Ktoś ukradł z poznańskiego zoo trzytygodniowego koziołka

Poznańskie zoo ma wyjątkowego pecha, jeśli chodzi o nieodpowiedzialnych zwiedzających. W weekend majowy pewien mężczyzna drażnił tygrysa patykiem. Udało się go na szczęście zatrzymać. Wcześniej, w wyniku dokarmiania chipsami i słonymi paluszkami, zatruły się i zdechły dwa osiołki ze Starego Zoo na Jeżycach. Przypadki dokarmiania zwierząt przez zwiedzających pracownicy zoo notują zresztą notorycznie.

Jakby tego było mało, minionej nocy ktoś ukradł Tadzika, trzytygodniowego koziołka. Maluch wraz z kozami, osiołkami, świnkami wietnamskimi mieszkał w małej zagródce, tuż przy głównym wejściu. Ogródek jest wielką atrakcją dla dzieci, ponieważ mogą tu pogłaskać zwierzęta.

Zniknięcie Tadzika poruszyło personel poznańskiego zoo.

- Jego matka płacze - głośno i ze łzami. Resztę stada odcięto od stajni, zamknięto im wejście, nie mogły się schronić. Wczesnym rankiem pielęgniarze zastali zziębnięte i głodne zwierzęta - informują pracownicy zoo.

Mały koziołek ma zaledwie trzy tygodnie i odcięty od matki prawdopodobnie zdechnie.

- Co z tego, że wyciągniemy konsekwencje wobec ochrony, policja wyjaśnia zdarzenie i uaktywnimy patrole wolontariuszy, jeśli ludzie nie będą zachowywać się tak jak w zoo w Berlinie, Wiedniu czy gdziekolwiek indziej, gdzie kochają, są blisko i nie krzywdzą. Tam nie ma zasieków, wzmocnionej ochrony i trzymających straż wolontariuszy - nie ukrywają rozżalenia pracownicy zoo.

Na swojej stronie na Facebooku zoo zamieściło apel o pomoc w odnalezieniu Tadzika. Sprawa bardzo poruszyła poznaniaków, którzy masowo udostępniają apel na swoich profilach.

Byłeś świadkiem lub uczestnikiem zdarzenia? .