Prezydent, który przebywał w Tychach na Śląsku, nie chciał komentować środowych decyzji sądu, który rozpatrywał odwołania od wyroków, jakie zapadły w tzw. aferze starachowickiej wobec byłych posłów SLD: Zbigniewa Sobotki, Andrzeja Jagiełły i Henryka Długosza. Z zasady nie komentuję decyzji niezawisłych sądów - powiedział dziennikarzom Kwaśniewski.
Sąd Apelacyjny w Krakowie utrzymał w mocy wyrok 3,5 roku pozbawienia wolności dla Sobotki i złagodził wyroki dla Jagiełły (z 1,5 do 1 roku pozbawienia wolności) i Długosza (z 2 do 1,5 roku pozbawienia wolności). Wszyscy byli oskarżeni o udział w tzw. przecieku starachowickim.
Jako prezydent RP mogę powiedzieć, że wyjaśniając te afery i karząc osoby winne, polska demokracja pokazuje, że działa (...). Wiem, że to jest bolesne, że dla niektórych ludzi jest to niezwykle trudne; może mają i poczucie niesprawiedliwości czy surowości werdyktów, ale pamiętajmy: sprawy zostały ujawnione, pokazane, ocenione zarówno publicznie, jak i ocenione przez niezawisłe sądy - przypomniał prezydent.
Można więc powiedzieć, że podstawowe, fundamentalne zasady państwa demokratycznego, prawnego, są realizowane i to jest w tym smutnym wydarzeniu pocieszające - podsumował.
Zdaniem Kwaśniewskiego z całą pewnością afery i negatywne informacje na temat polityków SLD źle wpłynęły na wizerunek tej partii. Werdykt wyborczy pokazuje, że wiele takich negatywnych informacji, które przecież były na pierwszych stronach gazet, zmniejszało zaufanie do partii, do ludzi, także do poszczególnych polityków. To są straty niepowetowane - ocenił.
