Ktoś fałszuje depesze polskiego MSZ i wrzuca do sieci
Po raz kolejny do mediów rozsyłane są rzekome dokumenty i depesze MSZ, w tym korespondencja z placówkami na Białorusi. Są fałszywe - informuje ministerstwo w komunikacie rozesłanym do mediów.
02.12.2011 | aktual.: 02.12.2011 17:26
Rzekome tajne depesze dyplomatyczne i dokumenty. W sumie - kilkadziesiąt stron. Wszystko to znalazło się w sieci - pisze serwis niezalezna.pl. Ich tematem jest korespondencja między Polską a Wielką Brytanią w latach 2005-2011 w sprawie pomocy dla opozycji na Białorusi. Inny "wyciek" rzekomych dokumentów dotyczyć miał sprawy opozycjonisty Alesia Białackiego.
Niezalezna.pl zauważa, że depesze wyglądają na autentyczne, ale mogą równie dobrze być prowokacją służb Białorusi lub Rosji.
Oficjalny komunikat, który w tej sprawie wystosował do mediów resort spraw zagranicznych brzmi: "Po raz kolejny w tym roku do mediów polskich wysyłane są pocztą elektroniczną odnalezione rzekomo dokumenty MSZ, przede wszystkim rzekoma korespondencja Ministerstwa z placówkami na Białorusi. Podobnie jak w poprzednich wypadkach, o czym informowały w marcu i maju polskie media, i tym razem ta korespondencja jest fałszywa".
Rzecznik MSZ Marcin Bosacki poinformował również, że sprawą już za związku z podejrzeniem przestępstwa sprawą zajmują się właściwe służby państwowe
Jak pisze niezalezna.pl część dokumentów opisywanych już przez prasę w marcu i w maju pokrywa się z tymi, które odkryto teraz. Wśród umieszczonych kilka dni temu w internecie są jednak dokumenty zupełnie nowe, datowane na październik i listopad 2011 r., dotyczące m.in. Alesia Białackiego.
W marcu fałszywki dotyczyły rzekomego finansowania przez Polskę manifestacji na Białorusi. Później sfabrykowane depesze miały skompromitować rodzinę dziennikarza Andrzeja Poczobuta, który był więźniem reżimu oraz jednego z urzędników konsulatu w Grodnie.