Kto pije idzie do nieba; zwłaszcza po winku Jana Pawła
In aqua sanitas, in vino veritas... - któż nie zna starego łacińskiego przysłowia "w wodzie zdrowie, w winie prawda"?
29.12.2011 | aktual.: 29.12.2011 15:44
W witrynie małego rzymskiego sklepiku przy Campo de Fiori stoi piękna kolekcja win. Dziesiątki butelek ustawione w szeregu, niczym żołnierze na baczność, prezentują dumnie etykietki z wizerunkiem Stalina, Lenina, Che Guevary, Hitlera, Mussoliniego, Churchilla, Kennedy'ego, Mao, a nawet Boba Marleya i Drakuli. Nie mogło oczywiście zabraknąć Jana Pawła II. Niezły batalion politycznych wrogów, którzy stoją grzecznie jeden obok drugiego. No cóż... Jak napisał Paulo Coelho "Dwie butelki wina potrafią przemienić obcych sobie ludzi w serdecznych przyjaciół".
- Oj tak, papież sprzedawał się najlepiej, zwłaszcza w okresie beatyfikacji - opowiada mi pan Alessandro, właściciel sklepu. - Kupowali też Polacy. Przecież nie ma w tym nic złego, aby wypić zdrowie Błogosławionego… Niestety zostało mi już tylko kilka butelek z papieżem, bo Watykan wywierał tak silne presje na producenta, że ten - wino "Jan Paweł II" - chwilowo wycofał z rynku. Oni produkują te wina już od kilku lat i co chwila mają jakieś problemy, ale sobie radzą - dodaje sklepikarz, pokazując mi z namaszczeniem jedną z ostatnich JP2. - Jaka szkoda, tak dobrze szedł biznes - wzdycha.
Niektórzy patrzą na etykietkę, inni na zawartość
Wina - a raczej etykietki - które sprzedaje Alessandro, ale także wiele innych sklepów na terenie Włoch, wymyślił Elvio Alessandria, właściciel firmy "Alpa" z Bandito di Bra i wprowadził na rynek już sześć lat temu. W 2009 r., pewna Francuzka pochodzenia żydowskiego weszła do sklepu Carrefour w Cuveglio, koło Varese i zobaczywszy Hitlera oraz Mussoliniego na butelce, poczuła się urażona. Sfotografowała butelki i wysłała zdjęcie do prasy francuskiej. Carrefour - sieć hipermarketów i supermarketów, powstała we Francji - obawiając się negatywnej reklamy w rodzimych mediach, wycofał wino firmy "Alpa" ze swoich sklepów na terenie Włoch.
- Wykonaliśmy zalecenie odgórne. Ale jesteśmy trochę nim zdziwieni. Po tym, jak informacja obiegła prasę zaczęli przychodzić nasi klienci i domagać się, aby wino wróciło. Pisali też do dyrekcji. Szkoda. Francuska klientka sfotografowała tylko "Hitlera" i "Mussoliniego", a na półce stał przecież cały asortyment od "Stalina" po "Jana Pawła II". Etykietki nie mają znaczenia politycznego, lecz historyczne. To nie jest apologia faszyzmu. Poza tym, ta pani zrobiła zdjęcia w supermarkecie bez pozwolenia - tłumaczył się włoskiej prasie szef supermarketu.
To nie był pierwszy raz, gdy ktoś poczuł się urażony i wywołał skandal, przysparzając producentowi dużej reklamy. - Produkuję wino z etykietkami historycznymi, które są cenione przez klientów i koneserów. Nie wiem, dlaczego miałbym przestać je sprzedawać. Kto kupuje, robi to z różnych powodów: aby zrobić żart przyjacielowi, który ma odmienne poglądy polityczne, albo, dlatego, że jest kolekcjonerem. Jeżeli chcą, abym zakończył produkcję i sprzedaż, niech od jutra wycofają wszystkie obrazki Hitlera i Mussoliniego z telewizji, gazet i encyklopedii - tłumaczył się mediom Elvio Alessandria.
