Lech Wałęsa dla WP: "chciałabym, a boję się"?
Wolę myśleć, że ostatnia zagrywka z polską piłką nożną nie jest ostatnim słowem rządu w tej sprawie, a raczej początkiem poważniejszej drogi z porządkowaniem spraw. Porozumienie zawsze jest lepsze od nieporozumienia, kompromis, nawet nieładny, od otwartej wojny - z ofiarami po każdej stronie. Pod warunkiem, że cel jest jasny. Gorzej, jeśli na końcu jest klęska.
Może to chwilami tak wyglądać, że rządzący chcieliby, a boją się, że diagnozę mają dobrą, styl całkiem całkiem i chęć dogadania spraw dla dobra tych spraw. Jest więc ogólnie milej i ładniej, ale pytanie, czy będzie też w praktyce skuteczniej. Z tego właśnie będą rozliczani. I naprawdę mogą udowodnić, że bez ciągłego konfliktu, ścinania głów na oślep, oskarżania niesłusznie - można dochodzić do mądrych rozwiązań. To jest „A”, ale trzeba powiedzieć „B”, bo inaczej wszystko rozejdzie się po kościach. Powtarzam wiele razy, że miłość i grzeczność same nie wystarczą do rządzenia. Szczególnie po takich nieudacznikach. I powiem więcej - nie wystarczą też hasła o kastracji – tak, zdecydowane i szybkie ruchy są tu niezbędne, trzeba wreszcie zająć się patologiami. Ale nie może to być okazjonalne. Trzeba kanclerskich decyzji i mocnej wizji na lata. Pierwsze efekty takich ruchów już są i elektorat rośnie w siłę, kiedy widzi, że można inaczej. Nawet co rozsądniejsi z wyborców PiS zaczynają to widzieć i gdy tylko
usłyszeli o kastracji i surowszych porządkach – jeszcze wprawdzie nie zakończonych, a trochę rozgrzebanych, jak w piłce nożnej – puszczają oko do PO.
A co mamy z drugiej strony? Wyraźnie kurczący się PiS. Powoli, powoli wyłania się nam LPR-bis z tego PiS. Chwytają się już różnych brzytew, ale za każdym razem są coraz bardziej tępe. Popadają w absurdy i zwykłą śmieszność. Już nawet alimenty nie działają, bo sami ich nie płacą. Niedługo już pozostanie im wyprowadzić się do Torunia i nazwać partią polityka Rydzyka. Za pięć lat o partii PiS już nikt pamiętać nie będzie. No, chyba że wszystko się posypie i wtedy frustraci i radykałowie dojdą do głosu. Już zaświtała dla PiS iskierka nadziei na wzmocnienie, kiedy ogłoszono nieuchronny kryzys. Już Radę Gabinetową chcą zwoływać, może sztab kryzysowy powoływać, a może stan wyjątkowy ogłaszać. To by im odpowiadało. Gdzie wióry lecą, tam zawsze coś dla siebie wyłapią, bo tak działają populiści i tak działają ci dwaj panowie. Bez problemów, ładnie, bez konfliktów, w budowaniu – nie istnieją politycznie. Burzenie i rewolucyjki w szklance wody – to ich żywioł.
Potrzeba więc chłodnych głów po rządzącej stronie I jeszcze spełnienia kilku innych warunków, które będę powtarzać do znudzenia. Nie można być trochę w ciąży. Nawet jeśli to ładnie wygląda. Naród mówi, że wytrzyma wiele, że chce zmian, że daje tak poważny kredyt zaufania, ale chce efektów. Sondaże mówią same za siebie. Tej szansy zaufania nie można zmarnować. Następna taka szybko może się nie powtórzyć. Posłuchajcie rodaków. Mądrość zbiorowa Polaków najczęściej nie zawodzi. No, może czasem, kiedy żerują na polskiej biedzie populiści czy pis-o-podobne twory i nabierają nas na strachy. Spokojnie, panowie, spokojnie, dacie radę, tylko bez oglądania się na nich i wstecz. Bez takich wahań i zahamowań. A jeśli już sytuacja wymaga, żeby cofnąć nogę, to zaraz trzeba znów dać dwa kroki do przodu. I w końcu wtoczymy ten nasz wózek na dobry tor. A sfrustrowani chłopcy pozostaną na podupadłej stacji własnych kompleksów i przegranych szans. Okopią się i sami w końcu nawzajem powycinają. Nikt się nawet za nimi nie
obejrzy.
Prezydent Lech Wałęsa specjalnie dla Wirtualnej Polski