Kwaśniewski, Miller, Glemp - najbardziej wpływowi Polacy

Kto jest najbardziej wpływowym człowiekiem w Polsce? Prezydent? Premier? Ktoś z wielkiego biznesu dysponujący miliardami? A może jakiś władca dusz?
Już po raz czwarty „Przegląd” przygotował listę stu najbardziej wpływowych Polaków. Po raz czwarty próbowaliśmy odpowiedzieć na to pytanie. Mając świadomość, że „wpływ” to pojęcie znacznie szersze niż „władza”.

02.02.2004 | aktual.: 02.02.2004 10:39

Przypomnijmy nasze słowa sprzed roku: w państwach demokratycznych władza jest rozproszona. Jakąś jej cząstkę mają i prezydent, i premier, i ministrowie. Ale w podejmowaniu decyzji muszą się liczyć z dziesiątkami instytucji i ludzi. Z dziesiątkami uwarunkowań. Z opozycją, mediami, sferami biznesu – i tego zagranicznego, i tego polskiego – Kościołem, związkami zawodowymi, ludźmi kultury, ważnymi urzędnikami oraz z własnym zapleczem politycznym. Każdy z tych ośrodków, każda z tych osób coś może, a jednocześnie sama jest zależna od innych.

Charakter władzy publicznej jest więc zupełnie inny, niż wyobraża to sobie większość ludzi. Władza nie polega na prostym wydawaniu rozkazów. To w największym stopniu umiejętność wykorzystania przepisów prawa, instytucji, układów i panującej atmosfery, by zrealizować swoje cele. Żeglowania w określonym otoczeniu – mediów, które recenzują, finansistów, którzy mogą pomóc bądź utrudnić. No i w otoczeniu rozmaitych grup nacisku, biznesu, związków zawodowych, mniej lub bardziej formalnych grup mających wiele instrumentów – od strajku przez kampanie prasowe po działania lobbystyczne – by walczyć o własne interesy.

Przygotowując naszą listę, przeprowadziliśmy dziesiątki rozmów z osobami znającymi mechanizmy władzy, znającymi jej kuchnię, wiedzącymi, kto ile w tej grze waży, kto ile może. W ten sposób powstał ranking na pewno subiektywny, ale oddający polskie realia. Próbowaliśmy zważyć w nim i siłę urzędów, i siłę pieniądza, i siłę argumentów, a także siłę charyzmy, bo trzeba mieć w sobie coś niezwykłego, by raz w roku tak jak Jurek Owsiak porwać swoją Orkiestrą miliony ludzi.

Warto zaznaczyć, że jest to lista na „tu i teraz”, inaczej wyglądałaby ona kilka miesięcy temu, inaczej za kilka miesięcy. Taka jest dynamika życia społecznego. Jedne postacie przesuwają się do góry, drugie w dół niemal każdego dnia. Dodajmy też, gwoli przypomnienia, że tradycyjnie nie uwzględniamy w naszej klasyfikacji Polaków mieszkających poza krajem – przede wszystkim Jana Pawła II – oraz ważnych i wpływowych cudzoziemców działających w Polsce. Listę układało się nam tym trudniej, że właśnie w SLD i rządzie zachodzą zmiany, które przekształcają dotychczasową hierarchię, a po drugie, sam układ SLD, zbudowany po wyborach 2001 r., trzeszczy. Zmiany czekają też opozycję, Kościół (odchodzi prymas Glemp), więc tym trudniej w takiej międzyepoce zmierzyć siłę i wpływy poszczególnych postaci.

Generalnie w trzecim roku rządów Leszka Millera najwięcej wpływów stracili politycy rządzącej koalicji. Jeszcze mają długopisy, to ich podpisy znaczą najwięcej, ale mając coraz silniejszą opozycję, krytyczne media i nieufną opinię publiczną, mogą coraz mniej, stracili inicjatywę polityczną. Jeżeli oni się cofnęli, to kto wszedł na ich miejsce? Media? Po części na pewno tak, media na pewno kreują dziś atmosferę w kraju. Ale na ile jest to kreowanie samodzielne, podpowiadanie nowych idei, nowych rozwiązań, a na ile udział w nagonce? Może więc w wolne miejsce wszedł biznes, polscy oligarchowie? W dużym stopniu na pewno tak, tylko że również ich władza powoli się kurczy, naciskani są przez konkurencję z zagranicy. A politycy opozycji? Mogą dziś dużo więcej niż rok temu, już zbiegają się do nich łowcy posad oferujący swoje usługi. Ale pamiętajmy, że „władza” opozycji jest w dużej mierze wirtualna, zależna od wyników aktualnych sondaży.

