PolitykaKurtyka o Wałęsie: IPN działa zgodnie z prawem

Kurtyka o Wałęsie: IPN działa zgodnie z prawem

Czy Instytut Pamięci Narodowej, powołany na mocy ustawy jako instytucja państwowa, ma działać zgodnie z prawem, czy też może w rytm emocji kolejnych dyskusji medialnych? - pytał retorycznie Janusz Kurtyka komentując wypowiedzi premiera, polityków i mediów na temat niezamieszczenia w katalogu osób „rozpracowywanych” przez SB nazwiska Lecha Wałęsy. Prezes IPN podkreślił, że instytut nigdy wcześniej nie podważał historycznych zasług byłego prezydenta.

Kurtyka o Wałęsie: IPN działa zgodnie z prawem
Źródło zdjęć: © WP.PL

26.08.2008 | aktual.: 26.08.2008 16:01

Kurtyka podkreślił, że instytut ma prawo przygotowywania i publikowania katalogów zawierających dane osób, wobec których zachowały się informacje, że organy bezpieczeństwa państwa zbierały o nich informacje, a wobec tych osób nie stwierdzono istnienia dokumentów świadczących, że byli pracownikami, funkcjonariuszami lub współpracowali z SB.

Czy w demokratycznym państwie wszyscy obywatele powinni podlegać temu samemu prawu, czy IPN ma pisać historię, czy propagandową wersję historii - zastanawiał się Kurtyka. Oczywiście powinny być oparte na prawie i tak właśnie działa instytut. Bo jeżeli ma pisać propagandową wersję historii, to będziemy ryzykowali, że wpadniemy w kompletny chaos w naszych debatach publicznych - argumentował prezes IPN.

Na koniec krótkiego briefingu (Kurtyka wygłosił oświadczenie i nie chciał odpowiadać na pytania dziennikarzy) prezes instytutu przypomniał, że katalogi zostały opublikowane 25 września 2007 roku. Dlaczego na kilka dni przed 31 sierpnia kiedy obchodzimy nasze wielkie święto, Święto Solidarności akurat ten problem został wywołany? - pytał Kurtyka.

W poniedziałek "Gazeta Wyborcza" poinformowała, że w opublikowanym przez IPN katalogu prześladowanych w czasach komunizmu nie ma Lecha Wałęsy. Są za to jego główni adwersarze zarzucający mu, że był agentem, m.in. Andrzej i Joanna Gwiazdowie, czy Anna Walentynowicz. Za przygotowanie danych do zbioru w Gdańsku odpowiada Sławomir Cenckiewicz, szef biura udostępniania archiwów IPN, a w Warszawie - Piotr Gontarczyk - historycy, autorzy książki pt. "SB a Lech Wałęsa - przyczynek do biografii".

Lech Wałęsa skomentował ten fakt krótko: to ich sprawa, oni są śmieszni. Natomiast premier Donald Tusk ocenił, że jest to świadectwo złej woli pracowników IPN-u.

Marek Grabski/Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)