PolskaKurski znów uniknął kary

Kurski znów uniknął kary

Dzięki wygranym wyborom do Parlamentu Europejskiego polityk PiS Jacek Kurski uniknął nagany, która groziła mu za złożenie z opóźnieniem oświadczenia majątkowego – dowiedział się serwis tvp.info.

Kurski znów uniknął kary
Źródło zdjęć: © wp.pl

29.06.2009 | aktual.: 29.06.2009 17:21

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Kurski to jeden z czterech polityków, którzy spóźnili się w tym roku ze złożeniem w Sejmie swojego oświadczenia. Mieli na to czas do końca kwietnia. Oprócz Kurskiego spóźnili się: Paweł Poncyljusz i Izabela Kloc (oboje z PiS) oraz poseł niezrzeszony Longin Komołowski. Marszałek Sejmu ukarał ich, ucinając za każdy dzień zwłoki jedną dniówkę.

Komisja Regulaminowa i Spraw Poselskich chciała dodatkowo wymierzyć Jackowi Kurskiemu którąś z przewidzianych w katalogu kar: zwrócenia uwagi, upomnienia lub nagany. Kurskiemu się jednak upiekło, bo w czerwcowych wyborach zdobył mandat europosła.

– No cóż, uciekł nam do Brukseli – przyznaje szef Komisji Regulaminowej i Spraw Poselskich Jerzy Budnik (PO). – Chcieliśmy ukarać właśnie jego, a nie pozostałych spóźnialskich posłów, bo Kurski to recydywista. Spóźnił się także przed rokiem – wyjaśnia Budnik.

W 2008 roku Kurski nie tylko się spóźnił, ale w dodatku złożył dwa zupełnie różne oświadczenia majątkowe. Tłumaczył się wtedy, że zamieszanie ma związek z włamaniem w jego domu.

W tym roku w rozmowie z tvp.info mówił z kolei, że chciał złożyć oświadczenie tuż przed północą (liczy się data stempla pocztowego) na dyżurnej poczcie w Gdańsku, ale w ostatniej chwili przekonał się, że placówka została przeniesiona pod inny adres.

– Spóźnił się co prawda tylko jeden dzień, ale uważam, że posłowie powinni trzymać wysokie standardy i taka recydywa nie powinna mieć miejsca – mówi Budnik. – Pozostałych spóźnialskich posłów nie ukaraliśmy naganami, bo spóźnienia były tylko kilkudniowe i zdarzyły się im po raz pierwszy – zaznacza.

– Komisja Regulaminowa mnie nie ukarała, ale i tak myślę, że cała sprawa skończyła się dla mnie nauczką – komentuje dla tvp.info Jacek Kurski. – Zazwyczaj przybywałem na dyżurną pocztę w Gdańsku za pięć północ, w przyszłych latach będę co najmniej za piętnaście – dodaje.

WEF

Komentarze (5)