Lech Wałęsa agentem - to prowokacja Stanisława Kani
Robienie z Lecha Wałęsy agenta SB w 1980 roku
było prowokacją Stanisława Kani, który w tamtym czasie stanął na
czele PZPR - uważał Edward Gierek.
03.07.2008 | aktual.: 03.07.2008 10:01
"Dziennik" dotarł do kolejnych, niepublikowanych zapisków przywódcy PRL. Dotyczą one relacji między SB a Lechem Wałęsą.
W czerwcu 1992 r. Wałęsa został oskarżony o to, że był agentem SB. W tym samym czasie, 12 czerwca 1992, Edward Gierek napisał list do Wałęsy. Dotarliśmy do tego dokumentu - stwierdza gazeta. Gierek pisze do Wałęsy, że pomawianie przywódcy "Solidarności" o związki z SB, gdy stał na czele historycznego strajku w sierpniu 1980 r., to prowokacja, za którą stali ludzie z kierownictwa partii: szef MSW Stanisław Kowalczyk oraz jego polityczny protektor Stanisław Kania.
Według Gierka prowokacja polegała na tym, że Kowalczyk wspierany przez Kanię dowodził, iż sytuacja jest pod kontrolą, bo przywódca buntu Wałęsa jest "jego człowiekiem", czyli agentem SB. Kowalczyk, według Gierka, miał się tym przechwalać na posiedzeniach kierownictwa partii w trakcie sierpniowego kryzysu.
Tę tezę potwierdza Janusz Rolicki, autor wspomnień Gierka i książek o nim.
Zdaniem historyków jednak - pisze Dziennik - Gierek, w tym liście, starał się wybielić przed prezydentem i pokazać, że jest mu przyjazny.