W wolne miejsce pozostawione przez cofających się polityków koalicji weszło więc wiele grup, ale na pewno nie będzie wielkiej pomyłki, jeśli powiemy, że władza ogólnie jest słabsza i jej wpływy stały się bardziej rozproszone. A po drugie, że wiele z tego wolnego miejsca jest dziś niezagospodarowane, puste. Na pewno nie zajęli go intelektualiści ani ideolodzy, na pewno nie wszedł Kościół, który w ostatnim czasie wyraźnie traci. Lista stu jest więc jakimś portretem nie tylko polskiej elity, ale i polskiego społeczeństwa. Pokazuje, które grupy mają w naszym kraju najwięcej do powiedzenia. Które tracą, a które zyskują. Za rok opublikujemy kolejną listę stu. Zweryfikuje ona obecnych na liście członków elit, pokaże, jak kto wykorzystał rok 2004. Jak dał sobie radę w tej niekończącej się grze.

Pierwsza dziesiątka
2004 – 2003 – 2002

1. (1) (1) Aleksander Kwaśniewski
Prezydent RP. Niezmiennie na pierwszym miejscu naszej listy od powstania rankingu „Przeglądu”, a w polityce nawet znacznie dłużej. Nie tylko dlatego, że jest głową państwa i zarazem politykiem o wciąż najwyższej popularności w Polsce. Prezydent – choć konstytucja mocno ograniczyła jego prerogatywy – od lat trzyma wiele nici polskiej polityki w swoich rękach. Za granicą traktowany jako gwarant rozwoju i stabilności Polski. Podobnie zresztą jest w kraju. W rankingu za rok 2003 dystans pomiędzy Kwaśniewskim a następnymi politykami na liście lekko się zmniejszył. Prezydent stracił część popularności i siły oddziaływania, rozczarował część swoich zwolenników niezdecydowaniem w kilku próbach sił. Mimo to jest magnesem, wokół którego próbuje się budować rozmaite polityczne konstrukcje typu lista prezydencka w wyborach do parlamentu UE. Żadna koncepcja polityczna dotycząca Polski nie może pomijać jego nazwiska.

2. (2) (2) Leszek Miller
Premier, przewodniczący SLD. Słabszy niż rok temu, mocno poobijany przez wydarzenia ostatnich miesięcy. Ale to on trzyma w ręku długopis, funkcja premiera daje mu olbrzymią władzę. Także kadrową. To on rządzi Polską. I wciąż potrafi narzucać swoją wolę – to on określił stanowisko Polski w negocjacjach z Unią, to on kształtuje władze SLD i decyduje o polityce Sojuszu. Np. o tym, że partia ta popiera plan Hausnera.

3. (3) (3) Józef Glemp
Prymas Polski, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski. Od roku 1981, czyli już 23 lata, stoi na czele Kościoła katolickiego w Polsce. Jego pozycja osłabła z dwóch powodów. Po pierwsze, Kościół jest dziś mniej słuchany niż kilka lat temu. Co prawda, może zablokować niektóre posunięcia władzy, ale trudno mu je kreować. Po drugie, w tym roku Józef Glemp odchodzi na emeryturę, „oddaje” stanowisko przewodniczącego Konferencji Episkopatu. Część hierarchów traktuje go więc już jako „byłego”, bardziej angażując się w grę, która ma wyłonić jego następcę.

4. (12) (34) Jerzy Hausner
Wicepremier. Minister gospodarki, pracy i polityki społecznej. Profesor. Numer 2 w rządzie. Jego pozycję wzmacnia fakt, że nadzoruje pracę ministra finansów. Nie ma więc w sprawach polityki gospodarczej żadnego rywala. Także w środowiskach liberalnych, PO, które uznają jego kompetencje. Silną pozycję Hausnera wzmacnia i to, że wszelkie rachuby polityczne ekipy Millera opierają się na założeniu, że wzrost gospodarczy jeszcze się zwiększy, bezrobocie spadnie, a nastroje się poprawią. I to wszystko ma zagwarantować polityka Hausnera. Więc kto mu teraz się sprzeciwi?

