Kwaśniewski poczuł powiew zimnej wojny
Aleksander Kwaśniewski zwiedza Panmundżon (PAP/EPA)
W pierwszym dniu swej wizyty w Korei Południowej prezydent Aleksander Kwaśniewski odwiedził w poniedziałek Panmundżon - strefę zdemilitaryzowaną, która jest linią podziału Korei na Północną i Południową.
03.06.2002 | aktual.: 22.06.2002 14:29
Biegnie ona wzdłuż 38 równoleżnika i ma długość 240 kilometrów. Aleksander Kwaśniewski spotkał się ze stacjonującymi tam żołnierzami oddziałów Narodów Zjednoczonych i USA.
Linia demarkacyjna o szerokości 4 kilometrów to ziemia niczyja, zaminowana i wzmocniona zasiekami z drutu kolczastego. Ta strefa stała się jedną z najbardziej hermetycznie zamkniętych granic świata. Tu czuje się jeszcze powiew zimnej wojny - mówił Aleksander Kwaśniewski zwiedzając w poniedziałek Panmundżon.
W strefie południowej znajduje się jedyna osada cywilna. Po stronie północnej też jest niewielka wioska. Wygląda nowocześnie, ale to propaganda - tak nazywają wioskę żołnierze Narodów Zjednoczonych i USA stacjonujących w Panmundżon. Nikt tam nie mieszka, ale Korea Północna chce pokazać, jak rozwinięte są wioski po tej stronie linii demarkacyjnej.
Izolacja obu krajów od czasu zakończenia krwawej wojny koreańskiej jest kompletna. Rozejm został zawarty w 1953 roku, ale kontrolę nad jego wykonaniem powierzono międzynarodowej komisji, w skład której weszli przedstawiciele Czechosłowacji, Polski, Szwajcarii i Szwecji. Po rozpadzie Czechosłowacji Korea Północna wyprosiła najpierw przedstawicieli tego kraju, a później zmusiła do wyjazdu przedstawicieli Polski.
Aleksander Kwaśniewski powiedział, że dalej nasz kraj uczestniczy w pracach komisji ONZ. Myślę, że doczekamy chwili, kiedy na Półwyspie Koreańskim nawiązane zostaną kontakty, a być może powstanie jedno państwo koreańskie - dodał prezydent.
Wizyta przebiega jednak przede wszystkim pod znakiem odbywających się w Korei Płd. i Japonii mistrzostw świata w piłce nożnej i wtorkowego meczu między reprezentacją Polski i Korei Płd. w Pusan.
Na bilboardzie przed hotelem Lotte w centrum Seulu, gdzie zatrzymała się polska delegacja, można przeczytać różnojęzyczne powitania - od rosyjskiego po niemieckie i włoskie - w tym także po polsku.
Według pracowników polskiej ambasady, po wylosowaniu na mistrzostwach grupy, w której Polska zmierzy się z Koreą, o 17% wzrosło zainteresowanie naszym krajem. "Polanda" - jak nazywają Polskę Koreańczycy - przestała być kojarzona z Holandią, a kilku polskich piłkarzy m.in. Olisadebe, Dudek, Hajto oraz trener Engel są najbardziej rozpoznawalni wśród koreańskich fanów. Pracownicy ambasady twierdzą, że wynika to z tego, iż Koreańczykom najłatwiej jest wymówić ich nazwiska.
Przed wtorkowym meczem Koreańczycy twierdzą, że ich drużyna musi wygrać, a jednocześnie - co jest zdumiewające dla Europejczyków - organizują grupy dopingujące dla drużyny polskiej.
Kwaśniewski, pytany przed wyjazdem, czy w Korei będzie uprawiał futbolową dyplomację, odparł, że wpływu na wyniki meczów nie ma, natomiast być może uda mu się rozwiązać kilka spraw dotyczących przede wszystkim stosunków gospodarczych Polski i Korei, w tym zakładu Daewoo FSO.
Wizytę w Korei polski prezydent kończy w środę. Z Pusan wylatuje do Nowosybirska, gdzie po technicznym międzylądowaniu w czwartek uda się do Moskwy na spotkanie z prezydentem Rosji Władimirem Putinem.(PAP/IAR/ej,miz)