PolskaLech Wałęsa dla WP: mamona-Expo i szaleńcy

Lech Wałęsa dla WP: mamona-Expo i szaleńcy

W sferze politycznej i symbolicznej wyścig o EXPO wygraliśmy, ale nie poszła za tym sfera finansowa i byliśmy bez szans. Brutalne życie pokazało, że to jednak mamona decyduje o wszystkim. I o to mam poważne pretensje do organizatorów. Mocniej też muszę uderzyć w innej sprawie. Domagam się komisyjnego wyjaśnienia spraw i nieprawidłowości z okresu słynnej „nocy teczek” w 1992 roku, którą ciągle nieodpowiedzialni ludzie pokroju Macierewicza nieczysto grają.

Lech Wałęsa dla WP: mamona-Expo i szaleńcy
Źródło zdjęć: © WP.PL

28.11.2007 | aktual.: 30.11.2007 05:56

O tym za chwilę. Teraz o EXPO, bo ta gra też była nie do końca czysta. Jeśli od początku byłoby wiadomo, że jedynym i głównym argumentem są pieniądze, to wszystko jest jasne bez niepotrzebnego przedstawienia. Gdyby na starcie, a nawet wcześniej, określono, że ilość pieniędzy na stole decyduje, nie miałbym pretensji. Podobnie stało się z Poznaniem w walce o uniwersjadę, gdzie dobrze wypadaliśmy w prezentacjach i przekonywaniu, ale budżet był skromny i przebijany trzykrotnie przez Rosjan, a pięciokrotnie przez Chińczyków. I to oni wygrali. Chcę teraz głośno ten temat podejmować, bo takie działanie tego typu organizacji jest fatalne. Po co mówić o szczytnych celach, o wartościach, o jedności, skoro można grać tak nieczysto i jest pełna akceptacja dla takich zachowań. Szkoda nawet mówić o procederze przyjęcia w ostatniej chwili nowych, często egzotycznych państw z opłacaniem ich członkostwa dla zdobycia głosów. Czy o to chodzi?! Liczę, że temat ten nie zostanie wyciszony, ale możliwie wyjaśniony.

Wrocław popierałem z zupełnym przekonaniem, bo była tu wypracowana dobra koncepcja. Wrocław w swoim przesłaniu na EXPO proponował poważne dyskusje o przyszłości. Uznano, że nie wystarczy tylko pokazywać piękne widoczki. W filozofii Wrocławia było wiele więcej. Zaproponowaliśmy spojrzenie ku nowej epoce, ku nowym możliwościom człowieka w globalnych warunkach. Mówiliśmy, że czas na układanie tych szans w globalną całość, aby ludzie mogli powszechnie korzystać z dobrodziejstw cywilizacji i uroków świata. Udowodniliśmy, że my, Polacy, mamy ten dar, że poprzez swoje trudne doświadczenia, wyczuwamy lepiej znaki i wyzwania czasu, a nawet w takim myśleniu wyprzedzamy innych. To jednak niewielu przekonało. Okazało się, że głosujący są ciągle w epoce obrazkowej i miłej dla oka, bo najlepiej działają na nich płytkie chwyty marketingowe, a wyobraźnię pobudzają odpowiednie sumy pieniędzy. Wrocław nakłaniał to wejścia solidarnie do epoki globalnej. To było bardzo rozsądne podejście, ale widać trudniejsze do przyjęcia dla
państw głosujących, bo zbyt wymagające i odpowiedzialne, nie tak nośne.

Czułem, że bez argumentów finansowych nie mamy realnych szans, ale walkę podjęliśmy. Chwilami nawet wierzyłem, że może da się więcej państw przekonać. I w tym sensie wygrałem to, co było do wygrania. Za wystąpienia i przekonywanie dostawałem owacje na stojąco, a sale chciały wypaść z orbity. Nawet od rywali dostawałem brawa. W trakcie promocji Wrocławia i Polski przekonywałem kraje nawet takimi argumentami: Macie pretensje, że kiedyś ktoś Was kolonizował i niszczył, a co Wy teraz robicie? Popieracie tego, który daje więcej? Nam i Wam przecież chodziło i chodzi o solidarność, o mądrość, sprawiedliwość, a nie popisywanie się i licytowanie, kto da więcej i kto kogo podkupi. W tych warunkach takie metody okazały się skuteczniejsze niż argumenty. Owszem, błędy strategiczne z naszej strony zdarzyły się. Było ociągnie się poprzedniego rządu, obecny nie zdążył już wiele nadrobić. Stało się. Poznałem trochę przez ten okres Wrocław, jego mądrych gospodarzy i mieszkańców. Oni nie należą do tych, którzy tak łatwo się
poddają. Jeszcze nie powiedzieli ostatniego słowa, a samym przygotowaniem sporo dobrego dla siebie i Polski zrobili. I chwała im za to.

Na koniec sprawa druga. Prawie na każdym swoim spotkaniu, w setkach i tysiącach maili, w wypowiedziach i wywiadach wyjaśniam i opisuję sprawy z 1992 roku, ale nie do wszystkich jeszcze to dociera, a mity chętnie są ciągle podtrzymywane. Dziś znowu słyszę o insynuacjach na temat mojej osoby i spraw wojska z tamtego czasu w nowym raporcie-gniocie Macierewicza. Pierwszy raport już wiele szkód Polsce narobił. Widać, to za mało. Domagam się więc sięgnięcia do źródeł, wiarygodnych relacji i rzetelnego wyjaśnienia. Przywołam tu znów generała Wejnera, tym bardziej, że nie był on w żadnej mojej opcji, nie musiało mi być po drodze z tym środowiskiem, ale jest naocznym świadkiem. Tak przynajmniej twierdzi w swojej książce, pisząc o zamachu stanu szykowanym przez grupę Kaczyńskich z Macierewiczem i innymi. Ja zresztą też powołuję się na to w swojej ostatniej książce pt. „Moja III RP”. Chcę raz na zawsze wyjaśnić sprawy i domagać się będę powołania komisji sejmowej w tej sprawie dla oczyszczenia i uporządkowania
historii, ale również przywołania do porządku szaleńców. Cieszę się, że są plany powołania komisji ds. działalności CBA, nadużyć rządów Kaczyńskich, Macierewicza, bo ich ostatnie działania potwierdziły, że niczego z lekcji demokratycznych nie zrozumieli. Chyba dość dobitnie dwa lata ich rządów przypomniały, jakie metody w polityce stosują. Żądam, aby temat 1992 roku został to do tych prac badawczych i osądzających włączony, bo ściśle się z nimi wiąże i pokaże jeszcze wyraźniej filozofię, sposób działania i nadużycia tych osób wtedy i dziś. To, co działo się za ich sprawą w 1992 wróciło po 2005 roku i jeśli znów nie przetniemy ich nieczystych metod, kiedyś oni albo im podobni powrócą, aby niszczyć, burzyć i przewracać, co w 1992 roku rozsądkiem odpowiedzialnych polityków zostało zatrzymane, a w 2007 roku mądrością narodu odrzucone.

Lech Wałęsa dla Wirtualnej Polski

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)