Kto podsłuchuje Płażyńskiego?
Maciej Płażyński, marszałkowie pomorscy i dyrektor generalny Urzędu Marszałkowskiego mogą być podsłuchiwani. Na trop podsłuchu wpadli pracownicy urzędu oraz gdańskiego biura posła PO - informuje "Dziennik Bałtycki".
16 kwietnia br. pracownicy biura poselskiego przez cały dzień skarżyli się, że coś przeszkadza im prowadzić rozmowy telefoniczne. Gdy czekali na połączenie albo rozmawiali przez telefon, za każdym razem słyszeli w tle odgłosy jakiejś rozmowy. Dialogi były na tyle głośne, że nie pozwalały normalnie używać telefonu - pisze "Dziennik Bałtycki".
Po pewnym czasie Daniel Duda, wolontariusz pracujący dla Płażyńskiego, zorientował się, że tajemniczy głos w słuchawce należy do Przemysława Marchlewicza, członka zarządu województwa pomorskiego. Zadzwonił do niego i opowiedział o całej historii.
Obaj doszli do wniosku, że to może być podsłuch. O zweryfikowanie podejrzenia poproszono jedną z pomorskich firm, zajmującą się tego rodzaju usługami. Specjaliści ustalili, że podsłuchiwane są rozmowy telefoniczne wszystkich marszałków i dyrektora generalnego urzędu. Ich zdaniem, podsłuch mógł być założony w centralce telefonicznej urzędu. Nie znaleźli jednak na to żadnego dowodu.
Urzędnicy powiadomili o swoich podejrzeniach policję. O sprawie zaczęło się robić głośno, również poza Trójmiastem.
Jeśli policja potwierdzi podejrzenia urzędników - podaje gazeta - najważniejsza będzie odpowiedź na pytanie o to, kto mógł założyć podsłuch marszałkom i posłowi.
Żadna z osób związanych z tą sprawą nie chciała się oficjalnie wypowiadać na ten temat.
W Polsce legalnie podsłuch założyć mogą tylko Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego i policja. Zgodę na to wydaje na niejawnym posiedzeniu sąd. Ale może ona dotyczyć tylko osób podejrzanych o najcięższe przestępstwa. W praktyce podsłuch założyć może każdy.