PolskaKto stoi za mordem Olewnika?

Kto stoi za mordem Olewnika?

Jeśli po ekshumacji okaże się, że odnalezione w 2006 roku zwłoki nie były ciałem Olewnika, będzie to dowód, że sprawców jego zabójstwa ktoś zamordował w więzieniu, by prawda nie wyszła na jaw – mówią informatorzy „Gazety Polskiej”. – Wiedząc przed apelacją wyroków, że wskazane ciało to nie zwłoki Olewnika (według prawa – nie ma ciała, nie ma sprawcy), po co Wojciech Franiewski, Sławomir Kościuk i Robert Pazik mieliby popełnić samobójstwo? – dodają.

Kto stoi za mordem Olewnika?
Źródło zdjęć: © PAP

26.01.2010 | aktual.: 29.01.2010 08:30

Zastanawiające wydaje się, dlaczego wywołuje się szum medialny przed ustaleniem faktów i sprawców zaniedbań i pomyłek związanych z badaniem DNA i sekcją zwłok w 2006 r. Zamiast poczekać na wyniki badań po ekshumacji i zależnie od rezultatów poinformować o nowym wątku śledztwa, lub – jeśli okazałoby się, że to jednak ciało Olewnika – spokojnie pracować dalej.

– Ktoś w 2006 r. zlecał te czynności i je nadzorował, filmował. Materiał do analizy pobiera się na protokół procesowy, na którym musi być wyszczególnione, jakie próbki pobrano, z jakiego miejsca i kto to robił. Przy każdej sekcji w sprawie dotyczącej zabójstwa lub odnalezienia zwłok obligatoryjnie musi być obecny prokurator. Łatwo ustalić, kogo to obciąża. Niezależnie od wyników badań DNA, można odnieść wrażenie, że ktoś celowo miesza w tej sprawie – mówią nasi informatorzy, znający przebieg czynności śledczych. Ich zdaniem, przed ekshumacją powinno być ustalone, kto dopuścił się tych nieprawidłowości. Dopiero potem powinno się poinformować o sytuacji opinię publiczną. Podanie tej wiedzy do mediów może być sygnałem dla osób, które „kręcą tym śledztwem”, by przygotowali sobie linię obrony.

W sprawie ekshumacji pojawił się też ostatnio nowy wątek – prokuratorzy mają wątpliwości, czy Krzysztof Olewnik został zamordowany w 2003 r., jak zeznali jego zabójcy, czy wcześniej, jak podejrzewają śledczy. Jednak biegli uważają, że po tylu latach nie da się tego ustalić. Nie wiadomo więc, czy celem ekshumacji jest stwierdzenie, że są to zwłoki Olewnika, jak uznali pierwotnie prokuratorzy, czy przybliżonej daty jego zabójstwa. Nie można ustalić daty śmierci Olewnika na podstawie zwłok innej osoby. O co więc chodzi prokuratorom w związku z ekshumacją?

Zwłoki wykopane w 2006 r. pod Różanem były owinięte w siatkę. Tak robi mafia ze Wschodu, co może wskazywać na jej powiązania z tą sprawą. Jak ustaliła „GP”, związki z Rosjanami miał wspólnik Jacka K. w firmie Krup-stal, byłego przyjaciela i partnera w biznesie Krzysztofa Olewnika. Handlował on z Rosjanami, którzy dostarczali mu przemycone ze Wschodu wódkę i papierosy.

Kaczmarek informuje media

30 października 2006 r. Janusz Kaczmarek, ówczesny szef Prokuratury Krajowej, zadzwonił do dziennikarzy, informując o odnalezieniu zwłok Krzysztofa Olewnika. Dowodem miały być badania DNA, które dziś są kwestionowane. Wiadomo również, że fragmenty kości do badań miano pobrać przed sekcja zwłok, która odbyła się 30 października.

– Zwłoki były szczelnie owinięte w metalową siatkę i widać to na filmie z sekcji zwłok. Jak można było pobrać kości z uda, ramienia i innych miejsc, nie rozcinając siatki? – zastanawia się Andrzej Dera (PiS) z sejmowej komisji śledczej badającej sprawę Krzysztofa Olewnika.

