Ślady są na tylnej szybie srebrnego saaba 9-5, którym jeździł Jarosław Kaczyński. Odkrył je mężczyzna, który kupił auto prezesa PiS w komisie. – Jak się przejedzie palcem, to czuć wyżłobienie. Prawdopodobnie ktoś próbował przestrzelić szybę z wiatrówki – opisywał w mailu wysłanym portalowi dziennik.pl właściciel auta. Wczoraj wieczorem nagle zaprzeczył wszystkiemu w rozmowie z TVN.
– Jest coś na rzeczy. Ale ja nie jestem specjalistą, czy to są ślady po kulach, kamieniach czy łomie – wytłumaczył się potem w rozmowie z "Faktem".
Bez udziału policji
Według naszych informacji, tajemnicze zdarzenie miało miejsce niemal dwa lata temu, gdy prezes objeżdżał okręgi wyborcze. – To było przed katastrofą smoleńską. Prezes brał udział w spotkaniach na Warmii i Mazurach – opowiada nam bliski współpracownik Jarosława Kaczyńskiego. – Ślad na szybie odkryliśmy w Elblągu na parkingu przed kinem Światowid, gdzie było spotkanie. Nie zgłaszaliśmy policji, bo ślad mógł powstać np. od kamienia. Gdybyśmy to nagłośnili, ktoś mógł to wykorzystać politycznie przeciwko prezesowi.
– Nie komentujemy tej sprawy – mówi zaś Joachim Brudziński. – Ale każdy potencjalny agresor musi się liczyć z tym, że prezes ma bardzo profesjonalną ochronę. To nie są jacyś chłopcy po dwumiesięcznym przeszkoleniu, ale profesjonaliści, którzy likwidują nawet potencjalne zagrożenie, także operacyjnie.
Prezes PiS od lat ma prywatną ochronę – to byli komandosi GROM i byli antyterroryści. Ochrona przy najmniejszym sygnale o zagrożeniu jest też wzmacniana. – Prezes często dostaje pogróżki – mówi nam współpracownik Kaczyńskiego.
Nie zniszczyli karty
Przy sprzedaży auta prezesa strzegący go ludzie zaliczyli jednak wpadkę. Razem z samochodem biuro partii oddało do komisu telefon komórkowy Kaczyńskiego z kartą SIM i niewykasowanymi SMS-ami oraz kontaktami do rozmówców. Nowy właściciel odczytał nawet kondolencje wysyłane po katastrofie.
– Osoba, w ręce której trafił telefon, powinna była go natychmiast oddać, a nie łamać PiN-y i tajemnicę korespondencji – mówi Brudziński. – To rzecz, najłagodniej mówiąc, niegodziwa.
Polecamy w wydaniu internetowym fakt.pl:
Zobacz, o ile zdrożał twój lek!