"Le Figaro": wygrana Frontu Narodowego politycznym trzęsieniem ziemi
Zwycięstwo skrajnie prawicowego Frontu Narodowego (FN) w eurowyborach to trzęsienie ziemi na scenie politycznej we Francji - pisze "Le Figaro", wskazując na "historyczną klęskę" socjalistów na czele z prezydentem Francois Hollande'em.
Gazeta cytuje słowa premiera Francji Manuela Vallsa, który nie czekał na ostateczne rezultaty wyborów do Parlamentu Europejskiego i już w niedzielę ocenił, że wynik FN to "szok i trzęsienie ziemi".
"Niektórzy zakładali, że smętna kampania, ukryty eurosceptycyzm i rozczarowani (polityką) wyborcy ustanowią nowy rekord absencji w wyborach" - pisze "Le Figaro". Francuzi zagłosowali jednak w niedzielę nieco liczniej niż przed pięciu laty; poza tym na apel liderki FN Marine Le Pen, żeby pójść do urn, "masowo zareagował" jej elektorat - dodaje.
Gazeta podkreśla, że FN po raz pierwszy w historii zdobył tak dużą (25 proc.) liczbę głosów w wyborach do PE, przewyższając wynik w wyborach parlamentarnych we Francji. FN aż "czterokrotnie zwiększył swój wynik w stosunku do eurowyborów z 2009 r. i podwoił swój poprzedni rekord ustanowiony w 1989 r. z ponad 11 proc. głosów" - przypomina "Le Figaro".
Zwraca uwagę, że "w wyborach prezydenckich we Francji w 2012 r. po pięciu chudych latach zebrała w pierwszej turze 17,9 proc. głosów", plasując się za kandydatem socjalistów Francois Hollande'em i kandydatem centroprawicy, b. prezydentem Nicolasem Sarkozym.
"Trzydzieści lat po eurowyborach w 1989 r., w których po raz pierwszy pojawiła się partia Jean-Marie Le Pena, jego córka Marine zbiera owoce niezadowolenia Francuzów i ich niepewności wobec Europy" - pisze "Le Figaro", zaznaczając że Frontowi Narodowemu udało się zdobyć tytuł "pierwszej partii Francji".
Dla szefowej Frontu Narodowego, który uzyskał bardzo dobre wyniki w marcowych wyborach samorządowych we Francji, wybory do PE oznaczają jednocześnie wygraną jej strategii "oddemonizowania" skrajnej prawicy - pisze "Le Figaro", wskazując że Marine Le Pen "przede wszystkim udało się skonsolidować własny elektorat".
Dziennik podkreśla również, że dla prezydenta Hollande'a "po katastrofalnych wynikach w wyborach samorządowych wybory europejskie wyglądają jak drugie ostrzeżenie" dwa lata po jego zwycięstwie. "Nad Pałacem Elizejskim zawisły czarne chmury" - komentuje "Le Fiagaro", zastrzegając że "na pewno ta zdecydowana porażka nie była dla Hollande'a niespodzianką". "Prezydent, który obawiał się wysokiego wyniku FN, spodziewał się również porażki Partii Socjalistycznej" - dodaje.