Kulisy wizyty Morawieckiego w Niemczech. "Rządowi PiS będzie teraz trudniej"

Polski rząd po spotkaniach z Angelą Merkel i przyszłym kanclerzem Niemiec Olafem Scholzem liczy nadal na dobre relacje z naszym zachodnim sąsiadem. Nieoficjalnie Warszawa ma być wśród trzech stolic, które w pierwszej kolejności odwiedzi nowy szef niemieckiego rządu. Zdaniem eksperta, ale też i według rządowych źródeł, politykom PiS może być jednak trudniej dogadywać się z Scholzem aniżeli z Merkel.

"Spotkanie pożegnalne" kanclerz Niemiec Angeli Merkel i premiera Mateusza Morawieckiego
"Spotkanie pożegnalne" kanclerz Niemiec Angeli Merkel i premiera Mateusza Morawieckiego
Źródło zdjęć: © Facebook.com | Facebook
Sylwester Ruszkiewicz

26.11.2021 11:38

- Rozmowa premiera Mateusza Morawieckiego z Angelą Merkel miała charakter pożegnalny. Dało się wyczuć, że jest to bardziej kurtuazyjne spotkanie – mówi nam osoba z otoczenia szefa rządu.

Mateusz Morawiecki spotkał się w czwartek w Berlinie nie tylko z ustępującą kanclerz Niemiec Angelą Merkel, ale również z liderem Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD) Olafem Scholzem, który już za kilka dni ma ją zastąpić. Merkel i Scholz zapewnili ze swej strony o solidarności w obliczu – jak to określili – formy ataku hybrydowego ze strony Białorusi.

- Spotkanie z Olafem Scholzem pierwotnie miało trwać ok. 40 minut. Trwało ponad godzinę. Miało dobry przebieg. Dało się odczuć, że przyszły kanclerz rozumie doskonale, że kryzys migracyjny wywołany przez reżim Alaksandra Łukaszenki na granicy z Polską to nie jest tylko nasza, wewnętrzna sprawa, ale też sprawa Niemiec i Unii Europejskiej. Migranci, którym udało się przedostać przez granicę z Polską, obierają sobie za cel naszego zachodniego sąsiada. W nowej umowie koalicyjnej nowego rządu są planowane dalsze sankcje na Białoruś. Scholz podtrzymał tę deklarację – mówi nam nasz informator.

Nowy kanclerz za niedługo w Warszawie?

Zdaniem premiera Mateusza Morawieckiego, intencja białoruskiego reżimu jest jasna: chodzi o destabilizację Wspólnoty. Morawiecki przekonywał także, że Polska zatrzymała falę migrantów, którzy próbowali przekroczyć granicę w nielegalny sposób. Według danych niemieckiej policji z Białorusi przez Polskę do Niemiec przedostało się już ponad 9 tysięcy migrantów.

Jak nieoficjalnie udało nam się ustalić, niemiecka strona doceniła fakt, iż polski premier jako pierwszy z europejskich przywódców spotkał się z przyszłym kanclerzem Niemiec po podpisaniu umowy koalicyjnej nowych władz niemieckich. – Podczas rozmów Scholz otrzymał od premiera Morawieckiego zaproszenie do Polski. Według naszych źródeł dyplomatycznych, Warszawa oprócz Paryża i Kijowa jest rozpatrywana jako jedna z pierwszych stolic, którą odwiedzi nowy kanclerz – mówi nam nasze źródło.

W tej samej umowie koalicyjnej nowe władze niemieckie (SPD/ Liberałowie/Zieloni) podkreślają mocno przestrzeganie praworządności w ramach Unii Europejskiej. Deklaracja, że Berlin zagłosuje za przyjęciem Krajowych Planów Odbudowy w ramach unijnego Funduszu Odbudowy tylko wtedy, gdy spełnione zostaną "warunki jak niezależność wymiaru sprawiedliwości", odnosi się wprost do Polski i Węgier.

Pytany o to nasz informator nie ukrywa, że w kontekście unijnych środków w ramach KPO – to może być największym problemem w początkowych relacjach z Niemcami.

"Scholz to nie Merkel. Może być ciężej w relacjach"

W podobnym tonie wypowiada się Adam Traczyk, ekspert do spraw polityki zagranicznej i stosunków polsko-niemieckich, a także politolog, działacz społeczny i współzałożyciel oraz prezes think tanku Global.Lab.

- Rządowi PiS może być trudniej w relacjach z nowymi niemieckimi władzami aniżeli z Angelą Merkel. Przez cały okres pełnienia władzy przez PiS w Polsce nie doceniano, że pani kanclerz była czuła na polską wrażliwość, a w sprawach praworządności wykazywała się względem rządu PiS życzliwą obojętnością. I nie wynikało to z tego, że wychowała się na wschodzie Niemiec i jeździła do naszego kraju. Ona miała swoje, bardzo pragmatyczne rozumienie polityki. Zależało jej na jedności i spójności Europy. Przymykała oko na łamanie praworządności w Polsce i na Węgrzech także w imię interesów gospodarczych Niemiec – ocenia w rozmowie z Wirtualną Polską Adam Traczyk.

- Obecnie do władzy doszły dwie partie, które mają bardziej idealistyczne niż pragmatyczne podejście do kwestii praworządności. U Zielonych i niemieckich liberałów przywiązanie do wartości jest mocno zakorzenione i one mogą centrowego Scholza przekonywać do bardziej zdecydowanego podejścia. Olaf Scholz jest bardziej zorientowany na Zachód Europy niż na państwa naszego regionu. Ale w polityce europejskiej nie będzie większego przełomu. Decydująca może być bardziej dynamika trzech partii będących w koalicji SPD-Zieloni-Liberałowie – dodaje ekspert ds. relacji polsko-niemieckich.

