoszcz nie jest wyjątkiem. W warszawskiej Klinice Hematologii i Onkologii w Centralnym Szpitalu Klinicznym do końca miesiąca nie przyjmuje się chorych. Powód - limit przyjęć NFZ do końca czerwca został wykorzystany w połowie miesiąca. - Miesięcznie zadłużamy się na kolejne 250 tys. zł, mówi Jadwiga Dwilewicz, zastępca szefa kliniki. Ostrzega NFZ, że jeśli klinika nie dostanie dużych pieniędzy, trzeba będzie zamknąć szpital.

Z kolei dyrekcja gliwickiego Centrum Onkologii, żeby móc leczyć pacjentów chorych na raka, zadłużyła szpital. - Limity NFZ wyczerpaliśmy, wolimy leczyć na kredyt, niż odejść od łóżek umierających ludzi, mówi Aleksander Zajusz, zastępca dyrektora ds. klinicznych w CO Gliwice.

NFZ umywa ręce. Andrzej Troszyński z biura prasowego centrali Funduszu zwala winę za katastrofę na dyrektorów szpitali: -_ Nie informowali nas o alarmującej sytuacji, mówi Troszyński. - _Ze sprawozdań za pierwszy kwartał nie wynika, żeby szpitale cierpiały na brak leków. Co więcej, lek mabhtera nie został wykorzystany w przewidzianym limicie.

- Informowaliśmy o naszej sytuacji, NFZ znakomicie zdaje sobie sprawę, jakie są fakty, odpowiada Jadwiga Dwilewicz z warszawskiej kliniki. - Jestem tym bardziej zaskoczona, bo nie otrzymaliśmy nigdy żadnej wiadomości zwrotnej. (PAP)

Źródło artykułu:PAP
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Komentarze (0)
Zobacz także