Lech Wałęsa: prawda ws. katastrofy smoleńskiej wyjdzie na jaw
- Ośmieszamy się wobec całego świata, a Rosja nic nam nie ułatwia, bo jaki ona ma w tym interes? Ten samolot już dawno powinien być w Polsce, ja tego nie rozumiem. Oni dają powody do naszych wewnętrznych rozgrywek – powiedział Lech Wałęsa w Radiu ZET. B. prezydent ostro zaatakował współpracowników Lecha Kaczyńskiego i stwierdził, że "prawda niedługo wyjdzie na jaw". - Zobaczymy, co wtedy zrobią ci odpowiedzialni. Albo znajdą się w psychicznym ośrodku, albo popełnią samobójstwo. Oni nie wytrzymają obciążenia i to już widać. I dlatego szukają na wszelki sposób, żeby znaleźć coś, że to był zamach – mówił Wałęsa.
05.11.2012 | aktual.: 05.11.2012 10:54
Monika Olejnik zapytała b. prezydenta, czy Rosjanie specjalnie utrudniają Polsce dostęp do wraku TU-154. - No wie pani, nie jestem w stanie zrozumieć, żeby samolot tak długo był w tamtym miejscu. To jest nie do zrozumienia. W tej sprawie jest ohydna gra – stwierdził Lech Wałęsa.
Skomentował również fakt, że Rosja nie udostępniła miejsca na pomnik ofiar katastrofy w Smoleńsku. – Jeśli tak się ustawiamy, osądzamy ich o zbrodnię, to trudno, żeby oni nam sprawiali przyjemności. To jest kwadratura koła, my robimy takie rzeczy, a oni takie, i na złość sobie, jak dzieci w piaskownicy – powiedział Wałęsa.
"Prokurator powinien zażądać dowodów od szefa PiS"
- Prokurator już powinien rozmawiać z Jarosławem Kaczyńskim i żądać od niego dowodów – powiedział b. prezydent, komentując słowa prezesa PiS o "zamordowaniu 96 osób". – Prawda niedługo wyjdzie na jaw, a dziś niektórzy nie są w stanie wytrzymać z sumieniem i dlatego, żeby się usprawiedliwić, żeby mieć jakiś wentyl, potrzebują zamachu. Żeby usprawiedliwić swoją odpowiedzialność za to, co się stało – stwierdził Wałęsa.
Zapytany, jak te słowa zmienią polską politykę, b. prezydent stwierdził, że "poważni ludzie uważają to za nieodpowiedzialne decyzje, rozmowy i argumentacje". - Wiedzą o tym, że prędzej czy później wszelkie dowody udowodnią, że to nie jest prawda – odpowiedział.
Kontynuując wypowiedź prezydent bardzo ostro zaatakował współpracowników Lecha Kaczyńskiego. – Zobaczymy, co wtedy zrobią ci odpowiedzialni. Albo znajdą się w psychicznym ośrodku, albo popełnią samobójstwo. Oni nie wytrzymają obciążenia i to już widać. I dlatego szukają na wszelki sposób, żeby znaleźć coś, że to był zamach – mówił Wałęsa.
Komisja międzynarodowa
B. prezydent chce powołania komisji międzynarodowej ds. wyjaśnienia rozbieżności teorii na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej. - Do tego dopuszczam. Tylko powiedzmy wcześniej, że werdykt tej komisji będzie jednoznaczny, bezdyskusyjny i wszyscy go przyjmą – powiedział były prezydent. - Chyba nie będzie wyboru, bo ci ludzie, których obciąża sumienie, oni potrzebują zamachu, bo nie wytrzymują psychicznie – dodał.
Zastrzegł jednak, że jego zdaniem lepiej byłoby powołać komisję na "wygodnych dla Polski pozycjach". - Ja bym powołał komisję, dlaczego tak długo samolot jest w tamtym miejscu. Zróbmy nie konfrontację w taki sposób, tylko konfrontacje na wygodnych dla nas pozycjach. To wygodna pozycja, że ten samolot nie powinien, to jest nasza własność i nie ma żadnego wytłumaczenia, żeby on tam tak długo leżał – mówił Wałęsa.
"Są taśmy, nie ma najmniejszej wątpliwości"
Według Wałęsy taśmy z nagraniem ostatniej rozmowy braci Kaczyńskich prędzej czy później zostaną ujawnione. - Kaczyński mógł się zdenerwować, bo podejmował wtedy decyzje i prędzej czy później to zostanie udowodnione. A jeśli zdenerwuje ludzi, którzy mają taśmy z rozmów, to będzie bardzo niebezpieczna sytuacja – powiedział Wałęsa.
- Są takie taśmy! Nie ma najmniejszej wątpliwości. Ale ci, którzy je mają, nie chcą pokazywać, że cały świat jest pod kontrolą - dodał. Przekonywał, że rozmowa nie mogła dotyczyć tylko "zdrowia mamy". - Tu samolot już zahacza o brzozy, trzeba podejmować decyzje, a oni mówią o kotach? No proszę panią! – odpowiedział Wałęsa.