Kurator z policją zabrali 4‑latkę z przedszkola. Dziecko nie wiedziało, co się dzieje
Kurator, w obecności policji, przyszedł do przedszkola i zabrał zdezorientowaną dziewczynkę, która zgodnie z decyzją sądu ma zostać przekazana matce. Sytuacja zaskoczyła zarówno dziecko, pracowników przedszkola jak i ojca, który nie zdążył spakować jej rzeczy, ani nawet pożegnać się z córką.
04.10.2017 | aktual.: 04.10.2017 19:33
Ojciec dziewczynki twierdzi, że dziecko mieszkało z nim w Polsce od półtora roku. W tym czasie matka nie wykazywała zainteresowania dzieckiem. Jak podaje portal limanowa.in w czerwcu kobieta zwróciła się do sądu o wydanie jej dziewczynki. Skonfliktowani rodzice nie mogli dojść do porozumienia, mężczyzna zignorował orzeczenie sądu, ale kobieta nie odpuszczała i ponownie zwróciła się do sądu. W końcu zapadła decyzja o przymusowym wydaniu dziecka.
Dyrektorka przedszkola, z którego została zabrana 4-latka zamierza złożyć skargę na postępowanie kuratora. Według niej dziecko zostało zabranie przed zakończeniem zajęć i bez konsultacji z dyrekcją. Z relacji dyrektorki wynika, że dziewczynka była przerażona.
Działaniami kuratora był zaskoczony również ojciec dziecka. "Wiedzieli, że chcę przyjechać z pracy, ale nie zaczekali żebym mógł uświadomić córce, co się teraz z nią stanie oraz aby mógł się z nią pożegnać" - powiedział mężczyzna w rozmowie z portalem limanowa.in. Dziecko nie było przygotowane do przeprowadzki. "Nie ma swoich ubrań, zabawek, niczego nie ma" - dodał ojciec.
Sąd dopiero zajmie się ustaleniem komu należą się prawa do opieki nad dzieckiem.