"Kto zabił Polaka?" - żenująca wpadka brytyjskiej policji
Prawie 80 tysięcy funtów kosztowało podatników śledztwo prowadzone przez policję w South Yorkshire. Dotyczyło ono rzekomego zabójstwa 36-letniego Polaka.
29.09.2009 | aktual.: 30.09.2009 10:37
O sprawie pisaliśmy na początku września, ale dopiero teraz policja z South Yorkshire przyznała się do błędu i podała faktyczne koszty bezsensownego śledztwa. Koszty, które tak naprawdę ponieśli wszyscy podatnicy.
Dziś już wiadomo, że bezsensowne śledztwo kosztowało podatników prawie 80 tysięcy funtów! Co złożyło się na takie koszty? Między innymi tygodniowa wizyta dwóch brytyjskich policjantów w... Korei Południowej (6 tysięcy funtów, z tego 4 tysiące na nocleg, wyżywienie i wydatki). Śledczy pojechali tam odzyskać zdjęcia z telefonu komórkowego znalezionego przy zmarłym Polaku – podaje serwis yorkshirepost.co.uk.
To jednak nie koniec podróży policjantów. Kolejne pieniądze poszły na wyjazd do Polski (koszt 4,4 tysiąca funtów). Sam przelot to tylko 871 funtów, ale za to nocleg i wyżywienie czterech policjantów to już 3546 funtów. Pod dwóch latach policjanci nadal nie dają za wygraną i znowu lecą do Polski szukać nowych tropów. Tym razem brytyjscy podatnicy płacą za to 1770 funtów (przelot 552, utrzymanie 1217 funtów).
Trzyletnie śledztwo było okazją także do dorobienia do pensji policjantów. Z ponad 78 tysięcy funtów, aż 44 tysiące stanowiło wynagrodzenie dla śledczych, którzy ciężko pracowali w ramach nadgodzin.
Władze policji w South Yorkshire w końcu przyznały oficjalnie, że ta sprawa to fiasko, które kosztowało zbyt wiele pieniędzy.
Śledztwo dotyczyło Polaka, który doznał poważnych obrażeń głowy, były one bezpośrednią przyczyną śmierci. Do zdarzenia doszło w listopadzie 2006 roku w miejscowości Barnsley. Policjanci ustalili, że 36-letni Polak tego dnia pił alkohol ze znajomymi. Około godz. 23 pojechał z koleżanką do centrum miasta. Tam spotkał dwóch innych znajomych Polaków. Potem wszyscy wrócili do jego domu, gdzie dalej pili alkohol. Zwłoki znaleziono nad ranem w pobliżu tego budynku. Wtedy zaczęło się słynne, trzyletnie policyjne śledztwo pod kątem morderstwa Polaka. Hipoteza mówiła o tym, że na Polaka napadnięto, kiedy wyszedł pijany przewietrzyć się przed dom. Okazała się błędna – Polak po prostu upadł po pijanemu na chodnik i się zabił.
Źródło "Moja Wyspa", Małgorzata Jarek