Kulisy konwencji Nawrockiego i "operacji Duda". To była najpilniej strzeżona tajemnica
Prosto z Watykanu do Łodzi. Andrzej Duda, ku zdumieniu tysięcy zgromadzonych w hali Expo w Łodzi, pojawił się na konwencji wyborczej Karola Nawrockiego i udzielił oficjalnego poparcia kandydatowi PiS na prezydenta. Działacze i sympatycy byli w euforii. - Wiedzieliśmy, że przyjedzie "VIP". Liczyliśmy na Andrzeja i stało się - nie ukrywali nasi rozmówcy z okolic sztabu. To była pilnie strzeżona tajemnica.
"Prezydent Rzeczpospolitej nie jest od udzielania oficjalnego poparcia żadnemu z kandydatów" - deklarował jeszcze kilka miesięcy temu Andrzej Duda.
Od tego czasu wiele się jednak zmieniło. Deklaracja głowy państwa przestała obowiązywać.
Ale w PiS jest z tego powodu radość. A wręcz euforia. - To zmienia reguły gry przed pierwszą turą. A frustracją naszych przeciwników się nie przejmujemy - stwierdził w rozmowie WP jeden ze sztabowców.
Tajna operacja i "efekt wow"
Jeszcze kilkanaście godzin wcześniej nic nie było pewne. Tak przynajmniej mówią nam politycy PiS. Wtajemniczone źródło mówi nam tak: - Prawie nikt o Andrzeju nic nie wiedział. Nie było tego w scenariuszu, nie było o tym mowy na próbach. Ale czołówka sztabu wiedziała. Dogadali to wcześniej.
Sztabowiec PiS: - Miał być wielki pokaz jedności i był.
Andrzej Duda wysyłał sygnały, że w niedzielę 27 kwietnia nie będzie go na państwowych obchodach 1000-lecia koronacji Bolesława Chrobrego w Warszawie, bo może zostać w Watykanie. W sobotę uczestniczył w pogrzebie papieża Franciszka.
Ale już wtedy wiedział, że w niedzielę będzie w Łodzi na konwencji wyborczej Karola Nawrockiego. Utrzymywał to w tajemnicy. Do końca.
Za operację "sprowadzenia" prezydenta do Łodzi na wydarzenie organizowane przez PiS odpowiadał sztab na czele z Pawłem Szefernakerem. - Właściwie to sam Paweł jest za to odpowiedzialny - twierdzą nasi rozmówcy.
Przedsięwzięcie wspomagali ludzie działający w kampanii "z doskoku", którzy przygotowywali najbardziej udane konwencje PiS w poprzednich latach - m.in. Piotr Matczuk (obecny w kuluarach hali Expo).
Sprzeczne informacje dotyczą szefa gabinetu prezydenta Marcina Mastalerka. Niektórzy twierdzą, że minister uchodzący za najbliższego współpracownika głowy państwa miał nie wiedzieć o tym, że jego szef jedzie do Łodzi. Kilka tygodni temu Mastalerek krytykował publicznie sztabowców PiS i chwalił kampanię Sławomira Mentzena. - Sztab nie kontaktował się z Marcinem w kwestii przyjazdu Andrzeja do Łodzi - słyszymy od kilku rozmówców. Mastalerka na konwencji w Łodzi z prezydentem nie było.
Najbardziej na obecności głowy państwa - zaskakującej dla całej partii - zależało właśnie sztabowi wyborczemu Karola Nawrockiego.
- Bardzo pilnowaliśmy, żeby to nie wypłynęło. Liczyliśmy na "efekt wow" i udało się. Andrzej to superstar w naszym środowisku, człowiek kochany przez wszystkich wyborców PiS, a to ich mobilizacja będzie kluczowa - mówił nam w kuluarach hali Expo jeden z kluczowych polityków PiS.
Taki właśnie był cel sztabu: rozgrzać wyborczą bazę PiS. Zmobilizować wyborców Dudy z 2020 roku. A w drugiej turze było ich przecież grubo ponad 10 milionów.
- To też symboliczne: Andrzej walczył z Trzaskowskim pięć lat temu, teraz przekazuje pałeczkę Karolowi. Stanął za nim murem, wysyłając jednoznaczny sygnał Polakom - tłumaczył sztabowiec PiS.
