"La Repubblica": narodziła się nowa Unia Europejska
Według włoskiego dziennika "La Repubblica" szczyt
Unii Europejskiej na temat konfliktu w Gruzji był "egzaminem", czy
też wręcz "debiutem" i narodzinami nowej UE.
02.09.2008 | aktual.: 02.09.2008 11:21
W opublikowanym we wtorek komentarzu autor wyraził opinię, że w sprawie wydarzeń na Kaukazie UE "musiała iść sama, bez opiekunów, bez ochronnych cieni za plecami". "I w tej niezwykłej sytuacji, niespodziewanej i nieprzewidzianej autonomii, musiała poddać próbie swoją jedność" - pisze Bernardo Valli.
"Nie dziwi to, że Unia chwiała się na nogach, wahała się, że miała kłopot ze znalezieniem najmniejszego wspólnego mianownika do zaakceptowania przez kraje Wschodu i Zachodu. Ci pierwsi zbyt blisko sąsiadujący z Rosją i z tego powodu wiele razy sparzeni przez historię; drudzy wystarczająco dalecy, by mieć racjonalną wizję historii" - podkreślił publicysta.
Pisząc o "debiucie" Unii zauważył sarkastycznie: "nie chodzi zwinnie ten, kto wstaje po latach spędzonych na wózku inwalidzkim".
"Po raz pierwszy - ocenia - państwa UE znalazły się same w obliczu europejskiego kryzysu; kryzysu zbrojnego, który dotyczy ich bezpośrednio, angażuje ich interesy i pośrednio ich bezpieczeństwo".
"Europa nie jest więcej elementem, chociaż ważnym, równowagi między wielkimi mocarstwami, ale pełni rolę regulatora tej samej równowagi" - napisał Valli, kładąc nacisk na to, że jest to fakt bezprecedensowy od końca ostatniej wojny światowej.
W opinii publicysty włoskiego dziennika tym razem USA i NATO zostały "zdyskwalifikowane" i na razie wyłączone z negocjacji.
Dlatego jego zdaniem można zaryzykować stwierdzenie, że narodziła się nowa Europa.
"Europa narodzona przy pomocy kleszczy kryzysu, a zatem krucha, niepewna, prawdopodobnie jeszcze jest nieświadoma tego, co się dzieje i co już się wydarzyło" - ocenił komentator "La Repubblica".
Wyraził przekonanie, że dokument końcowy szczytu w Brukseli, choć odzwierciedla "europejskie braki czy opóźnienia", oparty jest na rozsądku i "szanuje podstawowe zasady Unii".
"Niektóre graniczące z Rosją kraje wschodnie domagały się sankcji. Ale nie chodziło o to, by odtworzyć sytuację zimnej wojny. Zdrowy rozsądek przeważył" - podsumuje "La Repubblica".
Sylwia Wysocka