PolskaLech Wałęsa: ten związek jest inny

Lech Wałęsa: ten związek jest inny

Ten związek jest inny. Ja nie mówię, czy gorszy, czy lepszy; jest inny. I właściwie kiedy nie mam żadnej roli, no to tylko jestem po to, by płacić składki i ewentualnie tam kiedyś, jak potrzebny, to dać się wykorzystać - mówi w "Sygnałach Dnia" Lech Wałęsa.

13.04.2005 09:29

Sygnały Dnia: — Panie prezydencie, co oznaczał wczorajszy uścisk dłoni z przewodniczącym Solidarności Januszem Śniadkiem?

Lech Wałęsa: — Potwierdzenie faktu, że między nami nie ma najmniejszych różnic, że stosunki są wyjątkowo ciepłe tak ze Związkiem, jak i z przewodniczącym.

Sygnały Dnia: — Nie ma zupełnie żadnych różnic?

Lech Wałęsa: — Żadnych różnic, jeśli chodzi o sprawy obchodów, jeśli chodzi o historię - nie ma różnic. Są natomiast różnice w związku. Mój związek był inny ilościowo i jakościowo. Nie wiem, który był lepszy. To były czasy inne i teraz są czasy inne. Ja ten związek nawet chwaliłem za zawodowość, za kończenie kursów różnych przez działaczy, ale też mówiłem o różnicy, że ja jestem bardziej rewolucjonista, ja do tego związku nie bardzo pasuję, stosunki między nami są jakoś nieuregulowane i to wszystko powoduje, że ja często nie wiem, czy ja jestem w tym związku, czy nie.

Sygnały Dnia: — A chce pan w nim być?

Lech Wałęsa: — Wie pan, i tak, i nie. Ja bym wolał inny związek, ja bym wolał bardziej taki właśnie, że na przykład w statucie tylko dwie kadencje, a nie przewodniczącego można zmienić przez zastrzelenie, czy finansowanie nie z budżetu, a tylko ze składek. I aby więcej, bardziej służyć ludziom. No, inne pomysły. No, ale ja nie wiem, czy ja mam rację. To było na tamte czasy słuszne, kiedy odłączaliśmy od przewodniej roli partii i w ogóle. Teraz są czasy bardziej unormowane, różne partie rządzą, więc może to finansowanie też inne jest właściwe.

Sygnały Dnia: — To w takim razie, panie prezydencie, czy prawdziwe, czy nieprawdziwe jest stwierdzenie, które panu się przypisuje, że po uroczystościach, po zakończeniu uroczystości 25-lecia Sierpnia i Solidarności pan odchodzi ze związku?

Lech Wałęsa: — Znaczy ja w dyskusji takiej dość daleko luźnej mówiłem o tym, że rzeczywiście nie ma uregulowań mojej pozycji w tym związku i ja należałem do innego związku. Ten związek jest inny. Ja nie mówię, czy gorszy, czy lepszy; jest inny. I właściwie kiedy nie mam żadnej roli, no to tylko jestem po to, by płacić składki i ewentualnie tam kiedyś, jak potrzebny, to dać się wykorzystać. No to to nie jest fair i z tego punktu widzenia należałoby oczyścić tę sytuację i powiedzieć, że tamte czasy skończyły się i dzisiaj są inne i rozstać się. Tak, mówiłem o tym.

Sygnały Dnia: — Powiada pan, panie prezydencie, że nigdy tak dobrze nie układały się panu stosunki z przewodniczącym Solidarności, mówi pan, że nie ma spraw spornych. A osoba prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego i jego obecności na jubileuszu związku to nie jest kontrowersja?

Lech Wałęsa: — Nie, nie jest żadna kontrowersja, dlatego że ja powiedziałem, że zostałem przekonany w Watykanie do tego, że zdejmuję wszelkie bariery na pana Kwaśniewskiego. I tam, gdzie będzie ode mnie zależało, wszędzie tam nie będę utrudniał, a nawet będę zapraszał. No tak, tylko że nie zapominajmy, że dzisiaj nie zależą sprawy ode mnie w Związku Zawodowym Solidarność. I dlatego tu nie ma żadnej sprzeczności. Tak ustawiliśmy przygotowanie do uroczystości 25-lecia, by każdy, nawet konfliktowe sprawy i nawet człowiek konfliktowy mógł znaleźć sobie miejsce i nie przeszkadzał drugiemu. Cały rok prawie będą trwać obchody w różnych miejscach, bo przecież cały kraj brał udział w tej walce. Będzie program i każdy może sobie wybrać. W jednym miejscu tylko prosi o to, by miejsce mu tam gdzieś zarezerwowano, a w innym miejscu prosi o to, by go zaproszono.

Ja ustawiłem swoją rolę tak, że powołaliśmy komitet organizacyjny i komitet honorowy organizacyjny, do którego należy Związek Solidarność. Ustalają, kogo zapraszają, ustalają program i w ogóle. I z tym przychodzą do mnie często, bym podpisał czy zaproszenie, czy inne teksty. Ale to oni ustalają. I jeśliby im się nie udało ustalić, to uzgodniliśmy, że tam, gdzie będą konflikty, których nie da się im rozwiązać, ja rozwiązuję, czy się komuś podoba, czy nie. Na razie nie było takiej sytuacji i nie było żadnego konfliktu większego, więc żadnej decyzji ode mnie nie wymagano. Czy będzie w przyszłości? No, to zobaczymy. Tak że tu nie ma żadnej różnicy. I tam, gdzie Lech Wałęsa może, zaprosi pana Kwaśniewskiego. Ale nie wszędzie może, bo nie może na zjazd Solidarności, bo to jest rola Solidarności i przewodniczącego Śniadka, i to oni wystosowują wprost zaproszenia.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)