PolskaKurczuk: w sprawie Sawickiej nie można wykluczyć prowokacji

Kurczuk: w sprawie Sawickiej nie można wykluczyć prowokacji

Nie można wykluczyć elementu prowokacji w sprawie prokurator Katarzyny Sawickiej - powiedział minister sprawiedliwości Grzegorz Kurczuk w Radiu Zet.

Warszawska prokurator Katarzyna Sawicka, która bawiła się w sylwestra razem z osobami podejrzewanymi przez policję o popełnianie przestępstw, została w poniedziałek zawieszona w czynnościach służbowych. Prowadziła w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie m.in. śledztwo w sprawie finansów gangu pruszkowskiego. Teraz poprowadzi je inny prokurator. Fotografię z balu sylwestrowego opublikowały tygodnik "Wprost" i TVN 24.

W związku z wątkiem prowokacji Radio Zet podało, powołując się na osoby związane ze sprawą, że w aktach są oświadczenia czterech prokuratorów, którzy zaświadczają, że prokurator Sawicka nie mogła znać twarzy osób związanych z "Pruszkowem", bo w prowadzonych przez nią sprawach się nie pojawiali. Jest tam także oświadczenie biznesmena, który zaprosił panią prokurator. Biznesmen twierdzi, że zaproszenie zasugerował mu policjant, który się z nim skontaktował.

"Ja nic nie wykluczam, od tego są wyspecjalizowani fachowcy, ludzie, którzy prowadzili dziesiątki albo setki postępowań, żeby zachować daleko idącą obiektywność postępowania" - powiedział Kurczuk i dodał, że w takiej sytuacji sprawa zostanie przekazana innej niż warszawska prokuraturze, gdzie prokurator Sawicka, ani jej kontakty towarzyskie, nie są znane.

Kurczuk powiedział, że osobiście nie wierzy w sytuację w której "ktoś wybiera się z kimś na sylwestra, czy jakąś inną imprezę i nie wie, z kim pójdzie i nie wie, z kim będzie przy stoliku". Był to komentarz do wyjaśnień prokurator, że przy stoliku znalazła się przypadkowo i nie znała osób przy nim siedzących.

Kurczuk zapewnił, że sprawa Sawickiej zostanie szybko wyjaśniona. Jak powiedział, na razie nie ma potwierdzenia, że "działanie i zachowanie pani prokurator było we wcześniejszych dniach, tygodniach, miesiącach związane z jej działaniami, powiązaniami, kontaktami czy przekazywaniem informacji na rzecz osób trzecich".

Minister odniósł się także do sprawy prokuratora Jacka Kaucza i wyjaśnił, że w tej sprawie toczy się postępowanie dyscyplinarne. Jak dodał, nie ma podstaw do jego zawieszenia. "Pomówienia, bo, póki co, nie ma jednoznacznych dowodów, są po prostu wyjaśniane" - dodał.

"Gazeta Wyborcza" napisała, że Paweł M. - ścigany listem gończym pracownik Wiesława Huszczy - zeznał, że prokurator Kaucz (który w Prokuraturze Krajowej zajmuje się zwalczaniem przestępczości zorganizowanej) doradzał mu, jak bronić się przed wymiarem sprawiedliwości.

Kurczuk poinformował, że w sprawie opisanej w poniedziałek w "Gazecie Wyborczej" tzw. "afery bydgoskiej" wydał polecenie szefowi prokuratury apelacyjnej w Gdańsku, by "zainteresowała się wątkiem prokuratorskim".

Poniedziałkowe "Gazeta Wyborcza" i "Życie Warszawy" napisały, że kiedy policjanci prowadzący śledztwo w sprawie bydgoskiego klubu sportowego (dotyczące wyłudzeń dotacji miejskich i niegospodarności w latach 2000-2002) dostarczyli prokuraturze dowody na powiązania klubu z SLD-owskim magistratem, sprawa najpierw została im odebrana, a następnie próbowano powiązać ich szefa Krzysztofa Mikietyńskiego ze sprawą wzięcia łapówki przez kilku policjantów. Choć Mikietyńskiemu nie udowodniono żadnego związku ze sprawą, został odsunięty i postawiono mu zarzut niedopełnienia obowiązków służbowych.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)