Kwaśniewski będzie świadkiem w aferze laboratorium osocza
Jest pewne, że były prezydent RP zostanie
przesłuchany jako świadek w aferze LFO. Prokurator krajowy mówi,
że nie jest to decyzja polityczna - pisze "Gazeta Wyborcza".
09.03.2006 | aktual.: 09.03.2006 07:38
W kontekście afery Laboratorium Frakcjonowania Osocza nazwisko prezydenta Kwaśniewskiego wymienił b. minister zdrowia Mariusz Łapiński. Laboratorium to nieudana inwestycja biznesmenów z kręgu SLD, na którą skarb państwa poręczył kredyt na 32 mln dol. - przypomina "Gazeta Wyborcza".
Według Łapińskiego Kwaśniewskiemu zależało, by Włodzimierz Wapiński - jego przyjaciel i współwłaściciel LFO - nie miał kłopotów w związku z tą sprawą. Na początku 2002 r. miał na to naciskać podczas spotkania, w którym oprócz Łapińskiego brali udział szef gabinetu prezydenta Marek Ungier, szef kancelarii premiera Marek Wagner i szef UOP Zbigniew Siemiątkowski. Nie potwierdziły się informacje, że uczestnikiem spotkania był też Wapiński.
O tym, że zeznaniami Łapińskiego interesuje się warszawska prokuratura, "Gazeta Wyborcza" napisała w poniedziałek. Prezydenta nie ma w kraju.
Siemiątkowski powiedział "Gazecie", że prezydent na spotkaniu dosłownie na chwilę pojawił się w drzwiach, przywitał obecnych i poszedł na jakieś przyjęcie.
Jednak prokurator Kaczmarek uważa, że Kwaśniewski powinien zostać przesłuchany: - Jego nazwisko pada w zeznaniach, obowiązkiem prokuratora jest te zeznania zweryfikować- mówi i dodaje: - W sprawie PZU zeznawali jako świadkowie urzędujący ministrowie i premier, i nic się nie stało. Zresztą prezydent Kwaśniewski już raz stawał przed prokuratorem jako świadek w sprawie Rywina. Prokuratura nie kieruje się w tym wypadku żadnymi politycznymi względami. Po prostu nie możemy go nie wezwać- kończy Kaczmarek.
Nie wiadomo jeszcze, czy byłego prezydenta przesłucha prokuratura w Tarnobrzegu (prowadząca główne śledztwo w sprawie LFO), czy prokuratura w Warszawie, która przejęła część tego śledztwa i od kilku tygodni wzywa na przesłuchania uczestników rozmowy, o której opowiedział Łapiński. Głównym tematem śledztwa warszawskiej prokuratury jest zniknięcie dokumentów UOP na temat sprawy LFO.
Według "Gazety Wyborczej" chodzi o tajną ekspertyzę UOP, który rozpracowywał aferę oraz osoby z zarządu LFO. Ekspertyzę dostali m.in. prezydent i premier. Zdaniem Łapińskiego, tę ekspertyzę na spotkaniu u Ungiera pokazywał Siemiątkowski. Jednak w ABW (następcy UOP) tego dokumentu nie ma - zaznacza "Gazeta Wyborcza".
Były szef UOP twierdzi, że nie rozumie, jak taki dokument mógłby zginąć. (PAP)