Lech Kołakowski. Z czego zasłynął poseł, który zatrząsł PiS-em?
Dla PiS to prawdziwy cios. Lech Kołakowski ogłosił, że opuszcza szeregi partii i w dodatku zapowiedział, że zabierze ze sobą jeszcze kilku posłów. To może oznaczać, że PiS straci sejmową większość. Kim jest człowiek, który zatrząsł spokojem partii rządzącej?
Ostatnie miesiące to dla PiS prawdziwy koszmar. Lawinowe wzrosty w liczbie zakażeń koronawirusem, chwiejący się system opieki zdrowotnej, protesty po orzeczeniu TK ws. aborcji i sprzeciw środowisk rolniczych wobec "piątki dla zwierząt", czyli nowelizacji ustawy o ochronie zwierząt, sprawiły że pozycja partii rządzącej mocno osłabła. Sondaże poparcia dla partii politycznych pokazują, że PiS po ewentualnych wyborach straciłby wymaganą do samodzielnego rządzenia większość w Sejmie.
Ostatnia z wymienionych przyczyn tego kryzysu może okazać się największym problemem ugrupowania rządzącego, bo to właśnie z powodu "piątki dla zwierząt" szeregi PiS opuścił Lech Kołakowski. Poseł zapowiedział, że za nim odejdzie jeszcze kilku członków partii Jarosława Kaczyńskiego, a to może oznaczać utratę sejmowej większości jeszcze przed wyborami.
Lech Kołakowski. 30 lat wierności Kaczyńskiemu
Lech Kołakowski jest absolwentem Uniwersytetu Warszawskiego, gdzie w 1992 roku ukończył studia z zakresu administracji. Swoją współpracę z braćmi Kaczyńskimi zaczął w 1991 roku, kiedy wstąpił do Porozumienia Centrum. Był szefem zarządu tej partii w województwie łomżyńskim.
Roman Giertych wyjaśnia dlaczego nie opublikuje całości rozmowy Hofmana z Czarneckim
Do Prawa i Sprawiedliwości Kołakowski wstąpił w 2001 roku. Wtedy też po raz pierwszy bezskutecznie ubiegał się o mandat poselski z ramienia tej partii. Do Sejmu dostał się cztery lata później i we wszystkich kolejnych wyborach parlamentarnych. Jako poseł PiS pełnił m.in. funkcję wiceprzewodniczącego Komisji ds. Unii Europejskiej.
We wrześniu 2020 roku jego członkostwo w PiS zostało zawieszone przez Jarosława Kaczyńskiego. Stało się tak po tym, jak Kołakowski złamał dyscyplinę partyjną głosując przeciwko "piątce dla zwierząt".
Lech Kołakowski. Szybka jazda i sprzeciw wobec ośrodka dla uchodźców
Nazwisko posła Kołakowskiego po raz pierwszy zagościło w nagłówkach po tym, jak parlamentarzysta został przyłapany na znacznym przekroczeniu dozwolonej prędkości. W 2015 roku poseł pędził przez gminę Piątnica pod Łomżą. Kołakowski przekroczył dozwoloną w terenie zabudowanym prędkość aż o 58km/h. Polityk odmówił wówczas policjantom przyjęcia mandatu, a jako że nie miał przy sobie dokumentów, to nie został pozbawiony prawa jazdy. Kołakowski tłumaczył, że działał w stanie wyższej konieczności.
W 2010 roku Kołakowski wystąpił o likwidację ośrodka dla uchodźców w Łomży. Poseł tłumaczył swój apel zagrożeniem, jakie mieszkańcy miasta mieli rzekomo odczuwać ze strony mieszkających tam Czeczenów. Po tym wystąpieniu w Łomży doszło pobicia dwóch młodych Czeczenek, a do skrzynek pocztowych mieszkańców miasta trafiły wymierzone w uchodźców ulotki.
Wpadka za kierownicą i nieprzyjemne konsekwencje apelu o zamknięcie ośrodka dla uchodźców nie stanowiły jednak dla posła przeszkody w dalszej karierze politycznej. Również zarząd partii nie dostrzegł w tych zachowaniach niczego, co wymagałoby zdecydowanej interwencji. Dopiero sprzeciw wobec "piątki dla zwierząt" spowodował wysunięcie wobec Kołakowskiego konsekwencji, które, jak się teraz wydaje, mogą stać się przyczyną potężnego tąpnięcia na scenie politycznej w Polsce.
Źródło: "Gazeta Wyborcza", PAP, "SuperExpress"