Jego zdaniem polski rząd zmarnował ostatnie kilka miesięcy, kiedy wiadomo już było, że Angela Merkel zakończy swoje urzędowanie pod koniec roku. – Trzeba było przyspieszyć godzenie się z Komisją Europejską ws. Krajowego Planu Odbudowy. Teraz Berlin z przedstawicielką Zielonych w Ministerstwie Spraw Zagranicznych może mocniej naciskać na tematy dotyczące unijnych zobowiązań Polski. Będzie to mniej wygodny partner dla Polski – ocenia Adam Traczyk.

Solidarność z Polską, Łukaszenka na cenzurowanym

Po czwartkowych spotkaniach niemiecka kanclerz Angela Merkel mocno akcentowała solidarność z Polską, szczególnie w kontekście ataku hybrydowego ze strony Białorusi. Odniosła się również do krytykowanych przez polskie władze dwóch rozmów telefonicznych z białoruskim dyktatorem. - Jasne jest, że to sprawa między Unią Europejską a Białorusią i wszystkie działania muszą być uzgadniane i konsultowane. Tak było z moją rozmową z Alaksandrem Łukaszenką - powiedziała niemiecka kanclerz. I jak dodała, rozmowa dotyczyła pomocy humanitarnej dla migrantów. Podkreśliła, że chodzi o ludzi – żeby zapewnić im pomoc i opiekę oraz umożliwić powrót do swoich krajów pochodzenia.

Według eksperta Adama Traczyka w przypadku Białorusi nie będzie żadnej istotnej zmiany polityki zagranicznej Niemiec.

- Cała klasa polityczna w Berlinie zdaje sobie sprawę, że jest to prowokacja Alaksandra Łukaszenki akceptowana lub wręcz wspierana przez Moskwę. W umowie koalicyjnej nowych niemieckich władz jest zapisana groźba dalszych sankcji, jeśli Łukaszenko nadal będzie kontynuował dotychczasową politykę. Niemcy nadal będą popierać integralność terytorialną Ukrainy i potępiać rosyjską politykę destabilizacji regionu. Choć oczywiście z drugiej strony mamy ambiwalentny język w stosunku do Rosji i rękę wyciągnięta do współpracy – mówi Wirtualnej Polsce Traczyk.

Pytany o sprawę zakończenia kontrowersyjnej rosyjsko-niemieckiej inwestycji Nord Stream 2 ujawnia, że nowe władze tematu na razie "nie podejmują". - Nie ma zgody wśród koalicjantów co do dalszych losów gazociągu. Zieloni by najchętniej chcieli pogrzebać rurę w Bałtyku. Liberałowie chcieliby wstrzymać inwestycję do momentu polepszenia relacji z Rosją. SPD z kolei jest zwolennikiem dokończenia budowy - twierdzi ekspert.

Ekspert: Niemcy będą rozmawiać z Łukaszenką

W jego ocenie niemieckie władze będą brały na siebie ciężar rozmów w sprawie kryzysu na granicy z Białorusią.

- Co do ostatnich rozmów Merkel z Łukaszenką i Putinem ws. kryzysu na granicy i dogadywania się ponad głowami polityków w Warszawie, mam wątpliwości, że w ogóle było to "dogadywanie się bez nas". Polski MSZ był uprzedzany o rozmowach, a równocześnie nasza dyplomacja nie miała pomysłu na rozwiązanie kryzysu na granicy. Nie możemy wymagać od Niemiec, od ustępującego i nowego rządu, że nie będzie prowadził polityki z pozycji semimocarstwa europejskiego. Nie możemy oczekiwać, że Niemcy nie będą rozwiązywać problemów, które – w przypadku migrantów – również ich dotyczą. Skoro ok. 10 tysięcy migrantów dostało się przez białoruską granicę najpierw do nas, a później do naszego zachodniego sąsiada – to problem jest już także niemiecki. To od Polski teraz zależy, czy my będziemy chcieli brać udział w ewentualnych rozmowach z Łukaszenką i Putinem. Jeśli z góry odrzucamy takie rozwiązanie, to trudno, żeby Berlin konsultował z nami swoje działania - ocenia Adam Traczyk.

Według Traczyka, czwartkowe spotkanie w Berlinie powinno być dobrym impulsem do budowania pozytywnych relacji polsko-niemieckich w przyszłości. - Dobrze, że premier Mateusz Morawiecki spotkał się z Olafem Scholzem, jeszcze aktualnym ministrem finansów i wicekanclerzem, a za dwa tygodnie następcą Angeli Merkel. Dobrze, że minister spraw zagranicznych Zbigniew Rau kilka miesięcy temu spotkał się ze wszystkimi kandydatami na kanclerza. To był pozytywny sygnał. Nie zapominajmy jednak, że to elementarz dyplomacji. Chciałbym, żeby rządowi PiS udało się podchodzić pragmatycznie do relacji z Niemcami, tak żeby te stosunki były pozbawione uprzedzeń. Jeszcze raz podkreślę: mam bowiem wątpliwości, że Olaf Scholz będzie – tak jak jego poprzedniczka – podchodził pobłażliwie do naszych władz. Może nie być już takiej wrażliwości i ukłonów w stronę naszego regionu, jakie miały miejsce za urzędowania Merkel - puentuje specjalista ds. stosunków polsko-niemieckich.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
angela merkelmateusz morawieckikryzys na granicy
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (58)