Dochodzenie prowadziła wówczas Prokuratura Okręgowa w Olsztynie. Decyzję o przeniesieniu sprawy z prokuratury warszawskiej do Olsztyna podjął Janusz Kaczmarek, który – jak ustaliliśmy – nie zapoznał się wtedy z aktami sprawy. Tymczasem stołeczni prokuratorzy zatrzymali już większość porywaczy, a sąd przychylił się do wniosku o ich areszt. Wśród zatrzymanych byli herszt grupy Wojciech Franiewski i Sławomir Kościuk. Przed sejmową komisją śledczą Kaczmarek zeznał, że w sprawie przeniesienia sprawy do Olsztyna interweniowała rodzina Krzysztofa Olewnika, a także „interwencję podnosili dziennikarze, którzy byli zainteresowani w tej sprawie, a w szczególności pan redaktor Piotr Pytlakowski, pan redaktor Sylwester Latkowski, kiedy w trakcie jednego z programów mówili o tej jednostce jako jednostce, która miała sukcesy na forum walki z tego typu zjawiskiem, jakim są porwania”.

Śledztwo w Olsztynie prowadził prokurator Piotr Jasiński, któremu potem postawiono zarzuty dyscyplinarne dotyczące m.in. uchybień, jakich śledczy miał się dopuścić przy prowadzeniu sprawy porwania i zabójstwa Krzysztofa Olewnika. Postępowanie dyscyplinarne zostało wszczęte w 2007 r. po skardze rodziny Krzysztofa złożonej do ówczesnego prokuratora okręgowego Cezarego Kamińskiego. W maju 2008 r. śledztwo w sprawie Olewnika zostało przekazane do Gdańska. W październiku 2008 r. „Rzeczpospolita” ujawniła, że Jasiński miał informować olsztyńskiego biznesmena Wojciecha K. (według „Masy” był on rezydentem gangu pruszkowskiego w Olsztynie) o przebiegu śledztwa w sprawie śmierci Krzysztofa Olewnika. Mają o tym świadczyć m.in. stenogramy z podsłuchów rozmów zarejestrowanych przez CBŚ do zupełnie innej sprawy, w której podsłuchiwano olsztyńskiego biznesmena. Wewnętrzne postępowanie prowadzone w olsztyńskiej prokuraturze wykazało, że prokurator Piotr Jasiński wprowadził rodzinę Olewników w błąd. Wpłynął na ich decyzję
dotyczącą wycofania zażalenia na umorzenie zarzutu udziału w grupie przestępczej Eugeniuszowi D. pseudonim „Gienek”, przestępcy z Sierpca, znajomego działacza SLD, Grzegorza K. To Grzegorz K. poznał Olewnika z „Gienkiem”. Okazało się również, że Jasiński przesłał do sądu niekompletne akta. – Media interesowały się tą sprawą, interesowali się ministrowie. Wydaje mi się, że pewni prokuratorzy uznali, że można na tej sprawie zrobić imponującą karierę i bardzo się spieszyli – komentował na antenie RMF FM błędy w sprawie Olewnika szef sejmowej komisji śledczej Marek Biernacki.

Postawić zarzuty prokuratorom

– Śledztwo od początku było prowadzone nieudolnie, a dowodem są m.in. ujawnione obecnie błędy, jak i brak nadzoru prokuratorskiego podczas sekcji w 2006 r. Ktoś zapewnia prokuratorom dokonującym nadużyć proceduralnych nietykalność. Ewidentnie widać, że była to zbrodnia zrealizowana w sposób mafijny i że jest ktoś, kto kieruje tym, co dzieje się wokół śledztwa, tzw. przeciekami, zacieraniem śladów itp. Kilka zarzutów postawionych prokuratorom zmieniłoby obraz sprawy, złamało solidarność tych, którzy chronią nadużycia w czynnościach policyjno-prokuratorskich i śledztwo ruszyłoby do przodu. Jest to bezwzględny priorytet, jeśli coś ma się zmienić. Ktoś przecież odpowiada za złe oględziny miejsca zdarzenia (niedawno wykonywano w tej sprawie nowe czynności), za sprawę niedopatrzeń w badaniach DNA, za zaginięcie samochodu z aktami i za to, że ten rabunek świadomie jest spychany do kategorii zwykłej kradzieży. To, że żaden z prokuratorów nie ma dotychczas postawionych zarzutów, jest znamienne – uważają nasi
rozmówcy.

