Kto podsłuchuje Płażyńskiego?
Maciej Płażyński, marszałkowie pomorscy i dyrektor generalny Urzędu Marszałkowskiego mogą być podsłuchiwani. Na trop podsłuchu wpadli pracownicy urzędu oraz gdańskiego biura posła PO - informuje "Dziennik Bałtycki".
09.05.2003 | aktual.: 09.05.2003 12:45
16 kwietnia br. pracownicy biura poselskiego przez cały dzień skarżyli się, że coś przeszkadza im prowadzić rozmowy telefoniczne. Gdy czekali na połączenie albo rozmawiali przez telefon, za każdym razem słyszeli w tle odgłosy jakiejś rozmowy. Dialogi były na tyle głośne, że nie pozwalały normalnie używać telefonu - pisze "Dziennik Bałtycki".
Po pewnym czasie Daniel Duda, wolontariusz pracujący dla Płażyńskiego, zorientował się, że tajemniczy głos w słuchawce należy do Przemysława Marchlewicza, członka zarządu województwa pomorskiego. Zadzwonił do niego i opowiedział o całej historii.
Obaj doszli do wniosku, że to może być podsłuch. O zweryfikowanie podejrzenia poproszono jedną z pomorskich firm, zajmującą się tego rodzaju usługami. Specjaliści ustalili, że podsłuchiwane są rozmowy telefoniczne wszystkich marszałków i dyrektora generalnego urzędu. Ich zdaniem, podsłuch mógł być założony w centralce telefonicznej urzędu. Nie znaleźli jednak na to żadnego dowodu.
Urzędnicy powiadomili o swoich podejrzeniach policję. O sprawie zaczęło się robić głośno, również poza Trójmiastem.
Jeśli policja potwierdzi podejrzenia urzędników - podaje gazeta - najważniejsza będzie odpowiedź na pytanie o to, kto mógł założyć podsłuch marszałkom i posłowi.
Żadna z osób związanych z tą sprawą nie chciała się oficjalnie wypowiadać na ten temat.
W Polsce legalnie podsłuch założyć mogą tylko Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego i policja. Zgodę na to wydaje na niejawnym posiedzeniu sąd. Ale może ona dotyczyć tylko osób podejrzanych o najcięższe przestępstwa. W praktyce podsłuch założyć może każdy.