"Ktoś dołożył zmarłego". Skandal na cmentarzu w Dębnie

Mieszkanka okolic Dębna pani Regina zdradziła w "Interwencji" Polsatu, że w jej rodzinnym grobie bez jej wiedzy pochowano "dodatkowego" zmarłego. Kobieta stara się o ekshumację Henryka N. Na jaw wychodzą inne pomyłki, do których doszło na terenie cmentarza.

Cmentarz w Dębnie
Cmentarz w Dębnie
Źródło zdjęć: © Google Maps

W grobie, którym zarządza pani Regina, dalsza rodzina pochowała jej szwagra - Henryka N. Cała ceremonia odbyła się bez wiedzy kobiety. Pani Regina o sytuacji dowiedziała się przez przypadek i postanowiła zgłosić sprawę do "Interwencji".

Okazuje się, że to nie pierwszy przypadek kontrowersyjnego pochówku na cmentarzu w Dębnie. - Teraz ludzie u nas pilnują grobów. Mówią: idę zobaczyć, czy ktoś do nas nie "wtargnął" - powiedziała w programie pani Regina.

Do rodzinnego grobu "dołożono" zmarłego

- Przyszedłem w odwiedziny na grób siostry i ojca i dopadło mnie zaskoczenie. Patrzę jest dużo kwiatów i dodatkowa tabliczka… pogrzeb ktoś sobie zrobił. Dołożył zmarłego - mówi reporterowi "Interwencji" Paweł Parszyk, syn pani Reginy.

W grobie pochowano szwagra pani Reginy, Henryka N. Wszystko wydarzyło się bez wiedzy kobiety. W mogile pozostało tylko jedno miejsce, które pani Regina chciała zatrzymać dla siebie.

- Zdziwienie było ogromne, bo przecież skoro grób jest opłacony, to człowiek jest pewny, że nikt tam nie "wtargnie". Nikt nie zapytał. I był to dla nas szok. Tu już leżą trzy pokolenia. Dziadek, córka i były mąż. A teraz już są cztery osoby - skomentowała sprawę 72-letnia Regina Nowak, dysponentka grobu.

Rodzina Henryka N. nie posiadała kwatery na cmentarzu. Dziś za winę obarczają zarząd cmentarza i firmę pogrzebową. Domagają się także ekshumacji zwłok mężczyzny.

- Ten człowiek nic nam nie zawinił, ten Heniu N. był w porządku. Ale skoro ktoś wykupuje, to niech jego żona też mu wykupi miejsce. A gdzie mnie teraz pochowają… - pyta zrozpaczona pani Regina.

Miało dojść do próby nielegalnej ekshumacji

Zgodnie ze słowami 72-latki i jej rodziny, firma pogrzebowa próbowała dokonać ekshumacji Henryka N. Przedstawili "Interwencji" nagranie.

- Podczas ekshumacji nie było sanepidu, nie było zezwoleń. Dlatego do niej nie doszło - dodaje Agata Kopaniecka, córka pani Reginy.

Reporterzy "Interwencji" porozmawiali z właścicielem firmy pogrzebowej. Według mężczyzny nie doszło do zaniedbań. I zaprzeczył, jakoby doszło do próby ekshumacji.

- To są prace cmentarne, proszę pana. Mieliśmy tam wymienić nową obudowę. Ziemię wyrównać, ubić - powiedział właściciel firmy.

- W specjalnych kombinezonach? - zapytał reporter.

- Mogą chodzić w czym chcą. Nawet w krótkich spodenkach - odparł mężczyzna.

To nie pierwsza afera na tym cmentarzu

Reporterzy "Interwencji" dotarli do pana Marka, którego mama została "tymczasowo" pochowana w innym grobie:

- Miejsce, które było dla naszej mamy, zostało sprzedane dwa miesiące wcześniej komuś innemu. Przyjechała właścicielka, która uznała, że mają pogrzeb o 14:00 i nie zdążą nowego grobu wykopać, więc mamę pochowają w miejscu, gdzie za parę godzin będzie leżała całkiem inna osoba. Później trumna została wydobyta, schowana do busa, odbył się kolejny pogrzeb. I o godzinie 16:00 udaliśmy się na kolejny pogrzeb, w miejsce, które nie było przez nas wykupione. Jednego dnia mama była chowana dwa razy - mówi pan Marek.

Pani Regina i jej dzieci domagają się ekshumacji zmarłego Henryka N. Urzędnicy obiecali na antenie programu dokonać jej w październiku.

Źródło: Interwencja

Źródło artykułu:WP Wiadomości
dębnocmentarzekshumacja
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (117)