Jak mawiał natomiast Anthony de Mello, hinduski jezuita, psychoterapeuta i mistyk, nazywany potocznie chrześcijaninem Wschodu oraz mistrzem modlitwy: "życie jest jak butelka dobrego wina. Niektórzy zadowalają się czytaniem etykiety na opakowaniu, inni wolą spróbować jego zawartość". Wino dla wszystkich
Wyobraźmy sobie taką scenę, która byłaby bez wątpienia godna filmu Felliniego - długi, suto zastawiony stół noworoczny, a na nim batalion butelek wina "Alpa". Stalin obok Hitlera, Mussolini naprzeciw Gramsciego, a Jan Paweł II przy Che Guevarze.
- Jaki to wszystko ma sens, jaki sens mają wojny, władcy na tronach, papieże w lektykach? O co biją się ludzie poza żarciem, winem i miłością? - napisał nie, kto inny, jak Gustaw Herling-Grudziński w "Wędrowcu cmentarnym". Autor znał dobrze i cenił włoskie wino. Także inny koneser winnic, Platon, pisał: "Wino czyni ubogiego bogatym w fantazje, a bogatego biednym w rzeczywistości."
Elviowi Alessandria wyobraźni nie brakuje. W jego ofercie mamy, więc butelki poświęcone faszyzmowi: "Führer", "Adolf Hitler", "Duce", "Benito Mussolini". Dla równowagi można wznieść toast komunistyczny czerwonym winem: "Karol Marx", "Włodzimierz Lenin", "Józef Stalin", "Mao Tse Tung", "Ernesto Che Guevara", "Antonio Gramsci", czy "Ho Chi Min". Jeżeli ktoś jest natomiast anglofilem może wypić butelkę "J.F. Kennedy'ego" czy "Winstona Churchill". Na 150 rocznicę zjednoczenia Włoch, firma "Alpa" wypuściła okolicznościowe wino "Giuseppe Mazzini" i "Giuseppe Garibaldi" - tak dla pojednania Północy z Południem i militaryzmu z polityką. Sama ciśnie się na usta maksyma Gabriela Lauba: "Najczystsze wino leją nam politycy. Bez domieszki prawdy".
Kto ma natomiast dość polityki, może zawsze sięgnąć po wino "Bob Marley" lub po wino "Peace" i do tego zapalić sobie jointa, choć te dwie przyjemności nie zawsze idą w parze... bo może się to skończyć obfitym "pawiem".
Kto pije, ten idzie do nieba
Idąc natomiast z duchem czasu, Alessandria wypuścił ostatnio na rynek także wino "Fighetta", co moglibyśmy przetłumaczyć na nasze, jako wino "Cipeczka". To oczywiście ukłon w stronę Berlusconiego, który jest jeszcze wśród żywych, więc nie może być etykietką historyczną. "Stare wino, kobieta młoda, niejednemu życia doda..."
Oczywiście na miejsce na butelce zasługiwałby też Benedykt XVI, znany ze swoich enologicznych porównań duszpasterskich, w których przewija się często "winnica Pana", ale także on - dzięki Bogu - jest jeszcze wśród żywych, a nie na etykiecie. - Dobre wino charakteryzuje nie tylko słodycz, ale również bogactwo niuansów aromatycznych, które rozwija się w różnych procesach fermentacji i dojrzewania - autorem tej myśli jest nie, kto inny, jak Joseph Ratzinger.
No tak... Bez duchownych, którzy codziennie przemieniają wino w krew i bez mnichów, którzy przez wieki pielęgnowali zakonne winnice, produkując beczki przedniego trunku, być może nie mielibyśmy dziś takiego wyboru win. Teologia i enologia zawsze szły w parze. Jak mawiał pewien benedyktyński, mnich: "Kto pije śpi dobrze, kto śpi dobrze nie grzeszy, kto nie grzeszy idzie do nieba, a więc kto pije idzie do nieba". Cin, cin! Salute! Wasze zdrowie!"
Z Rzymu dla polonia.wp.pl
Agnieszka Zakrzewicz