Kukułcze jaja dla nowego rządu?
"Rzeczpospolita" pisze, że ministrowie do
ostatnich dni swojej kadencji pracują nad rozporządzeniami, które
dla nowego rządu mogą być co najmniej kłopotliwe.
Ministerstwo Finansów zapisało w projekcie przyszłorocznego budżetu ok. 1,6 mld zł dochodów, których nie będzie. Natomiast ministrowie zdrowia i infrastruktury na kilka dni przed wyborami pracują nad rozporządzeniami sprzecznymi z planami opozycji - stwierdza gazeta.
Według "Rzeczpospolitej" nie są realizowane zobowiązania wobec Unii, za co możemy zapłacić wysokie kary finansowe. Odpowiedzialność za to spadnie już na nowy rząd.
Poseł PiS typowany na nowego ministra skarbu w rządzie PO i PiS, Kazimierz Marcinkiewicz zapowiada, że nowy gabinet rozliczy urzędników działających w złej intencji. Według niego kontrowersyjne decyzje bez konsultacji z opozycją podejmują dziś najczęściej urzędnicy ministerialni niższego szczebla i prezesi spółek skarbu państwa.
Zwyczaj zostawiania następcom kłopotliwych spraw nie jest w Polsce nowy - stwierdza dziennik i przytacza przykład: problemy z dokończeniem prywatyzacji PZU, z którymi zmierzy się nowy rząd, zaczęły się jeszcze za czasów gabinetu Jerzego Buzka.
Politolog Wojciech Łukowski uważa, że podrzucanie przez rządy "gorących kartofli" swym następcom staje się poważnym problemem.
Ustępujący ministrowie za priorytety uznają partykularne interesy, dające szanse na większe poparcie wyborcze - mówi politolog. Według rozmówcy "Rzeczpospolitej" taki problem nie istnieje w krajach o długich tradycjach demokratycznych. (PAP)