Polska"Kwiatkowski i Czarzasty szkodzą Agorze"

"Kwiatkowski i Czarzasty szkodzą Agorze"

Redaktor naczelny "Gazety Wyborczej" Adam
Michnik powiedział przed komisją śledczą, że jeszcze
przed aferą Rywina miał świadomość, że prezes TVP Robert
Kwiatkowski i sekretarz Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji
Włodzimierz Czarzasty to ludzie, którzy zrobią wszystko, aby
zaszkodzić Agorze.

21.10.2003 | aktual.: 21.10.2003 15:02

Anita Błochowiak (SLD) wróciła do jego wcześniejszego stwierdzenia, że podczas spotkania we wrześniu 2002 r. z ministrem sprawiedliwości Grzegorzem Kurczukiem, nie chciał przekazać mu materiałów dotyczących sprawy Rywina, ani o tym rozmawiać, bo "Gazeta Wyborcza" jeszcze nie opublikowała artykułu, i oceniał że "nie wiadomo, co się tam jeszcze z tym może dziać".

Michnik powiedział wtedy także, że nie miał żadnych wątpliwości, że są w naszym kraju środowiska, które wiele by dały, żeby tekst o sprawie Rywina się nie ukazał.

Według redaktora naczelnego "GW", te środowiska, to "oczywiście Lew Rywin i ci, którzy go z propozycją korupcyjną przysłali do 'Gazety Wyborczej'".

Podkreślił, że przed publikacją artykułu bał się wypuścić z ręki argumenty, które uważał za decydujące, i które przesądzają, iż nie może być najmniejszej wątpliwość kto do kogo przyszedł.

Michnik powiedział, że rozmawiając z Kurczukiem, nie miał pełnej wiedzy, np. nie wiedział wtedy, że na przesłuchaniu w prokuraturze Kwiatkowski powie, że po lekturze artykułu w "Gazecie Wyborczej" on nie wie, czy przyszedł Rywin do Agory, czy Agora do Rywina.

"Ktoś, kto nie wie tego po przeczytaniu artykułu w 'Gazecie Wyborczej', to albo udaje, że nie wie, albo musiał być bardzo zainteresowany w tym, aby ten artykuł się w 'Gazecie' nie ukazał" - uważa redaktor naczelny "GW".

Podkreślił, że z prac komisji śledczej dowiedział się, czego nie wiedział wcześniej, iż "podczas przesłuchania w prokuraturze swoje oburzenie na to, że przy pomocy dwóch magnetofonów przestępstwo zostało zarejestrowane", wyrażał Czarzasty.

"Ktoś, kto na coś takiego się oburza, jednocześnie słowem nie piętnując pana Lwa Rywina, który powołując się na pana premiera przychodzi ... i tak dalej, no ja sobie wyobrażam, że on miał interes, żeby ten artykuł się nie ukazał" - uważa Michnik.

Zapytany skąd we wrześniu 2002 r. miał taką wiedzę, że "coś się jeszcze może dziać", odpowiedział, że nie urodził się wczoraj.

"Naprawdę nie trzeba było znać zeznań pan prezesa Roberta Kwiatkowskiego, czy pana sekretarza Czarzastego, żeby mieć podejrzenia, że akurat to są ci ludzie, którzy wiele by dali za to, żeby ten artykuł się nie ukazał, i żeby ta cała sprawa nie wyszła na jaw" - powiedział Michnik.

Dodał, że świadomość tego miał nie tylko we wrześniu, ale nawet w maju, jeszcze przed sprawą Rywina.

"Ja już wtedy wiedziałem, że ci ludzie zrobią absolutnie wszystko, aby zaszkodzić 'Gazecie Wyborczej'" - oświadczył Michnik.(iza)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)