Lataj LOT‑em, będziesz trzeźwy
Niezwykle napięta atmosfera zapanowała w
samolotach naszego narodowego przewoźnika. Stewardessy bez przerwy
muszą wysłuchiwać głośnych utyskiwań pasażerów. Powód?
Niezapowiedziane embargo na mocne trunki - informuje "Gazeta
Wyborcza".
W poniedziałek protest do dyrekcji LOT-u wysłali zbuntowani pasażerowie niedzielnego rejsu z Frankfurtu do Warszawy. "W samolotach PLL LOT została ograniczona oferta alkoholi"- taki komunikat słyszą od 1 maja podróżujący LOT-em w obrębie Unii Europejskiej. W samolocie z Frankfurtu nie było inaczej. Kilkanaście minut po starcie stewardessy zaproponowały pasażerom tylko piwo - opisuje gazeta.
"Nie podajemy ich od 1 maja, bo rząd polski w negocjacjach nie dogadał sprawy akcyzy" - usprawiedliwiały się stewardessy. Kilka osób od razu postanowiło napisać petycję, domagając się powrotu mocniejszych trunków. Stewardessy rozdały im papier i koperty - podaje dziennik.
Przyczyny zamieszania klarowała wczoraj Anna Sobocińska z biura prasowego Ministerstwo Finansów. Uznało ono, że po 1 maja za alkohol podawany na pokładzie trzeba zapłacić akcyzę. LOT musi wykupić banderole. "Można powiedzieć , że do końca kwietnia alkohol w samolotach szedł na eksport, dlatego nie trzeba było płacić akcyzy. Teraz jest sprzedawany wewnątrz Unii Europejskiej. Jeśli LOT zapłaci za banderolki, będzie mógł alkohol podawać" - stwierdziła - cytuje gazeta.
Co na to LOT? "To chwilowy problem, który dotyczy tylko samolotów na trasach wewnątrz Unii Europejskiej"- utrzymuje Leszek Chorzewski, rzecznik LOT-u. "Alkohol jest objęty akcyzą, zatem na butelkach musi się pojawić banderola. Zapewniam, że stanie się to za kilka dni. Wtedy wszelkie trudności z podawaniem alkoholu znikną" - podaje "Gazeta Wyborcza". (PAP)