Kto skorzystał w państwie Hitlera
Niejeden w Niemczech połamał już zęby na próbach obrony dziedzictwa Hitlera. Ostatnio z najczarniejszym tabu RFN zmierzyła się popularna prezenterka telewizyjna Eva Herman – i wyproszono ją ze studia. Ale przy okazji wyszła na jaw inna zaskakująca rzecz: jedna czwarta Niemców z sympatią myśli o III Rzeszy.
05.11.2007 | aktual.: 05.11.2007 11:32
Eva Herman nie kryła swoich poglądów od dawna, od wydania swojej książki „Das Prinzip Arche Noah. Warum wir die Familie retten müssen” (Zasada arki Noego. Dlaczego musimy ratować rodzinę). Nie kryła w niej konserwatywnych poglądów: głosiła, że za charakterystyczny dla całej bogatej Północy kryzys demograficzny odpowiedzialna jest społeczna i obyczajowa rewolta 1968 roku. Przy okazji chwaliła nazistów za politykę „prorodzinną”. Te ostatnie punkty sprawiły, że przystojna, popularna spikerka telewizyjna została zwolniona z pracy. Powtarzała jednak swoje i skarżyła się, że kierownictwo mediów uniemożliwia jej obronę. W rezultacie w październiku br. została zaproszona do udziału w popularnym talk-show i właśnie z tego programu została przez prowadzącego wyproszona przy włączonych kamerach!
Głupota fizjologiczna
Niemiecka prasa zatrzęsła się z oburzenia, ale tygodnik „Stern” poszedł za ciosem i wywołał kolejny skandal: według zrobionego na jego zamówienie sondażu okazało się, że podobnie jak Herman myśli jedna czwarta Niemców. Przypadek Evy Herman jest ciekawy, ale nie dlatego, żeby była ona nazistką. Nie – jeszcze kilkadziesiąt lat temu uważano tak jak ona: że śladem Evy Braun główną troską wszystkich kobiet i sensem ich życia jest założenie gniazda. Na tym zapewne polega „fizjologiczna głupota niewiasty”, o jakiej pisał Freud. Bo gdyby nie ona, to przecież Eva Herman wiedziałaby, że Hitler budował autostrady nie tyle po to, aby zapewnić wolnym obywatelom swobodę podróży – lecz raczej, by móc sprawnie wysyłać na wojnę synów kobiet odznaczanych krzyżem zasługi za urodzenie licznego potomstwa.
Przypomnijmy: w trakcie swoich czterech małżeństw, jednego macierzyństwa i dwudziestoletniej kariery telewizyjnej Eva Herman nabyła przeświadczenia, że emancypacja jest nic nie warta, a najlepszym miejscem dla kobiety jest jej domowe ognisko w gronie możliwie licznych dzieci. Powiedziała: Musimy w Niemczech znów nauczyć się cenić rolę matki. Owszem, czasy narodowego socjalizmu to był okrutny okres, gdy szalony, niebezpieczny polityk prowadził naród niemiecki na zatracenie, wszyscy o tym wiemy. Ale potem ruch, jaki rozpoczął się w 1968 roku, zniszczył wraz z narodowym socjalizmem także wszystko to, co było dobre – czyli wartości, dzieci, matki, rodziny, wspólnotę... Pechowo dla siebie skojarzyła w jednym zdaniu słowa „narodowy socjalizm” i „dobry”, co kosztowało ją posadę w programie „Tagesschau”.
Kerstin Decker
Pełna wersja artykułu dostępna w aktualnym wydaniu "Forum".