Duda jako pierwszy wystąpił na konwencji w hali Expo. I natychmiast porwał publikę. Nasi rozmówcy podkreślali, że to "najlepsze polityczne wystąpienie Andrzeja od lat". - Widać, że kocha być prezydentem i trudno mu jest się żegnać z tą funkcją. Zależało mu, żeby ktoś kontynuował to, co robił on, żeby przejął jego "legacy", polityczne dziedzictwo. Zrobić to może tylko Karol i dlatego Andrzej udzielił mu poparcia - przekonuje nasz rozmówca z PiS.
I wskazuje: - Duda obok Lecha Kaczyńskiego chciałby być najważniejszym politycznym autorytetem dla naszego środowiska. Nie wymieniam Jarosława, bo to szef partii. A Andrzej chciałby być kimś więcej. Teraz został patronem Karola.
Wielu działaczy i sympatyków PiS zgromadzonych w hali Expo euforycznie krzyczało: "trzecia kadencja!". - Nikt tak jak Andrzej nie spaja i nie mobilizuje naszych wyborców. Ludzie go kochają - przekonywał nas w kuluarach jeden ze sztabowców.
Wysoka poprzeczka, ale "Karol dał radę"
Ale czy to paradoksalnie mogło zaszkodzić Karolowi Nawrockiemu? Nie było to do końca oczywiste. Wszak w kuluarach konwencji nawet działacze związani ze sztabem żartowali, że "Andrzej wysoko postawił poprzeczkę Karolowi". A mówiąc wprost: w wystąpieniach jest niedościgniony; a Nawrocki wciąż mu nie dorównuje. W partii zdają sobie sprawę z tych deficytów, choć przekonują: - Karol robi właśnie formę w najbardziej kluczowym momencie.
A o to chodzi w maratonie - przekonują.
Dla sztabu PiS nie jest to jednak problem. Liczy się sam fakt: że Duda tak mocno i tak jednoznacznie wskazał, kto jest jego kandydatem i kogo powinni poprzeć wyborcy prawicy.
- To będzie miało długofalowy efekt: i przed pierwszą, i przed drugą turą wyborów - przekonywał nas sztabowiec PiS.
Co ciekawe, zachwytu nad wystąpieniem Dudy nie ukrywał nawet… Jarosław Kaczyński, który - jak pisaliśmy wielokrotnie - od lat nie utrzymuje kontaktów z prezydentem. Prezes PiS również wystąpił na konwencji Karola Nawrockiego, ale nie był w stanie wywołać takiego entuzjazmu. Zrobiła to dopiero żona kandydata PiS, Marta. Na końcu wystąpił sam Nawrocki.
- I dał radę - mówili po tym w sztabie. Tak jak zapowiadaliśmy kilka dni temu w Wirtualnej Polsce, Nawrocki nie przedstawił nowych propozycji programowych. Bo nie o to w tej konwencji chodziło. Chodziło o emocje i mobilizację.
Znamienne było to, że Duda bardzo mocno atakował rząd Donalda Tuska (m.in. nazywając go "reżimem"). Uderzał w premiera i ostro krytykował działania podległych rządowi instytucji. To też miało charakter mobilizacyjny i - jak przyznają nam nieoficjalnie w PiS - dać podbudowę pod kampanijny przekaz Nawrockiego o "wyborach jako referendum nad rządami Tuska".
W KO będą kontrować to tak: "Nawrocki w Pałacu to trzecia kadencja Dudy". A to oznacza całkowity paraliż dla działań rządu.
PiS-owi o to właśnie chodzi. Nikt w partii nie kryje, że celem jest "upadek rządu" i "nowa większość w Sejmie". Ale to na razie pieśń przyszłości.
Celem partii jest na razie zdobycie przez Karola Nawrockiego 30 proc. w pierwszej turze wyborów. - Jesteśmy wręcz pewni, że tak będzie - przekonują sztabowcy.
***
W 2005 urzędujący prezydent Aleksander Kwaśniewski oficjalnie wsparł w kampanii kandydata SLD Włodzimierza Cimoszewicza. Wówczas nie skończyło się to dobrze. Choć z zupełnie innych powodów.
Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski