"Le Figaro": w Iraku wygrał Bush
Zwycięzcą niedzielnych wyborów powszechnych w Iraku jest prezydent USA George W. Bush - pisze w poniedziałek francuski dziennik konserwatywny "Le Figaro". "Dlatego, że - mimo zamachów - wybory się odbyły. I dlatego, że mimo gróźb (zamachów) frekwencja była wysoka" - uzasadnia "Le Figaro".
Dziennik zaznacza, że wybory nie przyniosły odpowiedzi na nasuwające się pytania: czy chodzi o początek zasadniczej zmiany sytuacji politycznej w Iraku i na Bliskim Wschodzie, a także, czy wybory skłonią Amerykanów do rozważań o strategii wycofania się z Iraku.
"Ale, wziąwszy pod uwagę 60-procentową frekwencję, jeden fakt wydaje się oczywisty. Nawet jeśli wielu obywateli bało się wyjść z domów, społeczeństwo, także w regionach sunnickich, najwyraźniej doceniło, że po raz pierwszy od pięćdziesięciu lat miało prawo wyrażenia swojej opinii" - dodaje gazeta.
Dziennik uważa, że Amerykanie słusznie zrobili nie odwołując ani nie przekładając wyborów ze względów bezpieczeństwa, ale wybory są dopiero początkiem długiej drogi. "Wszystko będzie stracone, jeśli zwycięzcy szyici dadzą się uwieść pokusie teokracji, sunnici - fascynacji samobójczymi zamachami, Kurdowie - obsesji niepodległości. Trzeba zatem, aby Francja i inni sojusznicy pomogli Amerykanom wyrwać się z tego irackiego bagna".
Bardziej sceptyczny jest komentarz liberalnego dziennika "Liberation". Wybory nie były wolne ani uczciwe, "a ogłoszone wskaźniki frekwencji należy traktować ostrożnie" - zaznacza gazeta.
Ale dodaje, że "głosowanie, mimo ewentualnych fałszerstw i nieprawidłowości, da Zgromadzeniu Narodowemu, rządowi tymczasowemu i projektowi konstytucji, który będzie owocem ich pracy, legitymację dużo większą, niż ta, jaką kiedykolwiek cieszył się Saddam Husajn. I większą, niż ta, jaką mają obecne władze z nadania Stanów Zjednoczonych".