Kwaśniewski: moim kandydatem jest Marek Belka
Uważam, że Marek Belka jest bardzo dobrym kandydatem na premiera, który wypełnia potrzeby, przed jakimi stoi dziś Polska, jest też osobą, której kompetencji w żaden sposób odmówić nie można - powiedział prezydent Aleksander Kwaśniewski na poniedziałkowej konferencji prasowej po posiedzeniu Rady Gabinetowej.
Prezydent ocenił, że Belka "jest wystarczająco polityczny i apolityczny", ma niekwestionowany dorobek ekonomiczny, jako dwukrotny wicepremier, minister finansów posiada duże doświadczenie, znakomicie zna problematykę Unii Europejskiej oraz problemy Bliskiego Wschodu i Iraku, umie też zbudować zespół i pracować zespołowo.
"W moim przekonaniu może cieszyć się poparciem istotnej części parlamentu. Czy to będzie wystarczająca część czy nie, zobaczymy po całości konsultacji. Dzisiaj moim kandydatem jest pan Marek Belka i wokół tej osoby prowadzę rozmowy" - dodał prezydent.
Kwaśniewski prowadzi w poniedziałek konsultacje w sprawie utworzenia nowego rządu. Rozmawiał już w liderami SLD, UP i PSL, Krzysztofem Janikiem, Markiem Polem i Januszem Wojciechowskim. Po konferencji prasowej prezydent udał się jeszcze na spotkanie z szefem PO Donaldem Tuskiem.
Prezydent powiedział, że Belka - który w marcu kończy swoją misję w Iraku, gdzie odpowiadał za politykę gospodarczą w Tymczasowych Władzach Koalicyjnych tego państwa - w środę będzie już w kraju i będzie miał również okazję do rozmów z liderami ugrupowań politycznych.
Pytany o używane przez jego poniedziałkowych rozmówców słowo "technokratyczny" na określenie nowego rządu Kwaśniewski ocenił, że gdy chodzi o dobór osób do przyszłej Rady Ministrów, to powinny one "w większym stopniu reprezentować wiedzę w konkretnych dziedzinach, aniżeli konieczne związki polityczne".
"To jest różnica między rządem, który jest wyłaniany przez większościową koalicję i gdzie oczywiście stanowiska wielu ministrów mają charakter polityczny, a rządem, który jest powoływany na określony czas" - powiedział prezydent.
Podkreślił, że jeśli teraz powstanie nowy rząd, to będzie on trwał bądź do wyborów w terminie konstytucyjnym (jesień 2005 r.), które - jak ocenił Kwaśniewski - "wydają się dziś raczej mało realne", bądź do wyborów na wiosnę 2005 r. co - jak powiedział - "być może byłoby z punktu widzenia interesów państwa polskiego najlepsze", bądź do wyborów na jesieni 2004 r.
Kwaśniewski zaznaczył, że powstaje rząd, który ma po prostu zadanie do wykonania.
"Wszyscy zdają sobie sprawę z alternatywy - niepowołanie tego rządu, który ja zaproponuję 2 maja, powoduje, że w sierpniu mamy wybory. Myślę, że wszyscy mają świadomość tego faktu" - dodał.
Przypomniał, że konsultacje trwają i we wtorek będzie ich druga tura. "Zapraszam na rozmowy jutro, kiedy już wszyscy będą mieli okazję wypowiedzieć się, bo nie chciałbym formułować sądów, które będą przedwczesne" - powiedział Kwaśniewski.
Zapytany o warunki, od spełnienia których wicepremier i szef UP Marek Pol uzależnił poparcie jego partii dla przyszłego rządu - m.in. uzupełnienie planu Hausnera o pakiet osłon socjalnych, np. zerową stawkę podatku dla najuboższych, oraz "jasną ścieżkę" terminów wycofania wojsk polskich z Iraku - Kwaśniewski odpowiedział, że jeśli takie będą "warunki brzegowe", to dyskusja będzie bardzo trudna.
"Jeśli chodzi o plan Hausnera, nie mam żadnych wątpliwości, że zarówno zadaniem rządu Leszka Millera, jak i następnego jest przeprowadzenie tego programu. I w tym sensie profesor Belka jest bardzo dobrym kandydatem, bo to jest osoba, która nie będzie tego programu kwestionować - udzieli nie tylko wsparcia osobistego, ale też bardzo merytorycznego. Polska nie może dalej odwlekać reformy i uporządkowania finansów publicznych" - ocenił.
Natomiast czy są możliwe jakieś ruchy dotyczące osób najuboższych to - jak powiedział - "jest to już rozmowa między Unią Pracy a samym profesorem Belką".
Kwaśniewski uznał też, że postulaty wycofania międzynarodowych sił z Iraku są "zachętą do chaosu na świecie, a może i jeszcze większego nieszczęścia". Podkreślił, że po swojej wizycie w państwach Zatoki Perskiej może powiedzieć, że nikt tam nie oczekuje wycofania międzynarodowych wojsk z Iraku, bo zamieniłoby to misję stabilizacyjną w destabilizacyjną.
"Gdyby okazało się, że w wyniku negocjacji z Unią Pracy powodujemy taką sytuację międzynarodową, no to byłaby powtórka z filmu 'jak Franek Dolas wywołał drugą wojnę światową'" - dodał.
Ponadto i Kwaśniewski, i obecny na konferencji premier Leszek Miller przypomnieli, że Pol był i wciąż jest członkiem rządu, który wystąpił do prezydenta z wnioskiem o zaangażowanie polskich wojsk w Iraku.
Belka był już dwukrotnie wicepremierem i ministrem finansów; w tych dniach kończy misję w Iraku, gdzie od 1 listopada 2003 r. był dyrektorem polityki gospodarczej w Tymczasowych Władzach Koalicyjnych. Odpowiadał za całość polityki gospodarczej Iraku, w tym za politykę handlową, tworzenie systemu bankowego i restrukturyzację przedsiębiorstw państwowych. Wcześniej, od czerwca 2003 r., kierował tam Radą Koordynacji Międzynarodowej.
Niemal równo rok przed objęciem stanowiska w Iraku Marek Belka przestał być wicepremierem i ministrem finansów RP. Do dymisji podał się 2 lipca 2002 roku, po ośmiu miesiącach sprawowania urzędu. Rezygnację wyjaśnił względami osobistymi i zaprzeczył pogłoskom, jakoby powodem była sprawa deficytu budżetowego.
W krótkim okresie kierowania resortem finansów Belka doprowadził do nowelizacji budżetu za 2001 rok i uchwalenia budżetu na rok 2002. Zasłynął z wprowadzenia tzw. "podatku Belki", czyli obciążenia 20 proc. podatkiem oprocentowania lokat bankowych. Prasa pisała, że jedną z przyczyn odejścia Belki był narastający konflikt z premierem i ministrami "prosocjalnymi", którzy domagali się większych pieniędzy na cele socjalne i tańsze leki.