Kurtyka: jako Polka bojkotuję obchody państwowe
Tablicę upamiętniającą prezesa Instytutu Pamięci Narodowej Janusza Kurtykę, który zginął w katastrofie lotniczej pod Smoleńskiem, odsłonięto w Krakowie w kościele pw. św. Kazimierza. Wdowa po prezesie IPN Zuzanna Kurtyka zapowiedziała, że 10 kwietnia nie będzie uczestniczyła w państwowych obchodach rocznicy katastrofy. - Jeśli chodzi o Powązki, to nie jest to odpowiednie miejsce na uroczystości takiej rangi. To zbyt ciasny cmentarz, by pomieścić tak wiele osób. Godnym miejscem byłby Plac Piłsudskiego, na którym odbywały się uroczystości żałobne - mówi Zuzanna Kurtyka Wirtualnej Polsce.
08.04.2011 | aktual.: 08.04.2011 15:52
- Takie uroczystości, które teraz będą się odbywać 10 kwietnia, są dla nas bardzo ważne, ale w uroczystościach państwowych, dopóki państwo nie rozliczy się z odpowiedzialności za tragedię, która wydarzała się w Smoleńsku, ja jako Polka nie będę uczestniczyć - mówiła Zuzanna Kurtyka podczas uroczystości odsłonięcia tablicy.
- Nie sądziłam, że Janusz Kurtyka będzie musiał o polskość walczyć nawet po śmierci, o suwerenny kraj, w którym będą silne instytucje państwowe, w którym będą żyli ludzie dumni z tego, że są Polakami. Musi o to walczyć także po śmierci i ten obowiązek spoczywa właśnie na nas, na mnie i na tych ludziach, którzy myślą podobnie jak on, dla których Polska jest wartością najwyższą - dodała.
Zuzanna Kurtyka powiedziała później dziennikarzom, że państwo ma obowiązek wyjaśnić okoliczności śmierci swojego prezydenta i rozliczyć się z odpowiedzialności za tragedię w Smoleńsku. - Mam nadzieję, że dożyję tych czasów, kiedy będziemy obchodzić jedną, wspólną uroczystość, my wszyscy Polacy, na placu Piłsudskiego w Warszawie. Na razie jeszcze tak nie jest - podkreśliła Kurtyka.
Jak powiedziała, w niedzielę o godz. 10 nie może być na Wawelu, gdzie zaplanowano krakowskie obchody rocznicy katastrofy. - Będę na Cmentarzu Rakowickim, tam odprawiona zostanie msza św. za mojego męża, a potem pobłogosławiony będzie jego nagrobek - zaznaczyła. Dodała, że chciałaby rano po skończonym dyżurze lekarskim w szpitalu zdążyć pod Krzyż Katyński, gdzie będą uczestnicy Marszu Pamięci, który objęła swoim patronatem.
- Jeśli chodzi o Powązki, to nie jest to odpowiednie miejsce na uroczystości takiej rangi. To zbyt ciasny cmentarz, by pomieścić tak wiele osób. Godnym miejscem byłby Plac Piłsudskiego, na którym odbywały się uroczystości żałobne. Wtedy w mszy mogłyby uczestniczyć nie tylko rodziny ofiar, ale każdy, kto miałby ochotę przyjść. Zresztą bardzo rozczarowała mnie postawa prezydenta, który zamiast samemu wiedzieć, jak odpowiednio tę uroczystość zorganizować, wolał pytać rodziny, które często nie miały wcześniej nić wspólnego z życiem publicznym. To nie było szarmanckie, ale zwyczajnie niepoważne - mówi Zuzanna Kurtyka Wirtualnej Polsce w wywiadzie, który w całości zostanie opublikowany w niedzielę.
Wdowa po Januszu Kurtyce mówi nam, że nie emocjonuje się obchodami organizowanymi na Krakowskim Przedmieściu. - Każdy ma prawo celebrować tę rocznicę tak, jak uważa za stosowne, żyjemy przecież w demokratycznym kraju - dodaje. Zapytania, których uroczystościach wzięłaby udział, gdyby była tego dnia w Warszawie, Zuzanna Kurtyka odpowiada: - W żadnych. Jednym stosownym miejscem, w którym powinnam być tego dnia, jest grób mojego męża.
"Był zawsze tam, gdzie trzeba było być"
Tablicę odsłoniętą w kościele franciszkanów - znajdującym się naprzeciwko siedziby krakowskiego oddziału IPN - ufundowali przyjaciele Janusza Kurtyki ze Stowarzyszenia NZS 1980.
- Był jednym z nas. Spotkaliśmy się w latach 80. Był zawsze tam, gdzie trzeba było być. Pełen energii, już wtedy bardzo ukształtowany, bardzo dojrzały - wspominała dyrektor sekretariatu prezesa IPN Dorota Koczwańska-Kalita. - Powiedział kiedyś o sobie: "jestem dzieckiem inteligenckim w pierwszym pokoleniu, ale przeżyłem swoje życie w środowisku robotniczym, poznałem jego ludyczność, honorność i przywiązanie do tradycji". Myślę, że on tym swoim doświadczeniem żył w następnych latach. Ta ludyczność, honorność i przywiązanie do prawdy to były wartości, które kierowały nim zawsze - dodała.
Dyrektor krakowskiego oddziału IPN Marek Lasota podkreślił, że Janusz Kurtyka poprzez swoją działalność zbudował sobie pomnik trwalszy niż tablice i pomniki z kamienia czy spiżu. Dokonaniom tragicznie zmarłego prezesa IPN poświęcona będzie konferencja organizowana w Krakowie 15 i 16 kwietnia.
Janusz Kurtyka był historykiem, specjalizował się w historii Polski późnego średniowiecza, był miłośnikiem historii powojennej naszego kraju. Urodził się 13 sierpnia 1960 r. Był absolwentem Uniwersytetu Jagiellońskiego. Od 1979 r. działał w opozycji demokratycznej w Krakowie, był m.in. członkiem Komitetu Założycielskiego NZS UJ.
W latach 2000-2005 był dyrektorem i organizatorem oddziału IPN w Krakowie, w grudniu 2005 r. został zaprzysiężony na prezesa IPN. Za kadencji Kurtyki IPN koncentrował się na śledztwach ws. zbrodni aparatu władzy z lat 70. i 80. oraz na projektach badawczych dotyczących opozycji z tych lat.
W 2006 r. IPN ujawnił teczkę abp. Stanisława Wielgusa, niedoszłego metropolity warszawskiego. W 2007 r. do zadań IPN włączono lustrację osób publicznych, co wywołało szeroką dyskusję o zakresie i głębokości sprawdzania przeszłości lustrowanych. Kontrowersje wzbudzały publikacje IPN m.in. o przeszłości Lecha Wałęsy, Aleksandra Kwaśniewskiego i Wojciecha Jaruzelskiego. Kurtyka powtarzał, że ujawnianie prawdy o przeszłości to ustawowe zadanie IPN.
Kurtyka został pochowany 23 kwietnia na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie.
W piątkowej uroczystości wzięli udział również synowie Kurtyki, jego mama i brat.