Według nich zastanawiające jest też, dlaczego pełnomocnicy rodziny Olewników, zajmujący się tą sprawą od lat, nie występują z konkretnymi inicjatywami w śledztwie. Mają dostęp do akt, a z dokumentów wynika, kto ponosi odpowiedzialność za niedopatrzenia, pomyłki i zaniedbania.

– W śledztwie popełniono tyle błędów, a oni są dziwnie pasywni. Powinni zgłaszać wciąż nowe wnioski dowodowe, a jeśli nie zostałyby przyjęte, nagłaśniać to w mediach. Tymczasem nic takiego się nie dzieje – mówią nasi rozmówcy.

Dziwne jest też w sprawie porwania i zabójstwa od początku zachowanie policji. Według ustaleń „GP”, szefowie policji na szczeblu centralnym mieli na temat porwania i prowadzonych czynności przez miejscową policję w Płocku pełną wiedzę, mogli więc wpływać na to, co policja w tej sprawie robi.

– W policji istnieje system informacji o zdarzeniach podzielony na kategorie. Takie przestępstwo jak sprawa Olewnika jest zaliczone do pierwszej kategorii i informacje są przekazywane na bieżąco nie tylko komendantowi głównemu, ale nawet ministrowi spraw wewnętrznych. Tłumaczenie przed komisją śledczą b. zastępcy komendanta głównego, gen. Adama Rapackiego, że według informacji policji to było samouprowadzenie, mija się więc z prawdą. Dopóki nie znajdzie się żywego człowieka, nie ma takiej możliwości, by traktować jego zaginięcie jako samo uprowadzenie, skoro sprawa dotyczyła porwania – podkreślają nasi rozmówcy.

Tajemnice Boksika i Ślipka

Można odnieść wrażenie, że od lat organa ścigania i wymiar sprawiedliwości starają się, by prawdziwi zleceniodawcy porwania i zabójstwa Olewnika nie zostali zatrzymani. – Robi się zamieszanie wokół ekshumacji, zamiast przycisnąć siedzącego w więzieniu ostatniego z uczestników porwania, Ireneusza Piotrowskiego pseudonim „Bokser” lub „Boksik”, i gangstera Jerzego P. pseudonim „Ślipek” (o jego związkach z porwaniem Olewnika „GP” pisała w listopadzie ub.r.), zwierzchnika Piotrowskiego i Pazika. Pseudonim „Ślipek” wziął się stąd, że ma on wytatuowane całe powieki. Są to jedyni żyjący świadkowie, którzy mogą doprowadzić śledczych do zleceniodawców. Piotrowski powinien wiedzieć, czy ekshumowane ciało to zwłoki Olewnika – mówią nasi informatorzy.

Wiele do śledztwa mogłyby wnieść też zeznania żony Piotrowskiego. To ona prała ubrania Krzysztofa Olewnika, gdy jej mąż pilnował go w kryjówce pod Nowym Dworem Mazowieckim i zna wiele istotnych szczegółów tej sprawy, o czym pisała „GP”. – Nie ma sygnałów, by tych ludzi „wzięto w obroty”, bo już byłyby bardziej konkretne ustalenia dotyczące bezkarnych dotąd zleceniodawców mordu – uważają nasi rozmówcy z prokuratury. A rola Ślipka w porwaniu to, według ich wiedzy, niewykorzystane źródło zarówno w sposób operacyjny, jak i procesowy. Był on niekwestionowanym przywódcą przestępców w Drobinie w czasie, kiedy porwano Olewnika. „Ślipek” razem z Pazikiem jeździli zastraszać ludzi pod Sierpcem za pomocą granatów.

