Kto zastąpi odwołanych burmistrzów i wójtów?
Gminy, w których burmistrzowie i wójtowie za
późno złożyli oświadczenia majątkowe, czekają poważne kłopoty.
Najpierw premier kazał szybko odwołać spóźnialskich ze stanowisk,
a teraz nie spieszy się, by powołać ich następców - alarmuje
"Słowo Polskie Gazeta Wrocławska".
05.03.2007 | aktual.: 05.03.2007 00:48
W 24-tysięcznym Miliczu od poniedziałku nie będzie można dostać dowodu osobistego, zameldować się, założyć lub zlikwidować firmy, kupić od gminy mieszkania. Miasto nie zrobi też dużych zakupów ani nie rozpocznie poważnych remontów, bo nie będzie mogło ogłosić żadnego przetargu. Do wszystkich tych decyzji potrzebny jest podpis burmistrza. A tego w miasteczku nie ma od dwóch tygodni.
Jak informuje gazeta, Damian Stachowiak stracił stanowisko, bo jego odwołania zażądał od radnych wojewoda. To kara za to, że samorządowiec nie dostarczył na czas oświadczenia o działalności gospodarczej swojej żony. Do soboty gminą rządzili dotychczasowi zastępcy Stachowiaka. Ale im też skończyły się umowy o pracę. Etaty stracili 3 marca, po dwutygodniowym okresie wypowiedzenia.
Miliczem i 91 okolicznymi wsiami nie ma kto rządzić, bo premier Jarosław Kaczyński do tej pory nie wyznaczył tymczasowego szefa gminy. Nie zrobił tego, choć wniosek w tej sprawie dawno już leży na jego biurku.
Wysłaliśmy go do Warszawy 22 lutego - zapewnia Agnieszka Majcher z Dolnośląskiego Urzędu Wojewódzkiego. Zwyczajowo to wojewoda podpowiada premierowi, kto byłby najlepszym komisarzem - dodaje. W kancelarii premiera nie potrafiono w piątek odpowiedzieć, kiedy Jarosław Kaczyński podpisze się pod dokumentem.
Prof. Michał Kulesza, specjalista prawa administracyjnego z Uniwersytetu Warszawskiego, nie ma wątpliwości - premier powinien powołać komisarza natychmiast po tym, jak poprzedni burmistrz stracił pracę.
Zwlekanie z takimi decyzjami niszczy samorządy i ośmiesza państwo. Brak burmistrza całkowicie destabilizuje przecież pracę gminy - ocenia. Już dawno należało też wyznaczyć termin wyborów, żeby nowy burmistrz jak najszybciej mógł rozpocząć pracę - uważa rozmówca "Słowa Polskiego Gazety Wrocławskiej". (PAP)