"Łapy precz od BBC" - pracownicy demonstrują
"Łapy precz od BBC" - głosiło czternaście transparentów, z którymi trzystu pracowników "Beeb", jak nazywają Anglicy swą najbardziej prestiżową instytucję medialną, wyszło na ulicę, aby bronić niezależności publicznego radia i telewizji brytyjskiej.
06.02.2004 | aktual.: 06.02.2004 12:30
Prasa londyńska, relacjonując czwartkowy protest przeciwko naciskom na BBC i krytyce zawartej w raporcie sędziego Briana Huttona, pisze, że była to również demonstracja w obronie Grega Duke'a, który podał się do dymisji ze stanowiska dyrektora generalnego BBC, po tym jak Gavyn Davies ustąpił ze stanowiska prezesa BBC.
Dokument komisji Huttona, która prowadziła śledztwo w sprawie śmierci Davida Kellego, eksperta brytyjskiego Ministerstwa Obrony, całkowicie oczyszczał rząd z zarzutu manipulowania informacjami o irackiej broni masowego rażenia i zawierał ostrą krytykę BBC.
Według sędziego, zarzut wysunięty przez rozgłośnię, że rząd Tony'ego Blaira przesadnie przedstawił irackie zagrożenie, aby usprawiedliwić udział w wojnie przeciwko Irakowi, był "nieuzasadniony".
"Nóż w plecy"
"Jestem naprawdę wkurzony, sędzia Hutton wbił nam nóż w plecy" - powiedział Tomy Brown, dziennikarz kanału informacyjnego telewizji BBC - News 24, jeden z uczestników czwartkowej demonstracji przed gmachem BBC w zachodniej dzielnicy Londynu.
Odejście Andrew Gilligana, dziennikarza radia BBC, który był autorem reportażu oskarżającego rząd laburzystowski o "podrasowanie" raportu z września 2002 r. w sprawie arsenału Saddama Husajna, również wywołuje żal jego kolegów. Przyznają jednak, że Gilligan nie jest bez winy.
Louise, montażystka, uważa, że reportaż wskutek tego, że był za mało precyzyjny, zaszkodził reputacji BBC. "Nie wystarczy być prawie perfekcyjnym" - mówi Louise.
Jeśli nawet nie można do końca bronić Gilligana, "wolnego strzelca" rozgłośni, to "BBC, ze względu na interes publiczny, słusznie nadała rozgłos całej historii" - podkreśla Jeremy Dear, sekretarz generalny Krajowego Związku Dziennikarzy (NUJ) w BBC.
Stronniczy raport?
"Raport Huttona oznacza, że dziennikarze mają obowiązek bardziej dokumentować swoje zarzuty niż rząd swe decyzje, gdy postanawia zaangażować kraj w wojnę" - ocenia Jeremy Dear.
Według rządu, który oparł się na jednej jedynej informacji, Saddam Husajn był w stanie przygotować do ataku swoją broń chemiczną i biologiczną w ciągu 45 minut. Autor reportażu w BBC również oparł się na jednym źródle, a był nim David Kelly, b. inspektor rozbrojeniowy ONZ w Iraku, który stał się doradcą Ministerstwa Obrony - wyjaśnia swoje stanowisko sekretarz NUJ.
"Uważamy, że raport Huttona był stronniczy. Wraz z odejściem Grega Dyke'a straciliśmy wielkiego obrońcę publicznych środków przekazu" - mówi Jeremy Dear.
Gra - komentuje agencja AFP - toczy się o niezależność informacyjną BBC, zagrożoną przez raport Huttona i jego następstwa, a zwłaszcza przez "bezwarunkowe" przeprosiny nowego p.o. prezesa BBC, lorda Richarda Rydera, złożone rządowi.
Podobne jak w Londynie demonstracje odbyły się w czwartek przed studiami BBC w Manchesterze, Newcastle i Glasgow.