Lech Wałęsa: zasady zobowiązują...
...a honor każe odejść. Tak by się wydawało. Obecnej ekipy rządzącej nie stać na to. Bezwzględnie wykorzystuje swoje „odzyskane” pozycje władzy, aby odwlec jej utratę. Premier na dobre schował głowę w piasek, nic już nawet nie mówi, tylko spoziera mętnie z plakatu z pustym hasłem, a marszałek-hamulcowy blokuje opinii publicznej dostęp do prawdy.
22.08.2007 | aktual.: 25.09.2007 11:54
Jak płachta na byka działa od kilku tygodni na PiS słowo „komisja”. Jeszcze dwa lata temu, a nawet później było błogosławieństwem. Dziś staje się przekleństwem. A tak naprawdę stanie się, jeśli odważniej uderzą inne partie, w tym PO. Lepiej powołać komisje i wyjaśnić sprawy jak najszybciej, chociaż i tak, co się odwlecze, to nie uciecze. W tym przypadku ze zrozumiałych - jak zawsze koniunkturalnych - powodów można liczyć na LiS.
Przecieram oczy ze zdumienia, patrząc na ten twór. Takiej hipokryzji, jak w wykonaniu liderów LiS, dawno nie widziałem – chociaż rządy PiS do tego mogły nas przyzwyczaić. Jeszcze wczoraj Giertych i Lepper na ślepo wierzyli Kaczyńskiemu i nie wychodzili z przyklęku, a już dzisiaj łatwo o tym zapominają, nie czują się w najmniejszym stopniu odpowiedzialni za to zło, które razem z PiS przez ostatnie dwa lata uczynili. Trzeba wprawdzie przyznać, że chyba nawet ich zaskoczyło zachowanie Kaczyńskiego i jego ludzi. Sami są sprytnymi graczami, ale takiej rozgrywki niskiej chyba się nie spodziewali.
I nagle, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, stali się głównymi krytykantami i przeciwnikami układu nazywanego czasem IV RP. Chwytają się ostatnich żałosnych desek ratunku, bo na samą myśl o nowych wyborach trzęsą się i kwilą. Wytoczą oczywiście znane armaty. Znów się zacznie nieczysta gra religią, aborcją, wartościami - takie puszczanie oka do „polityka” Rydzyka. W ostatnich wyborach nawet PiS udawał partię religijną i chrześcijańską, a jak dzisiaj mówi Giertych, to partia poligamistów – jedni mają kolejne żony, a inni to starzy kawalerowie. Na niektórych wyborców zadziałają dodatkowo niezdrowe - podsycane przez Jarosława Kaczyńskiego - fobie antyniemieckie. Trud pokoleń w układaniu – niełatwym, a nawet niewdzięcznym – stosunków z zachodnimi sąsiadami obracany jest w niwecz, rzucany na pożarcie w niskich rozgrywkach partyjnych. Jarosław Kaczyński znów wytacza takie działa, mimo że jego brat kiedyś przepraszał za „dziadka z Wehrmachtu”.
Czy Polacy – czasem nawet w dobrej wierze, bo przywiązani są do religii albo z powodu gdzieś naprawdę przechowanych, a teraz pobudzanych, lęków historycznych - znowu dadzą się nabrać? Na chłopski rozum można powiedzieć, że nie, bo przecież widzą, co się dzieje, ale kiedy mimo chaosu i kryzysu państwowego PiS ciągle nie traci w sondażach tak radykalnie, to można mieć poważne wątpliwości. A jak już widzę niewyraźne ruchy układowe PO z PiS czy z prezydentem, to jestem pełen obaw. Niech PO wreszcie po męsku uwierzy, że z PiS można wygrać, że można mądrze i zdecydowanie tego bankruta politycznego wypunktować, pokazać nagie fakty. Czy Platforma nie ma świadomości, że z PiS kierowanym przez Jarosława Kaczyńskiego nie da się współpracować. Jakich jeszcze dowodów potrzebuje?
A jeśli tak dalej będzie igrać z ogniem i zwlekać z ofensywą przyjdzie jej się zmierzyć równolegle z konkurencją z drugiej strony. Nowe-stare ugrupowanie teraz już pod przewodem Aleksandra Kwaśniewskiego powoli się budzi, bo z łatwością może zyskać punkty na potwornych błędach tego rządu. Lewica zwietrzyła swoją szansę i rości sobie też prawa do części elektoratu PO. I z każdym miesiącem może zyskiwać.
Najbliższe tygodnie to poważny egzamin z demokracji i patriotyzmu dla polityków – tych zdroworozsądkowych. Na tych skompromitowanych, a ciągle rządzących nie ma już co liczyć. Ich zasady nie zobowiązują. O honorze nie wspomnę.
Prezydent Lech Wałęsa dla Wirtualnej Polski