Łagodniejsze kary dla zabójców z Kredyt Banku?
5 stycznia Sąd Najwyższy rozpozna kasację sprawy głośnego zabójstwa czterech osób w warszawskim Kredyt Banku w 2001 r.
W lutym 2003 r. Sąd Apelacyjny w Warszawie utrzymał w mocy wyroki dożywotniego więzienia dla Grzegorza Szelesta, który zastrzelił bankowego strażnika i trzy kasjerki, oraz Marka Rafalika i Krzysztofa Matusika, z którymi dokonał w kwietniu 2001 r. tego brutalnego napadu. Według SA, Szelest będzie mógł starać się o warunkowe zwolnienie z odbywania kary po 40 latach, Matusik - po 35 latach, a Rafalik - po 25.
Kasację od prawomocnego wyroku SA złożyli do SN obrońcy Szelesta i Rafalika, domagając się nadzwyczajnego złagodzenia kary wobec nich.
3 marca 2001 r. w warszawskiej filii Kredyt Banku bandyci zastrzelili trzy kasjerki i strażnika. Skradli ponad 100 tys. zł w różnych walutach. Zbrodnia wstrząsnęła opinią publiczną.
W lipcu, po czterech miesiącach śledztwa, zatrzymano Szelesta, Matusika i Rafalika. Wszyscy mieszkali w podwarszawskim Łochowie. Mężczyźni pracowali w różnych firmach ochroniarskich. Wszyscy trzej byli wcześniej zatrzymywani wiele razy, ale jako świadkowie. Z braku dowodów wypuszczano ich na wolność.
Podczas śledztwa ujawniono, że mordercy zabijali swoje ofiary pojedynczo, a pozostałym kazali się temu przyglądać.
Pierwszy przyznał się Szelest. Opowiedział o planowaniu napadu i zrealizowaniu planu. Matusik był ochroniarzem banku, który wszystko wymyślił i zaplanował, a potem zamienił się na dyżury z zamordowanym następnie strażnikiem bankowym. Rafalik kupił broń do napadu, stał na czatach, a na końcu pomagał w duszeniu jednej z ofiar. Matusik i Rafalik mówili, że nie planowali zabijania - miał być tylko napad. Te twierdzenia sąd uznał jednak za niewiarygodną linię obrony.
W czerwcu 2002 r. Sąd Okręgowy w Warszawie skazał na kary dożywocia - z ograniczeniem możliwości warunkowego zwolnienia - wszystkich trzech oskarżonych. Sędziowie I instancji nie mieli wątpliwości, że żadnemu z zabójców nie należy się nadzwyczajne złagodzenie kary.
Wątpliwości mieli jednak obrońcy skazanych, którzy w apelacji wnieśli o zastosowanie nadzwyczajnego złagodzenia kary wobec ich klientów. Adwokaci przekonywali, że Szelest, Rafalik i Matusik współpracowali z organami ścigania, do wszystkiego się przyznali, ujawnili istotne okoliczności zbrodni, dlatego zasługują na nadzwyczajne złagodzenie kary.
"To była egzekucja. Dla takich przypadków istnieje kara dożywocia" - uznał jednak Sąd Apelacyjny, utrzymując kary dożywocia. Uzasadniając wyrok, sędzia Paweł Rysiński tłumaczył, że w wyjaśnieniach wszystkich skazanych są takie uchybienia, które nie pozwalają na zastosowanie nadzwyczajnego złagodzenia kary. Samą zbrodnię nazwał "egzekucją, a nie zwykłym zabójstwem, której szkodliwość społeczna jest niezmierzalna".
Zarówno śledztwo, jak i proces przed warszawskim Sądem Okręgowym toczyły się bardzo sprawnie. Nieczęsto w warunkach stołecznego wymiaru sprawiedliwości zdarza się, by zbrodnia była osądzona niecałe półtora roku po jej dokonaniu. Procesowi towarzyszyło olbrzymie zainteresowanie.