5. (18) (14) Ryszard Krauze
To, że jest o nim trochę ciszej, nie świadczy, że wypadł z gry. Przeciwnie, to dowód, że jest ostrożny, nie dba o rozgłos, a swoje robi. Jeden z najbogatszych Polaków, jego majątek ocenia się na 2,5 mld zł. Stały gość na salonach polityczno-biznesowych. Właściciel Prokomu, firmy wygrywającej przetargi na komputeryzację największych państwowych instytucji – np. ZUS, NIK, Poczty Polskiej, Ministerstwa Finansów, Kancelarii Premiera. I to niezależnie od tego, kto aktualnie sprawuje władzę. On swoje ugrywa.

6. (9) (10) Krzysztof Janik
Wiceprzewodniczący SLD. Przewodniczący klubu parlamentarnego SLD. Do niedawna minister spraw wewnętrznych i administracji. Człowiek numer 2 w SLD, ma uratować Sojusz przed losem AWS – czyli uporządkować sprawy partyjne i rozkręcić SLD-owskich posłów, tak by lewica odzyskała utraconą inicjatywę. Na ile te rachuby są realne? W każdym razie ta odpowiedzialność niesie ze sobą władzę – Janik jest nie tylko głównym pomocnikiem Millera, ale i najważniejszym kadrowym SLD.

7. (8) (8) Marek Ungier
Człowiek instytucja. W Pałacu Prezydenckim od dziewięciu lat najbliższy współpracownik Aleksandra Kwaśniewskiego, a w świecie polityki jeden z tzw. rozgrywających, i to nie tylko po lewej stronie. Ma znakomite kontakty z przedstawicielami Kościoła, wielkim biznesem, także wieloma tymi politykami, którzy publicznie lubią udawać, że „lewicowe ich brzydzi”. Działa głównie na zapleczu sceny politycznej, więc wiele osób nie ma pojęcia, jak silne są rzeczywiste wpływy Ungiera. Ale wszyscy ci, którzy coś w polskiej polityce znaczą, dobrze to wiedzą.

8. (10) (11) Jerzy Szmajdziński
Minister obrony. Wiceprzewodniczący SLD. Miniony rok był dla niego bardzo trudny – jego resort rozstrzygał miliardowe przetargi, a przede wszystkim wysyłaliśmy wojska do Iraku. Mogły więc być skandale, no i narodowa żałoba, bo planiści przestrzegali, że w Iraku może zginąć kilkudziesięciu polskich żołnierzy. Nic takiego się nie stało. I pierwsze pół roku w Iraku, i przetargi zakończyły się powodzeniem. Ugruntowując pozycję Szmajdzińskiego jako dobrego ministra. To także przełożyło się na jego wpływy w SLD, które systematycznie rosną.

9. (5) (6) Adam Michnik
Redaktor naczelny „Gazety Wyborczej”. Kieruje największą i najważniejszą gazetą w kraju, mającą siłę określania kierunków i temperatury debat politycznych. Adam Michnik nie musi startować w wyborach, by mieć realny wpływ na polską rzeczywistość – wystarczy, że jego gazeta napisze, kto jest dobry, a kto zły, które działania są słuszne, a które błędne. Te opinie są powtarzane przez dziennikarzy innych mediów, przyjmuje je opinia publiczna, politycy muszą im ulec. Siłą Adama Michnika jest również fakt, że drzwi gabinetów wszystkich polityków są dla niego otwarte. Aczkolwiek już nie tak jak dawniej – po „aferze Rywina” Michnika traktuje się z większym dystansem. Stąd jego trochę niższa niż rok temu pozycja.

10. (11) (9) Jan Kulczyk
Najbogatszy Polak, w czasach III RP zgromadził majątek oceniany na 3,7 mld dol. Kulczyk Holding – konglomerat będący jego własnością – to ponad 100 spółek zatrudniających 5 tys. osób. Jego siłą są układy i dojścia – gabinet premiera oraz gabinety wielu polityków prawicy stoją przed nim otworem. To on podobno przekonał premiera do obniżenia podatków dla przedsiębiorców, choć sam płaci je za granicą. Kulczyk uczestniczy w zyskownych prywatyzacjach – ma udziały w Telekomunikacji Polskiej SA, Kompanii Piwowarskiej (Lech), Autostradzie Wielkopolskiej, TUiR Warta. Od ponad roku zabiega o przejęcie grupy energetycznej G-8. Czy ją dostanie? To będzie test na siłę jego wpływów.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)