Lech Wałęsa: zamiast ciszy szubienice i wiece
Kolejnej rocznicy trudnego i bolesnego dla całego narodu wydarzenia nie możemy uczcić w ciszy i zadumie. Znów jest to okazja do walki, wieców politycznych i rozliczania rządzących. Żadnych świętości, żadnej ciszy – nawet nad śmiercią, nawet na zbiorową mogiłą. Ciszy nie pomaga też brak ciągłego i zdecydowanego informowania opinii publicznej przez właściwe
organy. Tu głos powinien być mocniejszy - pisze w felietonie dla Wirtualnej Polski były prezydent Lech Wałęsa.
17.04.2012 | aktual.: 17.04.2012 10:47
Już nawet radość Wielkanocny koniecznie musiała być zakłócona głośnymi spiskowymi teoriami zamachu. Wiatr smoleński ciągle więc wieje w żagle największej partii opozycyjnej, która nie ma innego pomysłu na siebie. Jej lider zrozumiał, że im szerzej i dłużej fantastyczne teorie będą powtarzane, to coraz więcej ludzi uwierzy. A jeśli nawet nie uwierzy, to przynajmniej pojawi się jakaś wątpliwość, jakiś niepokój, a co najważniejsze – osłabi to rządzących. A co gorsze – osłabi wiarygodność państwo. O to też opozycji, jak widać, chodzi.
Propaganda spiskowa kwitnie. Organizacji i ruchów zbudowanych na tragedii smoleńskiej przybywa. Podobnie jak i nowych teorii. Zaangażowane jest w ich głoszenie coraz więcej ośrodków – od prasy i radia z ośrodkiem toruńskim na czele, po kluby, spotkania, drugi obieg, projekcje filmów, a nawet aktywności opozycji w Parlamencie Europejskim. Wielka machina została już na dobre uruchomiona w tej kampanii. Mówiąc językiem PiS - działa cały nowy "przemysł pogardy" wobec zdrowego rozsądku i faktów. Nie widać szansy na ciszę. A to cisza zawsze sprzyja prawdzie, pomaga w jej poszukiwaniu.
Skutecznie jest zagłuszana, bo mogłaby dać kres mitowi założycielskiemu tych ruchów i nowego propagandowego przemysłu. Nie widzę sposobu na ciszę. Na hałas i krzyki jednej strony nie można odpowiedzieć tym samym, bo ciszy z tego nie będzie. A odpowiedź ciszą? Zawsze będzie zagłuszona. Ciszy nie sprzyja też przebieg postępowań. Łatwo podnoszony jest argument, że wyjaśnianie tak długo trwa, że nie wszystko idzie, tak jak byśmy chcieli, że wrak umyli, że czegoś nie oddali. To słyszymy na okrągło. Rzetelnej odpowiedzi, ucinania spekulacji – za mało. Potrzeba zdecydowania, pełnych informacji. I rozsądku.
Tego nie można odmówić większości rodaków. Dwa lata temu przed Pałacem byli ludzie różnych grup i środowisk. W tym roku obecna już jednak była jedna grupa, tak nachalnie zawłaszczająca katastrofę, wskazująca, które ofiary były lepsze, które gorsze. Przypominam tylko, jak to przed Pałacem PiS odczytywało w pierwszej kolejności wybrane nazwiska. To już nawet trudno komentować. A była to tylko zapowiedź ciągu dalszego serialu propagandowego nad zbiorową mogiłą i narodową tragedią.
Serial nie ograniczał się do oskarżeń i teorii smoleńskich, ale stał się orężem prawdziwej, otwartej i bezwstydnej walki politycznej. Kaczyński nie cofnął się nawet, żeby w Wielki Piątek zapowiedzieć swój udział w wyborach prezydenckich, a w Poniedziałek Wielkanocny – ogłosić, że to wygada coraz bardziej na zamach. Reszta wypełniła w polityce wiecowo-ulicznej. Tragedia smoleńska była znów dla Kaczyńskiego pretekstem do oskarżeń na temat zaniedbań rządu na każdym polu, najlepiej dowodzących nie tylko niekompetencji, ale złej woli i zdradzie. Zabrakło tylko palenia kukły, bo szubienice dla rządzących na sztandarach już były.
Strach pomyśleć, co czeka nas podczas kolejnych rocznic. Pozostaje wiara w opamiętanie żerujących na tragedii. I modlitwa za wszystkie ofiary "Wieczne odpoczywanie racz im dać, Panie".
Lech Wałęsa specjalnie dla Wirtualnej Polski