Lech Wałęsa: Wrzućcie moje prochy do Bałtyku
Były prezydent Lech Wałęsa stwierdził w rozmowie z dziennikarzami, że po śmierci "chce być rozrzucony na morzu". - Od razu chcę się w proch zamienić - zdradził.
26.02.2020 07:31
Lech Wałęsa od pół wieku znany jest w Polsce nie tylko ze świata polityki, ale również oryginalnych wypowiedzi. W 2008 roku powiedział, że będzie "jeździł z siekierą po kraju i ciął złodziei". O "Nie chcem, ale muszem” czy "Jestem za, a nawet przeciw" słyszeli w Polsce chyba wszyscy. Niedawno noblista pytany o UFO stwierdził, że "może być cywilizacja na wyższym poziomie".
Teraz Lech Wałęsa w luźnej rozmowie z "Super Expressem" opowiadał m.in. o swojej walce z nadwagą. - Chodzę na kijki, ale jestem niereformowalny i już nie schudnę raczej - stwierdził. Przyznał, że podczas ostatniego wyjazdu do Stanów Zjednoczonych na śniadania jadł owsiankę, na obiady "jakieś robaczki", a kolacji unikał. Zdradził, że chociaż jeszcze niedawno z dietą było u niego nieco lepiej, teraz przechodzi drobny kryzys. - Szybko odzyskałem kilogramy, ale znów próbuję je zrzucić - zaznaczył i dodał: "I powiem przy okazji, że ze wzrokiem trochę lepiej u mnie, widzę lepiej po tej operacji zaćmy".
Lech Wałęsa: Chcę być na morzu rozrzuconym
"Lech Wałęsa poważnie przygotowuje się do pożegnania z tym światem i dokładnie wie, co chce, aby z nim uczyniono po śmierci" - czytamy.
- Chcę, żeby mnie spalili. A co?! Mają mnie robaki jeść?! Od razu chcę się w proch zamienić, chcę być na morzu rozrzuconym, najlepiej w Bałtyku, niech rybki sobie pojedzą… - zaznaczył były prezydent.
Źródło: Super Express