Okazuje się, że ten pospolity bandyta cieszył się uznaniem prominentnych płockich działaczy SLD, którzy chcieli poprzez znajomości w wymiarze sprawiedliwości zmniejszyć grożący mu wyrok za przestępstwa karne, a także niektórych policjantów, m.in. K., byłego przyjaciela Olewnika. Grzegorz K., były szef SLD w Sierpcu, któremu niedawno postawiono zarzut wyłudzenia pieniędzy od Olewników, miał zabiegać, jak zeznał przed komisją śledczą Włodzimierz Olewnik, by zmniejszono „Ślipkowi” wymiar kary za grożące mu przestępstwa karne.

– Wiedzieli, że „Ślipek” może pomóc w zdobyciu informacji o porwaniu Krzysztofa, dlatego chcieli wkraść się w jego „łaski”. Niech śledczy docisną Grzegorza K.: dlaczego osłaniał „Ślipka”? Gdyby po zeznaniach „Ślipka” postawiono Grzegorzowi K. zarzut współsprawstwa, śledztwo szybciej ruszyłoby do przodu – uważają nasi rozmówcy.

Wyrok

– „Ślipek” mieszkał w Drobinie ponad rok. Wszyscy się go bali. Jeździł z bronią, na którą nie miał pozwolenia. Potem, po porwaniu Olewnika, ulotnił się stamtąd jak kamfora. Miał kochankę w Drobinie, mieszka w Biłyszewie, niedaleko Sierpca. Ma brata, jeszcze groźniejszego przestępcę od niego – mówią ludzie w pobliskiej Słupi, gdzie często „Ślipek” bywał.

Jak twierdzi nasz informator z Sierpca, który go znał, jak również Pazika i Piotrowskiego, bandyci postanowili zabić Krzysztofa Olewnika. Gdy Piotrowski się upił, zatrzymała go drogówka, zabrała mu samochód. On podał im jako swój adres działki, gdzie przetrzymywali Olewnika. Franiewski specjalnie kupił tę działkę pod Nowym Dworem Mazowieckim, by tam przetrzymywać Olewnika. Wykopali na niej dół. Drogówka przyjechała pod podany przez Piotrowskiego adres.

– Wtedy przez dwa dni, gdy Piotrowski siedział zatrzymany przez policję, Olewnik nic nie jadł, bo to Piotrowski miał za zadanie go karmić. Po wizycie drogówki na działce Franiewski przestraszył się, że policja potem może dojść, kto i gdzie przetrzymuje biznesmena i wydał na niego wyrok po uzgodnieniu ze zleceniodawcami. Ciągnęli zapałki, kto ma go zabić: Franiewski, Pazik, Kościuk, Piotrowski. Wypadło na Pazika… – mówi nasz informator.

Informacje „GP” wskazują jednoznacznie, że to ww. sprawcy zamordowali biznesmena. Czy to jego zwłoki zakopali pod Różanem, a jeśli tak, czy je zamieniono potem na polecenie zleceniodawców – tego na razie nie wiadomo.

Papała, Olewnik i inni

Według informatorów „GP”, za mordem Olewnika stoi ten sam układ, który stał za zabójstwem gen. Papały. – Tak jak w sprawie Papały, kolejni świadkowie, którzy mogliby doprowadzić do mocodawców, popełniają „samobójstwa”, a działania śledczych nie przybliżają nas do prawdy – mówią „GP”.

Według nich, nad tym, by mord na gen. Papale, Olewniku i inne zbrodnie III RP nie wyszły na jaw, czuwają m.in. ludzie wywodzący się z b. Międzyresortowego Centrum do Spraw Zwalczania Przestępczości Zorganizowanej i Międzynarodowego Terroryzmu. – O tym boją się mówić z różnych powodów świadkowie wzywani przed kolejne sejmowe komisje śledcze, boją się również pytać o to kolejni sejmowi śledczy. Paraliżuje ich strach przed zemstą polskiej cupoli (cupola – zarząd mafii – przyp. red.) – twierdzą nasi informatorzy. Zespół Międzyresortowego Centrum do Spraw Zwalczania Przestępczości Zorganizowanej i Międzynarodowego Terroryzmu (ZMCZPZiMT) został powołany za rządów Leszka Millera, w sierpniu 2002 r. Był to twór o ponadministerialnych uprawnieniach, w którego kierownictwie znaleźli się – jak twierdzą nasi rozmówcy – m.in. oficerowie i funkcjonariusze stanu wojennego, których akta znajdują się w b. siedzibie STASI w Berlinie.

