ŚwiatKto wybiera prezydenta?

Kto wybiera prezydenta?

Na przełomie 2000 i 2001 roku cały świat ze zdziwieniem śledził maraton wyborczy w USA. Na Florydzie tysiące osób liczyło dziurki w kartach do głosowania. Ostatecznie wybory wygrał George W. Bush, mimo że to jego konkurent, Al Gore, został poparty przez większość Amerykanów. Odpowiedzialność za taki stan rzeczy ponosi amerykański system wyborczy, w którym to nie prezydent jest wybierany przez ogół Amerykanów.

Kto wybiera prezydenta?
Źródło zdjęć: © AFP

Obraz

Przeciw demokracji czy w jej obronie?

Amerykanie wybierają elektorów i dopiero oni, w tajnym głosowaniu, wybierają prezydenta i wiceprezydenta. Jest niemożliwością wytłumaczenie obcokrajowcom zasad działania Kolegium Elektorskiego. Nie rozumie tego nawet większość Amerykanów – powiedział historyk Arthur Schlesinger. Mimo to, zasada pośrednich wyborów prezydenckich przetrwała w niezmienionej formie już ponad dwieście lat i nic nie wskazuje na to, żeby coś się miało zmienić.

Także po ostatnich wyborach w USA wiele osób krytykowało skomplikowany system głosowania. Jednak jego obrońcy dowodzą, że to właśnie z troski o demokrację, w głowach Ojców Założycieli piszących amerykańską konstytucję narodził się pomysł stworzenia Kolegium.

Jest ono pomyślane jako kompromis między wyborem prezydenta przez Kongres, a wyborami powszechnymi. Ten kompromis wynika z zasady równowagi między władzą centralną a stanową. Niektórzy utrzymują, że narodził się on w odpowiedzi na niebezpieczeństwa... wolnej elekcji w Polsce. Ojcowie Założyciele nie chcieli, aby przy wyborze amerykańskiego prezydenta zdarzały się takie problemy jak w Rzeczpospolitej, gdzie obce mocarstwa miały zbyt duży wpływ na przebieg wyborów. Dlatego ograniczono rolę Kongresu.

Początkowo członkowie kolegium elektorskiego byli wybierani poprzez poszczególne parlamenty stanowe. Później wprowadzono wybory powszechne. Dziś w skład kolegium wchodzi 538 elektorów. Każdy stan ma tylu elektorów ilu przedstawicieli w Izbie Reprezentantów i Kongresie. Oznacza to, że najmniej liczebne stany (takie jak Vermont, Alaska czy Południowa Dakota a także Dystrykt Columbia) mają trzech elektorów, zaś najbardziej ludna Kalifornia aż 55.

Zwycięzca bierze wszystko, przegrany... czasem też

W USA obowiązuje nie jeden, a kilkadziesiąt niezależnych systemów wyborczych. Tylko w małych stanach Maine i Nebraska wybory odbywają się według ordynacji proporcjonalnej. W pozostałych stanach obowiązuje zasada „zwycięzca bierze wszystko”, co oznacza, że nawet przy stosunku głosów 51:49 zwycięski kandydat zdobywa 100% głosów elektorskich. To właśnie dzięki tej zasadzie może się zdarzyć, że mimo większości głosów w narodowych wyborach powszechnych, kandydat na prezydenta nie będzie dysponował większością w kolegium elektorskim. Cztery lata temu Bush zdobył na Florydzie ledwie kilkaset głosów więcej niż Gore, jednak to wystarczyło, by zdobyć większość w Kolegium. Podobna sytuacja zdarzyła się również w latach 1824, 1876 i 1888.

Kandydaci na elektorów wskazywani są przez partie polityczne. Na kartach wyborczych umieszcza się ich nazwiska, lub sformułowania w rodzaju „elektorzy popierający...”. Wyborcy oddają swój głos nie na Busha czy Kerry’ego, ale na popierających ich elektorów. Co wcale nie znaczy, że elektorzy muszą głosować na kandydata, którego popierali podczas kampanii. Konstytucja nie nakłada na nich takiego obowiązku. W 1976 roku elektor Geralda Forda głosował za Ronaldem Reaganem. W 1988 formalny kandydat na wiceprezydenta otrzymał głos przy wyborze prezydenta, a w 2000 roku elektorka Ala Gore’a oddała pustą kartkę. Wypadki takie są jednak bardzo rzadkie i nigdy nie wpłynęły na wynik wyborów.

Co by tu zmienić?

Skomplikowany system wyborów pośrednich od samego początku miał swoich krytyków. Od dłuższego czasu większość Amerykanów opowiada się za zmianą (58% badanych w roku 67 i 75% w 1981). Za zachowaniem dwustopniowych wyborów są politolodzy. Od powstania Stanów Zjednoczonych amerykański Kongres rozpatrywał ponad 700 projektów poprawek do konstytucji, które zakładały reformę lub zniesienie Kolegium Elektorskiego. Żaden inny przepis konstytucyjny nie doczekał się takiej liczby proponowanych zmian. Od dwustu lat praktycznie nic się jednak się nie zmieniło. Najstabilniejsza demokracja świata trwa więc przy swoim kruchym systemie wyborczym.

Krzysztof Cibor

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)