Kulisy ataku na proboszcza w Szczecinie. Napastnicy usłyszeli zarzuty
Do ataku na ks. Aleksandra Ziejewskiego doszło w niedzielę w zakrystii bazyliki św. Jana Chrzciciela w Szczecinie. We wtorek trzej napastnicy usłyszeli zarzuty. Grozi im nawet do 10 lat więzienia.
Zarzuty kradzieży rozbójniczej - przy działaniu "z powodu przynależności wyznaniowej pokrzywdzonych" - i usiłowania oszustwa usłyszeli we wtorek trzej mężczyźni, którzy zaatakowali proboszcza w szczecińskiej Bazylice św. Jana Chrzciciela. Dwóm z nich postawiono też zarzuty naruszenia miru domowego i naruszenia nietykalności cielesnej - informuje Polsat News.
- Ponadto w tej sprawie ustalono, że sprawcy dopuścili się także przestępstwa polegającego na usiłowaniu oszustwa w ten sposób, iż chcąc wejść w posiadanie znajdujących się na zakrystii przedmiotów w postaci szat liturgicznych, powołali się w rozmowie z osobą tam przebywającą na rzekome pozwolenie, by wzięli te przedmioty - tego pozwolenia miał udzielić im proboszcz. Ostatecznie tych przedmiotów nie zabrano - powiedziała we wtorek rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Szczecinie Joanna Biranowska-Sochalska.
Prokurator skierował do sądu wnioski o trzymiesięczny areszt dla mężczyzn. Grozi im do 10 lat więzienia.
Kulisy ataku na księdza
Napadnięty proboszcz opowiada o szczegółach ataku na niego i kościelnego. Napastnicy wtargnęli do bazyliki o godz. 17.30 w niedzielę - podaje wPolityce.pl za PAP.
- Dostałem informację od zakrystianki, że do zakrystii wtargnęło trzech mężczyzn, którzy się awanturują. Pani zakrystianka powiedziała, że nie może sobie z nimi poradzić i poprosiła, żebym zszedł - powiedział ks. Aleksander Ziejewski. Kiedy wszedł do zakrystii, w środku było dwóch mężczyzn. Trzeci stał na zewnątrz.
- Zapytałem, po co przyszli. Jeden z nich odpowiedział, że przyszli się pomodlić. Zauważyłem, że jeden leży na kredensie i się nie odzywa. Wtedy powiedziałem, że to nie jest miejsce na modlitwę, że od tego jest bazylika i poprosiłem, żeby wyszli - relacjonuje duchowny.
Mężczyźni nie chcieli opuścić zakrystii, więc ksiądz próbował jednego z nich wyprowadzić.
- Wtedy on wpadł w furię i zaczął mnie atakować. W moją stronę poleciał stek wyzwisk i gróźb. Kościelny chciał mnie obronić, więc napastnik uderzył go kilka razy, porozcinał mu wargi. A potem z całą furią uderzył na mnie. Początkowo się broniłem, ale to był dużo wyższy i silniejszy mężczyzna - opowiada proboszcz.
Byli notowani przez policję
Ks. Ziejewski chciał otworzyć drzwi do bazyliki i wtedy mężczyzna uderzył go tak, że proboszcz "zalał się krwią". W końcu udało mu się sforsować drzwi i krzyknął do ludzi, że jest napad i trzeba wezwać policję. Wtedy mężczyźni odeszli.
Pogotowie zabrało księdza do szpitala, gdzie zszyto mu policzek. - Mam kilka szwów, ranę ciętą na ok. 5 cm. Kościelny ma przebite na wylot obydwie wargi, założone szwy - mówi proboszcz.
W poniedziałek mężczyźni zostali zatrzymani. Są w wieku od 27 do 53 lat, byli już notowani przez policję.
We wtorek list do ks. Ziejewskiego napisał abp Stanisław Gądecki, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski. "Moje najwyższe zaniepokojenie budzą coraz częstsze akty nienawiści wobec ludzi wierzących, w tym wobec kapłanów oraz akty profanacji obiektów sakralnych, miejsc i przedmiotów kultu, tak ważnych dla katolików w Polsce" - napisał. Wezwał też sprawców do opamiętania, a katolików do modlitwy w intencji tych, którzy dopuszczają się aktów nienawiści.
Na zlecenie ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry śledztwo jest prowadzone pod nadzorem Prokuratury Krajowej.
Źródło: wPolityce.pl, Polsat News