L. Kaczyński: wyrok ws. J.Kaczyński-Dorn jest dziwny
Jarosław Kaczyński ma przeprosić Ludwika Dorna za swe sugestie, jakoby nie płacił on alimentów - orzekł Sąd Okręgowy w Warszawie. Wyrok jest nieprawomocny. Dorn
uznał wyrok za satysfakcjonujący. Według rzecznika klubu PiS Mariusza
Błaszczaka, Jarosław Kaczyński złoży apelację. Zdaniem prezydenta Lecha Kaczyńskiego wyrok sądu jest "dziwny".
16.04.2009 | aktual.: 16.04.2009 16:45
Sąd nie uznał zarazem zarzutów Dorna, że w ten sposób prezes PiS zorganizował nań nagonkę, która doprowadziła do usunięcia byłego marszałka Sejmu z partii.
Mocą wyroku prezes PiS ma na własny koszt opublikować przeprosiny na pierwszej stronie dziennika "Polska". Ponadto ma zapłacić Dornowi symboliczną złotówkę zadośćuczynienia, zwrócić mu 850 zł kosztów procesu oraz wpłacić 5 tys. zł na organizację wdów i sierot po poległych policjantach.
- Nikt nie powinien naruszać bezpodstawnie dóbr osobistych innych osób - mówiła sędzia Halina Plasota w uzasadnieniu wyroku. Sąd uznał naruszenie dóbr osobistych Dorna przez J. Kaczyńskiego za zawinione, podkreślając, że prezes PiS wiedział, iż Dorn płaci alimenty.
- Ten wyrok mnie satysfakcjonuje i kończy zły dla mnie czas, w którym w wielu wypowiedziach, także komentatorów, pisano o mojej "aferze alimentacyjnej", stwierdzano, że "miałem kłopoty z alimentami" - napisał po południu na swoim blogu internetowym Dorn.
Zdaniem Dorna nawet po procesie możliwa będzie współpraca polityczna między nim a J. Kaczyńskim. - Jeśli chodzi o mnie, to tak, jeśli tylko pojawi się powód do takiej współpracy - napisał. Zaznaczył, że zawsze "oddzielał sprawy osobiste i związane z nimi urazy i emocje od sfery politycznej". - W polityce liczy się dla mnie dobro mojego kraju i mojej partii. W takiej właśnie kolejności - dodał były polityk PiS.
Dorn podkreślił, że zrobił wszystko, by do procesu nie doszło. Wyjaśniał, że poprzez Krzysztofa Putrę próbował nakłonić J.Kaczyńskiego "by w sposób dla siebie wygodny wycofał się ze zniesławiających stwierdzeń", wniósł sprawę do komisji etyki PiS, proponował ugodę. - Pan Kaczyński wszystkie te propozycje odrzucił. Chciał procesu i go przegrał - ocenił Dorn.
Dorn w pozwie o ochronę dóbr osobistych chciał, by sąd nakazał J. Kaczyńskiemu przeprosiny w "Polsce" i w "Sygnałach Dnia" za "nieprawdziwe zarzuty dotyczące alimentacji", które w 2008 r. doprowadziły do "zorganizowanej nagonki politycznej" w mediach na Dorna i w konsekwencji usunięcia go z PiS. Dorn wnosił też, by sąd zasądził mu od pozwanego symboliczną złotówkę zadośćuczynienia oraz nakazał wpłatę 5 tys. zł na cel społeczny.
J. Kaczyński wnosił o oddalenie pozwu, dowodząc, że jego wypowiedzi "nie były niezgodne z prawdą", bo mówił w mediach, iż nie wie nic o tym, by Dorn uchylał się od płacenia alimentów i podawał jedynie, że wystąpił on o ich obniżenie, co było "wypowiedzią oczywiście prawdziwą".
Sąd utajnił rozpoczęty w marcu proces na wniosek pełnomocnika J. Kaczyńskiego, powołując się na groźbę ujawnienia "szczegółów życia rodzinnego" w jawnym procesie.
Sędzia Plasota w ustnym uzasadnieniu wyroku mówiła, że z autoryzowanych słów J.Kaczyńskiego w "Polsce" o tym, że niepłacenie alimentów to wielki problem społeczny, i że są nierzetelni członkowie PiS, którzy naruszają te zasady, w tym Dorn, przeciętny odbiorca mógł wyciągnąć wniosek, że Dorn nie płaci alimentów. Sędzia podkreśliła, że J.Kaczyński wiedział, że wystąpił on tylko o obniżenie tych świadczeń.
Sąd ocenił, że nakaz zapłaty 5 tys. zł na cel społeczny "leży w zasięgu finansowym pozwanego, a rekompensuje poczucie krzywdy Dorna". Sędzia dodała, że wypowiedź pozwanego "odbiła się" na życiu rodzinnym powoda.
Zarazem sąd nie przyjął - jak chciał Dorn - odpowiedzialności J.Kaczyńskiego za "zorganizowaną nagonkę" na Dorna, która doprowadziła do usunięcia go z partii. Za to J. Kaczyński nie musi przepraszać powoda. Sędzia podkreśliła, że sąd w ogóle nie zajmował się powodem usunięcia Dorna z partii.
Pozwany nie musi też przepraszać za swe słowa w "Sygnałach Dnia", że "Dorn złamał pewne reguły", i że w jego przypadku jest "wielostronny kryzys osoby". Według sądu, to były tylko oceny nie podlegające kwalifikacji w kategoriach "prawda-fałsz".
Pełnomocnik nieobecnego w czwartek w sądzie pozwanego mec. Grzegorz Kuczyński powiedział, że będzie namawiał swego klienta na apelację, bo nie zgadza się z werdyktem, że doszło do naruszenia dóbr powoda. Mec. Agnieszka Metelska, która reprezentowała także nieobecnego Dorna, powiedziała, że nie wie jeszcze, czy będzie jej apelacja w części wyroku oddalającego powództwa. "To była także sprawa dotycząca etyki polityków" - dodała.
Rzecznik klubu PiS Mariusz Błaszczak powiedział w czwartek dziennikarzom w Sejmie, że Jarosław Kaczyński złoży apelację. "Sprawa nie jest zakończona. Wyrok nie jest prawomocny. Będzie złożona apelacja" - podkreślił.
Błaszczak zwrócił uwagę, że Dorn przedstawił wiele zarzutów, ale sąd większość z nich odrzucił. Według niego, sprawa nie zaszkodzi prezesowi PiS, bo budował swój autorytet "przez wiele lat przez pracę publiczną dla państwa". Zdaniem Błaszczaka Jarosław Kaczyński nie naruszył w walce politycznej prywatności Dorna, bo słowa prezesa PiS "mogły być ocenione zupełnie inaczej".
Dorn zarzucał Kaczyńskiemu "odzieranie go z prywatności" przez "świadome rozpowszechnianie" nieprawdziwej informacji, jakoby nie płacił alimentów dla trzech córek. Pozew podkreślał, że Dorn płaci alimenty i nigdy z nimi nie zalegał, o czym "pozwany wiedział z rozmów z powodem". Wystąpił on zaś o obniżenie alimentów - wobec faktu, że ponownie się ożenił i ma małe dziecko oraz wobec "dużych obciążeń alimentacyjnych i kredytowych".
Według pozwu, działając z "całą premedytacją" J. Kaczyński "uruchomił lawinę wypowiedzi polityków swej partii, a w konsekwencji doprowadził do usunięcia go z niej w aurze potępienia jako osoby uchylającej się od wypełniania podstawowych obowiązków rodzinnych". Pozew zaznaczał, że J. Kaczyński "nie podjął propozycji ugody, mimo prób porozumienia się ze strony atakowanego przez niego powoda".
W odpowiedzi na pozew pełnomocnik J. Kaczyńskiego mec. Bogusław Kosmus wnosił o jego oddalenie. "Osoba, która angażuje się w politykę, powinna być gruboskórna i liczyć się nawet z nieeleganckimi atakami" - dowodził mec. Kosmus, według którego "polityk nie może obrażać się na ciosy zadawane przez adwersarzy w ramach swoistego współzawodnictwa".
Prezydent Lech Kaczyński, proszony w czwartek w Wilnie o komentarz do procesu Dorn-J.Kaczyński, powiedział, że "wziąwszy pod uwagę przebieg postępowania, to orzeczenie niezwykle go zadziwiło".