Kuzyni z Polski podbili serca Amerykanów. "Zrobili coś niezwykłego"

Amerykanie udostępniają w mediach społecznościowych historię dwóch Polaków, którzy ruszyli na pomoc zwierzętom poszkodowanym w kalifornijskich pożarach. "Przyjechali do nas z Chicago. To ponad 7000 km!" - mówi kobieta, której pomogli Danny i Arek Zachara.

Kuzyni z Polski podbili serca Amerykanów. "Zrobili coś niezwykłego"
Źródło zdjęć: © Facebook.com/Wheeler Ranch and Feed
Patryk Osowski

29.11.2018 11:56

Amerykańskie służby poinformowały w środę, że liczba ofiar pożarów, które zaatakowały Kalifornię, wzrosła do 88 osób. Aż 249 wciąż uznaje się za zaginione, a tysiące zostały ranne. Poszkodowanych jest też bardzo wiele zwierząt, które błąkają się w poszukiwaniu schronienia i czegoś do jedzenia.

Na pomoc tym ostatnim ruszyli mieszkający w Chicago Polacy. Problem w tym, że tylko w jedną stronę musieli przejechać ponad 3 tys. km.

"Przez ponad tydzień byłam z nimi w kontakcie. Przywieźli wielką przyczepę siana, paszę dla zwierząt oraz karmę dla psów i kotów" - przyznaje właścicielka Wheeler Ranch and Feed w Biggs, gdzie trafiła większość jedzenia dla zwierząt.

"Droga do nas zajęła im wiele dni. Musieli się mierzyć z deszczem, śniegiem i wiatrem. To ich nie powstrzymało. Parę nocy spędzili w ciężarówce, by na postojach pilnować cennych skarbów dla naszych zwierząt. W ich ojczystym języku chcę powiedzieć: 'Dziękuję'" - dodała.

Obraz
© Facebook.com/Wheeler Ranch and Feed

Fatalne warunki

Wirtualna Polska skontaktowała się z kuzynami. - Było warto. Nigdy nie wiadomo, kiedy ty możesz potrzebować takiej pomocy. Ci ludzie i zwierzęta stracili w pożarach wszystko. Cały czas jesteśmy z nimi w kontakcie. Chociaż właśnie wróciliśmy do Chicago, jeżeli znów będzie brakować im jedzenia, pojedziemy jeszcze raz - zapewnia w rozmowie z Wirtualną Polską Arek Zachara.

Przyznaje jednak, że przeprawa wzdłuż całych Stanów Zjednoczonych nie była teraz łatwa. Na przykład w Wyoming pogoda była tak fatalna, że drogę zablokowano im na 14 godzin.

Arek przyjechał do USA w 1995 roku, a jego kuzyn 6 lat później. W Chicago mają własną firmę budowlaną MDD Exterior Inc.

- Rzucenie własnych obowiązków i wyjazd na tyle dni nie jest chyba prostą sprawą? - pytamy polskich imigrantów.
- Na taką tragedię rąk do pracy nigdy za wiele - odpowiadają.

Obraz
© Facebook.com/Wheeler Ranch and Feed

Amerykanie są pod wrażeniem

Mężczyźni nie szukali rozgłosu. Podziękowania za pomocą Facebooka złożyły im po prostu przedstawicielki Wheeler Ranch and Feed. Potem historia zaczęła żyć własnym życiem i udostępniało ją coraz więcej internautów.

"Zachowanie tych kuzynów zwala z nóg. To niesamowite, jak wspaniale potrafią zachować się ludzie, gdy inni są w potrzebie" - ocenił Frank Somerville, prezenter stacji telewizyjnej KTVU, którego profil obserwuje ponad pół miliona osób. Jego wpis również ma już tysiące udostępnień i komentarzy.

"Ta historia powinna być w czołówce wszystkich serwisów informacyjnych. Super robota chłopaki" - dodają użytkownicy sieci.

Kuzyni skromnie tłumaczą jednak, że w Polsce też wychowywali się na farmie i rozumieją dramatyczną sytuację, w której znaleźli się mieszkańcy Kalifornii i ich zwierzęta.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (188)