Gdy powoływano Centrum, na czele Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji stał Krzysztof Janik, a jego zastępcą odpowiedzialnym za służby mundurowe podległe resortowi (m.in. policję) był Zbigniew Sobotka, później skazany w aferze starachowickiej. W kierownictwie Centrum byli doradcy Sobotki, Roman Kurnik (były kadrowiec SB) i Józef Semik (nadzorujący piony kryminalne). Mimo odwołania w czasie afery starachowickiej ze stanowiska doradcy Janika, Józef Semik pozostał wówczas szefem Międzyresortowego Centrum ds. Przestępczości Zorganizowanej i Międzynarodowego Terroryzmu.

Mieli wgląd w sprawę Olewnika

W skład Zespołu Centrum weszli przedstawiciele komórek wykonawczych z policji (CBŚ), UOP, WSI, Straży Granicznej, Żandarmerii Wojskowej, Biura Ochrony Rządu i Państwowej Straży Pożarnej. Centrum zezwalało na powoływanie tzw. grup zadaniowych, do których trafiali ludzie delegowani z tych służb i m.in. policji finansowej. Nadzorujące je osoby z Centrum miały bezpośredni wgląd we wszystkie najważniejsze sprawy prowadzone w latach 2001–2003, m.in. Olewnika, Papały czy Romana Kluski. Nowa formacja uzyskała bowiem dostęp do wszystkich postępowań karnych, karnych skarbowych, administracyjnych – na każdym etapie postępowania. Miała nieograniczone możliwości koordynowania działań, ale także ich tuszowania.

W tym okresie dochodziło do tajemniczych kradzieży samochodów z aktami. Między innymi w styczniu 2003 r., półtora roku przed słynną kradzieżą nubiry z aktami sprawy Olewnika, w Jeleniej Górze doszło do kradzieży samochodu KGP z aktami mafii paliwowej, co jest do dzisiaj ukrywane. Dochodziło do niszczenia akt policyjnych i prokuratorskich. Sprawców nie wykryto.

W czasie rządów PiS okazało się, że z Centrum wyciekały informacje do osób nieuprawnionych, a także ginęły dokumenty dotyczące mafii. W lutym 2002 r. po tragedii w jastrzębskiej kopalni Jas-Mos, gdy zginęło dziesięciu górników, powstał raport, którego opracowaniem zajęło się Centrum. Znalazły się tam opisy korupcjogennych mechanizmów w obrocie węglem, analiza działania tzw. mafii węglowej wraz z nazwiskami uczestniczących w niej osób, m.in. potentatów węglowych i polityków. Gdy za rządów PiS urzędnicy chcieli sięgnąć do tego dokumentu, okazało się, że raport zaginął. Siły układu polskiej cupoli niektórzy dopatrują się w uchyleniu przez sąd aresztu wobec Jacka K., dawnego przyjaciela i wspólnika Krzysztofa Olewnika, który jest posądzany o związek z porwaniem. Mimo że wcześniej trzykrotnie sąd przedłużał mu areszt, nagle zmienił zdanie, uznając, że dowody w jego sprawie są niewystarczające, choć nie zmieniły się okoliczności. Była żona Jacka K., o czym pisała „GP”, miała powiązania rodzinne z nieżyjącym już
mafioso pruszkowskim „Pershingiem”, a jej brat był jego osobistym kierowcą.

– Jeśli nie rozbijemy tego układu – polskiej cupoli, możemy zapomnieć, że poznamy prawdę o śmierci Olewnika czy Papały – twierdzą nasi informatorzy.

Leszek Misiak
Współpraca Dorota Kania

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)