Kulisy rezygnacji wiceszefa BOR. Tomasz Kędzierski miał powoływać się na matkę prezesa PiS
To była nieoczekiwana dymisja. Zastępca szefa BOR płk Tomasz Kędzierski złożył rezygnację ze służby. Decyzja została podjęta z przyczyn osobistych. Ale okoliczności jego odejścia są dość zaskakujące.
Płk Tomasz Kędzierski w Biurze Ochrony Rządu pracował od 1998 roku. Ostatnio był dowódcą operacji wizyty papieża Franciszka podczas Światowych Dni Młodzieży w Polsce oraz zabezpieczenia Szczytu NATO w Warszawie.
Wchodził w skład ochrony osobistej prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Był kierowcą Lecha Kaczyńskiego oraz Jadwigi Kaczyńskiej. Dlatego kulisy jego odejścia są bardzo kontrowersyjne.
"Pani Jadwiga na łożu śmierci prosiła Jarosława, by Kędzierski był w BOR"
Dymisja wiceszefa BOR była juz przesądzona od kilku tygodni, czekano tylko na odpowiedni czas. Jak ustalił "Fakt", Kędzierski miał powoływać się na matkę prezesa PiS, Jadwigę Kaczyńską.
- Opowiadał wszem i wobec, że pani Jadwiga na łożu śmierci prosiła Jarosława, by Kędzierski był w BOR - informuje osoba z kręgu służb. Trudno w to jednak uwierzyć, ale mogła to być tylko kropla, która przelała czarę. Bo Kędzierski ma na swoim koncie kilka innych wyskoków.
Chodzi o historie sprzed lat, a dokładnie wypadek samochodowy oraz pobieranie nienależnego dodatku mieszkaniowego. Do tego dochodzi dochodzi najcięższy grzech: obsadzanie BOR swoimi ludźmi.
- W skrócie: synekury dla znajomych i bliskich przyjaciółek wysokich oficerów - zdradza informator "Faktu".
Oficjalna wersja dymisji płk Tomasza Kędzierskiego, to przyczyny osobiste. Przynajmniej tak określiło ją Biuro Ochrony Rządu na Twitterze.